Reklama

29 kwietnia 2025 roku w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie doszło do dramatycznych scen. Do jednego z gabinetów wtargnął mężczyzna, który zaatakował lekarza. Nożownik krzyczał, wymachiwał dokumentami medycznymi, a po chwili wyciągnął nóż i zadał śmiertelne ciosy. Pomimo błyskawicznej reakcji personelu, życia lekarza nie udało się uratować. Świadkami ataku byli pacjenci przebywający w placówce. Sprawcą okazał się 35-letni Jarosław W., były pacjent zamordowanego ortopedy, który nie był zadowolony z przebiegu leczenia.

Reklama

Tożsamość i motywy sprawcy. Kim jest Jarosław W.?

Jak się okazało Jarosław W. to 35-letni funkcjonariusz Służby Więziennej, który na co dzień pracował w Areszcie Śledczym w Katowicach. Jak ustaliły media, mężczyzna był pacjentem zamordowanego ortopedy. Rodzice zatrzymanego w rozmowie z reporterką Uwagi TVN zdradzili, że ich syn dwa lata wcześniej przeszedł operację łokcia, po której – jak twierdził – jego stan się pogorszył. Utrzymywał, że lekarz wprowadził do jego organizmu „truciznę”. Bliscy informowali, że jego zachowanie uległo radykalnej zmianie.

Od tej pory było coraz gorzej i coraz gorzej z jego psychiką. Uważał, że został zakażony jakimś wirusem
przyznali rodzice Jarosława W. w rozmowie z reporterką 'TVN Uwaga'

Matka zatrzymanego mężczyzny przyznała, że sytuacja syna dramatycznie pogorszyła się na krótko przed tragedią.

Dwa tygodnie jego stan w ogóle się pogorszył
mówiła ze łzami w oczach.
Cały czas miał w głowie, że jest chory i wszystko go boli, że to jest wina lekarza
dodał ojciec mężczyzny.

Z relacji rodziców wynika, że Jarosław W. coraz częściej miał zachowywać się irracjonalnie, a jego myśli koncentrowały się na lekarzu, którego obwiniał o wszystkie dolegliwości. Już w styczniu miał grozić medykowi. Zaniepokojony ojciec nalegał, by Jarosław skonsultował się z psychiatrą, jednak ten stanowczo odmawiał. W dniu tragedii pojawił się w szpitalu z nożem. Bez żadnych zapowiedzi wszedł do gabinetu lekarskiego. Z ustaleń służb wynika, że był trzeźwy. Rodzice zatrzymanego mężczyzny są zrozpaczeni i współczują rodzinie lekarza, który zginął.

Śledczy błyskawicznie zabezpieczyli miejsce zbrodni, a Jarosław W. został zatrzymany na miejscu, a prokuratura wszczęła postępowanie.

Tej tragedii można było uniknąć?

Po śmierci lekarza w Krakowie głos zabrał minister sprawiedliwości Adam Bodnar, wyrażając głębokie poruszenie.

Postanowiliśmy od razu sprawdzić wszystkie jego dane osobowe, przebieg jego służby i wraz z funkcjonariuszami Służby Więziennej zastanowić się, jak to w ogóle było możliwe, kto popełnił błąd, dlaczego doszło do takiej tragedii
powiedział.

Potwierdził, że osobą zatrzymaną w sprawie jest funkcjonariusz Służby Więziennej zatrudniony w areszcie śledczym w Katowicach. Bodnar ogłosił, że zwróci się do premiera Donalda Tuska o odwołanie pułkownika Andrzeja Pecki z funkcji dyrektora generalnego Służby Więziennej.

Ta sytuacja, ale także inne sytuacje niestety nam pokazują, że musimy tutaj pójść bardzo mocno do przodu i zastanowić się nad dalszymi, głębszymi zmianami, jeśli chodzi o funkcjonowanie Służby Więziennej.
dodał.

Minister zapowiedział również utworzenie zespołu kontrolnego, który przeanalizuje procedury dopuszczania funkcjonariuszy do służby. Wiceminister Maria Ejchart wskazała, że obowiązkiem zespołu będzie zbadanie, jak funkcjonariusze są weryfikowani i czy odpowiednio ocenia się ich zdolność do pracy w warunkach ekstremalnego stresu.

Żałoba wśród lekarzy

Zamordowany lekarz był cenionym ortopedą. Jego śmierć wywołała poruszenie w środowisku medycznym. W mediach społecznościowych pojawiły się liczne wpisy wyrażające smutek, współczucie i hołd dla jego pracy. W związku z tragedią lekarze apelują o zwiększenie środków bezpieczeństwa w placówkach ochrony zdrowia oraz wdrożenie procedur mających chronić personel medyczny przed agresją ze strony pacjentów.

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama