Lara Gessler nie boi się trudnych pytań „Miałam bardzo duży kompleks, rodzice byli polskimi Carringtonami”
Lara Gessler nie boi się trudnych pytań „Miałam bardzo duży kompleks, rodzice byli polskimi Carringtonami”
1 z 5
Do tej pory Lara Gessler stroniła od show-biznesu. Teraz jednak znajdzie się na językach. Wzięła bowiem udział w show TVN „Ameryka Express”. Nam opowiada nie tylko o tym, co ją zaskoczyło w czasie realizacji programu, lecz także o rodzinnym domu i… planach macierzyńskich!
Umówiłyśmy się na rozmowę przed godziną 7 rano. Lara Gessler (29) przychodzi punktualnie, w dresie. Okazuje się szalenie błyskotliwa, konkretna, nie boi się też trudnych pytań. Niedługo poznamy ją lepiej, bo od września córka Magdy Gessler wystąpi na antenie TVN w programie „Ameryka Express”.
Kto będzie „Renulką” trzeciej edycji show?
– W mojej opinii nikt, ale możliwe, że czegoś nie zauważyłam!
A zakręconą Małgosią Rozenek? Albo wybredną Joanną Przetakiewicz?
– Nie przypominam sobie… (śmiech)
W takim razie kim będziesz ty?
– Mam nadzieję, że jak obejrzę program, to się rozpoznam.
Czyli będzie nudno…
– Oczywiście, że nie! Chociaż muszę przyznać, że wszyscy się bardzo polubiliśmy. I dlatego nie będzie w programie tzw. czarnej owcy. Jeśli już wydarzały się kłótnie, to wewnętrzne, w parach, a nie między parami. Mogę za to obiecać, że trzecia edycja programu będzie piękna, bo widoki w Ameryce Południowej absolutnie zapierają dech w piersiach.
Miałaś trudne momenty, chwile zwątpienia?
– Tak, ale powiem szczerze, że nie traktowałam tego wszystkiego ambicjonalnie. Nie pojechałam tam, aby rozegrać zawody do ostatniego tchu. Mieliśmy dużo luzu z Piotrem (Sałatą – projektantem mody, współtwórcą marki Thecadess – przyp. red.). Dlatego z perspektywy czasu wiem, że był on najlepszą z możliwych osób do zabrania na tę wycieczkę.
Umówiliście się, że podchodzicie do wszystkiego na spokojnie?
– Nie, my po prostu tacy jesteśmy. Może dlatego, że oboje nie traktujemy tego programu jak entrée do kariery. Piotrek wie, ile jest wart, i nie potrzebuje zawodowej trampoliny.
Długo się znacie?
– Trzy lata, czyli na tyle długo, żebym wiedziała, że spędzimy ten czas fantastycznie, a zarazem tak krótko, aby nie obciążać wyjazdu niesnaskami z przeszłości. Nie będzie więc wyciągania żalów sprzed 10 lat, co mogłoby się zdarzyć w przypadku osób znających się jak łyse konie.
Plotkowano, że miałaś jechać z mężem…
– Nigdy nie było takiego pomysłu. „Ameryka Express” jest wydarzeniem show-biznesowym, publicznym, a mąż to część mojego życia prywatnego.
Zobacz też: Wow, co za ciało! Gessler pokazała się w bikini, a my nie możemy oderwać od niej wzroku!
2 z 5
Nie bałaś się, że kumpel nie sprawdzi się tak dobrze jak mąż w sytuacjach kryzysowych?
– Piotr jest człowiekiem pogodnym, bezkonfliktowym i nielubiącym dramatów. Dobraliśmy się idealnie pod względem sposobu interpretacji świata. Poza tym wiedziałam, że nie poczuje się obciążony faktem zaistnienia w medialnym świecie, ponieważ już w nim jest. Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie zabrać osoby, z którą przyjaźnię się od liceum. Ale może po wszystkim okazałoby się, że zrobiłam jej krzywdę, że to wcale nie była przysługa? Uważam, że ktokolwiek wchodzi w show-biznes, musi się głęboko zastanowić, czy naprawdę chce to zrobić.
Dlaczego?
– Ponieważ show-biznes to brutalny świat. Kropka!
Tak go postrzegasz?
– W show-biznesie liczy się głównie fasada. Kiedy schodzisz z zasięgu kamer, nikogo już nie obchodzisz. Dlatego trzeba być bardzo poukładanym wewnętrznie człowiekiem i mieć zabezpieczone swoje „ja” i swoje wartości, aby się w pewnej chwili nie załamać w tym wszystkim.
Ludziom show-biznes kojarzy się tylko z pieniędzmi i sławą…
– Najgorsze, co można zrobić, to uwierzyć we własną legendę!
Twoja mama jest przykładem gwiazdy, która ma niesamowitą legendę.
– Ale to jest tylko legenda! Tak naprawdę nie jesteśmy swoimi Instagramami, nie jesteśmy artykułami na nasz temat ani symulacjami własnego życia. Na koniec dnia wszyscy pozostajemy tylko ludźmi, zwykłymi, normalnymi.
Co zatem robisz pod koniec dnia?
- Idę spać (śmiech).
3 z 5
Podobnie jak mama śpisz niewiele. Trzy godziny na dobę?
– Śpię niewiele, ale robię to w innym stylu niż mama, która chodzi późno spać, a ja przeciwnie – uwielbiam wcześnie zaczynać dzień.
Zdradź, proszę, czy fajnie mieć taką szaloną mamę jak Magda?
– Jeśli ma się spokojnego tatę, to tak! (śmiech)
Lara Gessler o dzieciństwie
Co zawdzięczasz mamie, a co tacie?
– Mamie zawdzięczam zachłanność na przeżycia, wiedzę, podróże, czyli generalnie na życie. A tacie – spokój, normalność, rytm i poczucie bezpieczeństwa. Dali mi dwa skrajnie różne światy. Dzięki Bogu!
Szybko się wyprowadziłaś z domu?
– W drugiej klasie liceum. Wydaje mi się, że wynikało to z potrzeby samodzielności. Miałam bardzo duży kompleks związany z tym, że jestem córką właścicieli restauracji. Nie chodziło nawet o to, że noszę nazwisko Gessler. Raczej o to, że rodzice robili coś nietypowego, żyli fantastycznie, byli polskimi Carringtonami. Może dlatego miałam wielką potrzebę zwyczajności i przynależności do grupy. Szybko zaczęłam też pracować: byłam kelnerką, zmywałam naczynia. Chciałam być jak inni.
Pewnie i tak traktowano cię jak księżniczkę.
– Raczej jak córkę właścicieli – i trudno się temu dziwić. Ale dzięki takim działaniom poznałam pracę w kuchni od… kuchni. Dziś bardzo to sobie cenię.
Kto dbał o to, żeby woda sodowa nie uderzyła ci do głowy?
– Może los? Moje życie zmieniło się po rozwodzie rodziców. Miałam wtedy osiem lat i przeprowadziłam się z rodzinnego domu z ogrodem w Łomiankach pod Warszawą, gdzie miałam własny pokój z huśtawkami w środku, do dwupokojowego mieszkania na Bemowie. Zamieszkałam z tatą i to było ekstra!
Dlaczego ekstra?
– Bo teraz umiem docenić różne odcienie szczęścia. Rodzice nigdy nie mówili mi, że coś, co nie kosztuje nic, jest mniej warte niż to, co kosztuje kupę kasy. Dlatego dziś tak samo fajny jest dla mnie wyjazd i na wieś pod namiot, i do pięciogwiazdkowego hotelu. Najgorsze, co możesz zrobić, to przyzwyczaić się do faktu, że masz kasę. Bo to zniewala i kastruje możliwość doznawania przyjemności.
Nie żartuj!
– Ależ nie mówię, że wszystko, co drogie, jest złe. Oczywiście, że doceniam pieniądze, ale nie chcę przez ich pryzmat oceniać ludzi, przyjemności i życia. Nie zwariowałam i wiem, że świetnie jest pojechać gdzieś za „miliony monet”. Tyle że lubię też jeść w barze mlecznym, w którym nikt mi się nie podlizuje, lub przejechać się pekaesem i rozbić namiot w miejscu, w którym nigdy nie staną drogie hotele. Kocham takie doświadczenia i całe życie staram się prowokować normalne sytuacje.
4 z 5
Wróćmy do show-biznesu. Potrafisz wyczuć, kiedy ktoś jest wobec ciebie szczery, a kiedy się podlizuje, żeby coś uzyskać?
– Nie wpadam w paranoję i nie uważam, że każdy, kto jest dla mnie miły, od razu się podlizuje, bo ma w tym jakiś interes. Poznaję dużo ciekawych osób i sądzę, że wszyscy zdajemy sobie sprawę, że wiele możemy sobie dać. I każdy tęskni za autentycznymi relacjami.
Gdzie je znajdujesz?
– Mam przyjaciół, z którymi kumpluję się od lat, czasem nawet od liceum, rodzinę, dom, męża.
Trudno było go zostawić i wyjechać do Ameryki?
– Bardzo! Nigdy nie rozstajemy się na tak długo.
Wyszłaś za mąż niespełna rok temu. Chwalisz sobie ten stan?
– Paradoksalnie to bardzo wyzwalające uczucie. Mam swoją bazę, bezpieczeństwo, dom i czuję, że mogę iść dalej.
Lara Gessler o dzieciach
Chcecie mieć szybko dzieci?
– Już się z tego wyleczyłam. Jak byłam młodsza, to miałam taki pomysł, a teraz czuję, że fajnie mi się żyje. Nie lubię dużo planować i uważam, że co ma być, to będzie. Teraz jest mi dobrze bez dzieci. Ale kiedyś na pewno przyjdzie odpowiedni moment na zmiany.
Jaki jest twój dom?
– Ciepły, pełen uczuć, bo my bardzo się kochamy. Panuje w nim też spora doza szaleństwa.
Czy możesz zdradzić, jakim facetem jest twój mąż?
– Paweł to przede wszystkim bardzo dobry, serdeczny, lubiący ludzi i nieprzesadnie skupiony na sobie człowiek.
5 z 5
Lara Gessler o Ameryka Express
Na koniec wróćmy do „Ameryka Express”. Kto będzie największą gwiazdą tej edycji ?
– Tomek Karolak jest fantastyczny, zakochałam się. Może nie używajmy tego słowa, bo jeszcze ktoś to opacznie zinterpretuje (śmiech). Jestem nim po prostu zachwycona, tak samo jak cudownym Maćkiem Musiałowskim oraz kolorową Olą Domańską.
Też będziesz kolorowa?
– Czy ja wiem?!
Twoja mama na takie pytanie odpowiedziałaby: „Oczywiście!”. Rozmawiamy tylko chwilę, ale nie wydajesz się podobna do mamy!
– Cóż, jesteśmy różne. Ale tak to już w życiu jest, że budujemy się w antagonizmie do rodziców. Moja babcia lubiła siedzieć w domu. Natomiast mojej mamy prawie nigdy w nim nie było. Słuchaj, musimy już kończyć!
Jest przed ósmą rano. Dokąd się tak spieszysz?
– Idę na ściankę wspinaczkową.
Nie wiedziałam, że lubisz się wspinać.
– Chodzę tam rano sześć razy w tygodniu, bo potrzebuję czasem pobyć sam na sam ze sobą. Tam ludzie leczą się z ego. Wspinaczka to najbardziej filozoficzny sport, jaki znam, coś w rodzaju medytacji w ruchu. A potem biegnę pakować walizki, bo jadę kamperem do Włoch robić zdjęcia do mojej książki.
Nad czym teraz pracujesz?
– Kończę pisać swoją drugą książkę, tym razem o orzechach i pestkach w cukiernictwie. Dbam o to, by wszystkie moje przepisy były łatwe, smaczne i udawały się każdej gospodyni. Chcę, by ludzie mieli poczucie, że jak dostają w ręce przepis Lary Gessler, to zyskują pewność, że będzie im smakowało.