"Młodsza córka, tak jak nigdy, bardzo płakała" Żona Pawła Adamowicza o ostatnim spotkaniu i rozmowie z mężem
"Młodsza córka, tak jak nigdy, bardzo płakała" Żona Pawła Adamowicza o ostatnim spotkaniu i rozmowie z mężem
Wstrząsający wywiad z żoną Pawła Adamowicza.
1 z 6
Magdalena Adamowicz, żona prezydenta Gdańska, udzieliła szczerego i bardzo wzruszającego wywiadu w TVN24. Kobieta wyznała, że hejt w ich życiu był wszechobecny i wszyscy bardzo to przeżywali, jednak to Paweł Adamowicz brał na swoje barki, ale to go strasznie raniło. I okazało się, że te słowa go zabiły - wyznała. Przyznała w rozmowie z Piotrem Jaconiem, że ostatnie miesiące były dla nich bardzo trudne. Zdradziła też, że miała warunek przed kolejnym startem męża w wyborach samorządowych:
Warunkiem moim, żeby Paweł startował w wyborach po raz kolejny było to, aby nasza córka mogła wyjechać za granicę. Aby nie była przy tym hejcie - powiedziała.
Magdalena Adamowicz przeczuwała, że ten start w wyborach może się dla ich rodziny źle skończyć. Zobaczcie na następnej stronie, co powiedziała...
Zobacz: Już wiadomo, ile pieniędzy zebrano w ostatniej puszce Pawła Adamowicza! To REKORD
2 z 6
Wdowa po Pawle Adamowiczu otwarcie mówi o tym, że chciałaby, aby śmierć jej męża coś zmieniła w naszym kraju. Żeby ludzie się zmienili, ich język, którego używają wobec innych, również w sieci:
Ważne jest narodowe pojednanie. Myślę, że coś może w ludziach pęknie, że coś się zmieni. Ale to musi iść nie tylko od polityków, ludzie muszą się zmienić, muszą być bardziej uprzejmi, serdeczni, niewrodzy. Media nie muszą na siłę szukać sensacji, muszą bardziej ważyć słowa. Słowo może zabić. I słowa, które padały, one Pawła strasznie raniły - powiedziała w TVN24.
I okazało się, że te słowa go zabiły - dodała. Ich rodzina cały czas była narażona na krytyczne komentarze, a wyjazd córki był konsekwencją tej sytuacji. Nie chcieli, aby musiała się mierzyć z falą hejtu, jaka wybuchła już podczas wyborów. Adamowicz otwarcie powiedziała, że jej mąż "był grillowany żywcem". Na następnej stronie, dowiecie się skąd te słowa...
3 z 6
Magdalena Adamowicz przyznaje, że nie lubiła tego określenia, ale "Paweł by grillowany żywcem". Chodzi o krytyczne komentarze, kontrole i nękanie:
Ciągłe komentarze, kontrole całej rodziny. Urzędy skarbowe wymyślały absurdalne zarzuty, kontrolowały naszą rodzinę kilka pokoleń wstecz, nawet (ludzi) już w bardzo podeszłym wieku. Nękali rodziców Pawła, moich rodziców. Podobnie jak właśnie reżimowa telewizja, która biegała za Pawłem, wykrzykując, wchodziła do mojej mamy do biura. Myśmy po prostu się bali - zdradziła w wywiadzie.
A co powiedziała o ostatnim spotkaniu z mężem?
4 z 6
Żona prezydenta Gdańska zdradziła też, że mąż mówił im, jak mają się zachować kiedy służby zapukają do ich drzwi. Żyli w ciągłym strachu...
Baliśmy się. Nawet Paweł mówił nam, jak się zachowywać, jeżeli o 6 rano zacznie ktoś pukać do drzwi. Zdarzało mi się, że jak usłyszałam rano podjeżdżający samochód pod oknem, to wyskakiwałam do okna i patrzyłam, czy przypadkiem nie wysiada większa grupa mężczyzn, którzy zaraz wtargną, rzucą Pawła na podłogę przy dzieciach, zaczną przeszukiwać nasz dom. Nie chciałam, żeby one były świadkami czegoś takiego. Myśmy po prostu się bardzo bali, byli zastraszani - mówi Adamowicz.
Jej szczere słowa nie wszystkim się podobają i okazuje się, że niektórzy już grożą jej pozwami...
5 z 6
Magdalena Adamowicz opowiedziała też, jak ważna była Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy dla jej męża. Okazuje się, że prezydent Gdańska brał udział w finałach już od 25 lat:
Paweł od wielu lat, od chyba 25 lat brał udział w Orkiestrze. Córka wyjęła kilka jego dyplomów i identyfikatorów z poprzednich lat. Bardzo cenił tę inicjatywę i nie mógł pogodzić się z tym, jak jest (Jerzy Owsiak) też ze wszystkich stron kąsany. Jest prześladowany, mimo że robi wiele dobrego. Dlatego uważam, że on powinien dalej prowadzić Orkiestrę i to się powinno dalej dziać. - powiedziała o udziale męża w WOŚP.
Z pewnością prezydent brałby udział w kolejnych finałach, gdyby nie tragiczna śmierć. A co żona Adamowicza powiedziała o ich ostatnim spotkaniu?
6 z 6
Adamowicz opowiedziała w wywiadzie, jak wyglądało ich pożegnanie na lotnisku, kiedy prezydent Gdańska wracał już do Polski po dwutygodniowym urlopie w Stanach, który rodzina spędziła tylko w swoim towarzystwie. Samolot do Polski był opóźniony i to dało im więcej czasu na wspólne rozmowy i pożegnanie:
Mieliśmy dużo więcej czasu na lotnisku, tuliliśmy się, żegnały się córki, zrobiłyśmy ostatnie zdjęcie. Młodsza córka, tak jak nigdy, bardzo płakała, „Tatusiu, tatulku, nie odjeżdżaj”, ale on miał w lutym znów przyjechać na kilka dni. To było wyjątkowe pożegnanie i czuję, że jesteśmy z nim pożegnane - powiedziała Magdalena Adamowicz.
Na zakończenie wywiadu dodała, że nadal czuje się żoną Pawła Adamowicza i bardzo nie lubi słowa wdowa.