Nie żyje 14-letnia raperka. Lil Tay zginęła wraz ze swoim bratem
Wokół śmierci nastolatki narasta coraz więcej wątpliwości. Lil Tay miała umrzeć w niesprecyzowanych okolicznościach.
W sieci poinformowała się informacja, że Lil Tay nie żyje. Internetowa osobowość i dziecięca raperka zdobyła popularność kilka lat temu za pomocą Instagrama. To właśnie tam publikowała kontrowersyjne filmiki kręcone przez jej brata. Teraz oboje mieli zginąć w wypadku samochodowym.
Zagadkowa śmierć nastoletniej raperki
Lil Tay, która tak naprawdę nazywała się Claire Hope, momentalnie zdobyła popularność w wieku zaledwie 9 lat. Wówczas szerokim echem w Internecie odbiły się filmiki realizowane przez jej starszego brata, który również sprawował pieczę nad jej kontem na Instagramie. Dziewczynka na nagraniach chwaliła się, że ma dostęp do ogromnych pieniędzy i "rządzi Los Angeles". Rapowała, że ma na własność kilka kupionych za gotówkę sportowych aut, a "nawet nie ma prawa jazdy". Jej publikacje wywoływały spore kontrowersje, jednak wielu osobom przypadły też do gustu, ponieważ dziewczynka zgromadziła na swoim koncie aż 3,5 miliona obserwujących. W pewnym momencie jednak nagle zniknęła z sieci.
Zobacz także: Nie żyje Marc Gilpin. Był dziecięcą gwiazdą filmu "Szczęki 2"
Od czerwca 2018 roku na jej Instagramie nie pojawiła się żadna nowa publikacja. Podobno zdarzyło się to z powodu toczącego się postępowania sądowego pomiędzy jej rodzicami, którzy walczyli ze sobą o całkowite prawa do dziecka. Wiadomo bowiem, że w czasie swojej internetowej kariery mieszkała z mamą, która zajmowała się sprzedażą nieruchomości. Podobno kobieta straciła pracę po jednym z nagrań Lil Tay, na którym ta korzystała z samochodu szefa swojej matki bez jego wiedzy. Teraz na koncie Claire Hope - po kilku latach przerwy - pojawiło się poruszające oświadczenie. W środę 9 sierpnia poinformowano, że dziewczynka oraz jej brat nie żyją.
- Z głębokim żalem informujemy o nagłej i tragicznej śmierci Claire. Nie ma słów, które oddałyby naszą stratę i ból. Nie spodziewaliśmy się tego, co się stało, i jesteśmy w szoku. Odejście jej brata tylko pogłębia nasz niewyobrażalny ból. W tym czasie prosimy o uszanowanie naszej prywatności, okoliczności śmierci Claire i jej brata są badane. Claire na zawsze pozostanie w naszych sercach, pozostawiając pustkę nie do zapełnienia - czytamy w oświadczeniu na Instagramie Lil Tay.
Zobacz także: William Friedkin nie żyje. Znany i doceniany reżyser miał 87 lat
Warto jednak dodać, że naokoło śmierci dziewczynki pojawia się coraz więcej pytań. Według dziennikarzy "Daily Mail" w okolicach, w których mieli mieszkać najbliżsi Lil Tay nie ma informacji o żadnej "nagłej i tragicznej" śmierci dwóch osób. Choć miało dojść do wypadku samochodowego, w czasie którego samochód, prowadzony przez brata Claire, Jasona, wjechał w inny pojazd, to nie potwierdził tego były menadżer nastolatki. Harry Tsang napisał w wiadomości do "Daily Mail", że: "To skomplikowana sytuacja i w tym momencie nie jestem w stanie ani potwierdzić, ani całkowicie zaprzeczyć oświadczeniu rodziny".