Smutna wiadomość dotarła do nas z USA. Luke Perry nie żyje. Aktor znany był głównie z roli w serialu "Beverly Hills 90210", w którym wciekał się w Dylana. Gwiazdor zmarł w wyniku rozległego udaru mózgu, którego doznał kilka dni wcześniej. Perry trafił do szpitala w ubiegłym tygodniu, gdy przyjechała po niego karetka, był przytomny, ale jego stan pogorszył się już w kalifornijskim szpitalu. Lekarze wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej. Czuwali przy nim bliscy, a fani modlili się o powrót aktora do zdrowia. Niestety, 4 marca Perry zmarł. Osierocił dwójkę dzieci i zostawił pogrążoną w żałobie narzeczoną.

Reklama

Luke Perry nie żyje. Rodzina była z nim do końca

Przedstawiciel rodziny wydał oświadczenie, w którym poinformował, że przy aktorze do końca czuwali jego bliscy.

Aktor Luke Perry w wieku 52 zmarł dzisiaj po ciężkim wylewie. Otaczały go jego dzieci Jack i Sophie, narzeczona Wendy Madison Bauer, była żona Minnie Sharp, matka Ann Bennett, ojczym Steve Bennett, brat Tom Perry, siostra Amy Coder i inni bliscy przyjaciele i rodzina. Rodzina docenia wsparcia i modlitwę z całego świata i z szacunkiem domagają się prywatności w tym czasie wielkiej żałoby. W tej chwili nie zostaną udzielone szczegóły śmierci.

Co wiadomo na temat rodziny aktora?

Reklama

Zobacz także: Odszedł Luke Perry, Dylan z "Beverly Hills, 90210"! Jak dziś wyglądają inni aktorzy serialu?

Reklama
Reklama
Reklama