Lech Wałęsa został oskarżony. Prezydentowi grozi więzienie
Do sądu skierowano akt oskarżenia przeciwko Lechowi Wałęsie. Prezydent nie przyznaje się do winy. Grożą mu trzy lata pozbawienia wolności.
Jak przekazał "Fakt", Lech Wałęsa znalazł się w poważnych tarapatach. Prezydentowi zarzuca się składanie fałszywych zeznań podczas przesłuchania w warszawskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej. W rozmowie z mediami rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Szymon Banna ujawnił, że sprawa dotyczy współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, znajdujących się w aktach tajnego współpracownika o pseudonimie Bolek. Akt oskarżenia skierowano do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieście w Warszawie.
Lech Wałęsa nie przyznaje się do winy
W lutym 2016 roku rozpoczęło się postępowanie, w którym Lech Wałęsa składał zeznania jako świadek. Wiąże się to z publicznymi wypowiedziami prezydenta, który mówił, że materiały odnalezione w szafce byłego ministra sprawa wewnętrznych PRL Czesława Kiszczaka zostały sfałszowane. Instytut Pamięci Narodowej miał sprawdzić, czy rzeczywiście doszło do przestępstwa polegającego na podrobieniu dokumentów, a także ustalenia ewentualnych sprawców. Wówczas polityk miał status pokrzywdzonego.
Zobacz także: Nowe informacje po śmierci Gabriela Seweryna. Policja przeszukała jego pracownię i dom
W ramach postępowania IPN zabezpieczono dowody m.in. w postaci Teczki Personalnej oraz Teczki Pracy Tajnego Współpracownika ps. Bolek, a także inne dokumenty ujawnione w czasie przeszukania domu wdowy po byłym generale i Ministrze Spraw Wewnętrznych PRL Czesławie Kiszczaku
Rzecznik powiedział, że Lech Wałęsa został przesłuchany w kwietniu 2016 jako świadek i zeznał, że nigdy nie podpisał żadnego zobowiązania do współpracy, donosu, a także pokwitowania odbioru pieniędzy.
Po okazaniu szeregu dokumentów znajdujących się w teczce tajnego współpracownika zaprzeczył, aby sporządził albo podpisał którykolwiek z okazanych mu ponad pięćdziesięciu dokumentów
Składając zeznania, prezydent stwierdził, że na jednym z dokumentów, które znajdowały się w teczce tajnego współpracownika SB, prawdopodobnie znajduje się jego pismo i podpis. Zgromadzone materiały zostały zabezpieczone przez śledczych, następnie przeanalizowane przez zespół biegłych z zakresu badania pisma ręcznego.
Instytut wydał kategoryczną opinię, w której stwierdzono, że dokumenty pochodzące z teczki personalnej i teczki pracy tajnego współpracownika ps. Bolek zostały nakreślone przez byłego prezydenta. W ramach kompleksowych badań biegli potwierdzili, że sporządził on lub osobiście podpisał: odręczne zobowiązanie o podjęciu współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa w grudniu 1970 roku, odręczne pokwitowania odbioru pieniędzy za przekazane funkcjonariuszom SB informacje, a także ponad 30 odręcznych doniesień tajnego współpracownika
Służby postanowiły sprawdzić wiarygodność składanych przez prezydenta zeznań, który zaprzeczył, aby podpisywał dokumenty znajdujące się w aktach tajnego współpracownika o pseudonimie Bolek. Ostatecznie uznano, że Lech Wałęsa złożył fałszywe zeznania w trakcie przesłuchania w Instytucji Pamięci Narodowej.
W oparciu o kompleksową i jednoznaczną opinię biegłych, którzy dokonali oceny zgromadzonych dokumentów, w szczególności tych ujawnionych w toku przeszukania w domu wdowy po byłym generalne i Ministrze Spraw Wewnętrznych PRL Czesławie Kiszczaku, ustalono, że na dokumentach tych figurują podpisy byłego prezydenta. W konsekwencji uznano, że składał on fałszywe zeznania w toku postępowania Instytutu Pamięci Narodowej
Zobacz także: Lech Wałęsa w żałobie. Zmarła jedna z najważniejszych kobiet w jego życiu
Lech Wałęsa nie przyznaje się do zarzucanego mu przestępstwa. Za składanie fałszywych zeznań grozi do trzech lat więzienia. Choć prezydent nie jest już aktywnym politykiem, regularnie udziela się w mediach i komentuje bieżące wydarzenia, wywołując skrajne reakcje. Niedawno Lech Wałęsa wywołał mały skandal na swoich urodzinach. 29 września laureat Pokojowej Nagrody Nobla skończył 80 lat.