
Wstrząsający wywiad z żoną Pawła Adamowicza.
Magdalena Adamowicz, w udzielonym dla Newsweeka okładkowym wywiadzie, poruszyła temat usadzenia na pogrzebie Pawła Adamowicza prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego. Okazuje się, że kobieta miała poważne wątpliwości czy członkowie rządu powinni uczestniczyć w pogrzebie:
Miałam wątpliwości, czy obecny premier i prezydent w ogóle powinni być na pogrzebie; dałam sygnał, że nie chcę ich w zasięgu swojego wzroku - powiedziała w rozmowie z Tomaszem Lisem wdowa po prezydencie Gdańska.
Podczas uroczystości pogrzebowych Pawła Adamowicza przedstawiciele rządu siedzieli dopiero w piątym rzędzie. Już wcześniej było wiadomo, że takie miejsca zostały wybrane ze względu na prośbę rodziny. Jednak szczegóły takiego usadzenia głowy państwa i premiera wdowa po prezydencie Gdańska zdradziła dopiero teraz...
Po mszy pogrzebowej w Bazylice Mariackiej pojawiły się pytania: dlaczego premier Morawiecki i prezydent Duda nie siedzieli razem z innymi przedstawicielami władzy? W jednym z wywiadów wiceprezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz zdradziła, że takie usadzenie wynikało z woli rodziny. Teraz Magdalena Adamowicz szczegółowo wyjaśniła, co ją skłoniło do podjęcia takiej decyzji:
Nie życzę sobie nikogo z rządu. (...) Bo to są ludzie, którzy reprezentują wszystko to, co jest zaprzeczeniem tego, w co wierzył Paweł. Nie będę mówić, co o nich mówił Paweł - powiedziała w wywiadzie wdowa po prezydencie Gdańska.
Zobaczcie, co na temat usadzenia na pogrzebie powiedział szef gabinetu prezydenta, Krzysztof Szczerski...
Decyzja rodziny wywołała spore kontrowersje, jednak do tej pory wszyscy z dużą dozą wyrozumiałości potraktowali prośbę. Szef gabinetu prezydenta w ten sposób mówi o usadzeniu prezydenta Dudy i premiera Morawieckiego:
Komunikat w naszą stronę ze strony organizatorów był taki, że to nie jest przypadkowe, to jest bardzo istotne, żeby goście byli rozsadzeni w Bazylice w taki, a nie inny sposób - powiedział Krzysztof Szczerski.
Rozumiecie decyzję Magdaleny Adamowicz dotyczącą usadzenia polityków na pogrzebie męża?
Wstrząsający wywiad z żoną Pawła Adamowicza.
Magdalena Adamowicz zabrała córki do USA. Trzy tygodnie po śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza , jego żona i córki postanowiły wrócić do Los Angeles, gdzie mieszkały przed tragedią, do której doszło podczas finału WOŚP. Prezydent Gdańska został zaatakowany przez nożownika, zmarł dzień po finale WOŚP. Jego żona wraz z córkami przebywała wtedy w Kalifornii, gdzie uczy się ich starsza córka Antonina. Gdy tylko dowiedziały się o tragedii, wróciły do Europy. Z Londynu przyleciały do Gdańska rządowym samolotem, ale nie udało im się pożegnać z Pawłem Adamowiczem. Teraz Magdalena Adamowicz znów poleciała do USA. – To dla nas bardzo ciężkie chwile. Postanowiłam wyjechać z córkami do Stanów Zjednoczonych, tam znajdziemy spokój – powiedziała Faktowi Magdalena Adamowicz. Zobacz także: Wstrząsające słowa Magdaleny Adamowicz o Pawle: "W dniu śmierci zadzwonił do mnie..." Magdalena Adamowicz zabrała córki do USA Do Stanów Zjednoczonych Magdalena Adamowicz wraz z córkami poleciały jesienią ubiegłego roku i planowały zostać tam do maja. W grudniu odwiedził je tam Paweł Adamowicz, który prawie miesiąc spędził z rodziną w słonecznej Kalifornii. Prezydent Gdańska wrócił do Polski na początku stycznia, ponieważ chciał uczestniczyć w finale WOŚP. Ostatni raz z rodziną widział się na lotnisku w Los Angeles. - Kiedy wracał do Polski, spóźnił się jego samolot. Młodsza córka, tak jak nigdy, bardzo płakała, „Tatusiu, tatulku, nie odjeżdżaj”, ale on miał w lutym znów przyjechać na kilka dni. To było wyjątkowe pożegnanie i czuję, że jesteśmy z nim pożegnane – opowiadała Magdalena Adamowicz. Teraz po pogrzebie męża, Magdalena Adamowicz zabrała córki do USA. Planują wrócić do Gdańska na początku kwietnia i spędzić Wielkanoc z rodziną. To właśnie w kwietniu kończy...