Kilka tygodni temu środowisko mediów zszokowała informacja o tym, iż Kuba Wojewódzki został zaatakowany przez nieznanego napastnika pod Radiem Eska i oblany groźną substancją. Wywołało to lawinę plotek, a nawet doniesień, że dziennikarz blefuje. Przypomnijmy: "Współpracuję z policją. Nie komentuję bzdur na swój temat"

Reklama

Śledczy długo pracowali nad rozwiązaniem zagadki, a niektóre tabloidy spekulowały, że Wojewódzki ociąga się z dostarczeniem kurtki, na którym byłaby domniemana substancja żrąca. Badania w końcu jednak wykonano i wiadomo już, czym Kubę zaatakował nieznany jeszcze sprawca.

Chemicy z Laboratorium Kryminalistycznego KSP znaleźli na kurtce ślady kapsaicyny. To substancja, która jest składnikiem papryki chili. Jest używana w przemyśle spożywczym, odpowiada za ostry smak potraw. Ale jest też składnikiem gazu pieprzowego. Jego użycie powoduje m.in. silne pieczenie skóry, na co skarżył się po ataku Wojewódzki - czytamy na warszawa.gazeta.pl.

Jak ludzie związani ze śledztwem komentują plotki o tym, iż gwiazdor tak późno dostarczył kurtkę do badań? Jeden z nich twierdzi, że gdyby nie chodziło o Kubę Wojewódzkiego, to po takiej zwłoce, nikt by materiału do zbadania nie przyjął.

Zapewne gdyby to był zwykły człowiek, nie przyjęlibyśmy jej do badań. Takie ubranie powinno być przechowywane w szczelnym opakowaniu. Nie ma możliwości, żeby stwierdzić, kiedy dana substancja została na nie naniesiona - wyznaje oficer zaangażowany w sprawę Wojewódzkiego w rozmowie z warszawa.gazeta.pl.

W dużym skrócie - Wojewódzki został zaatakowany pochodną gazu pieprzowego. Sprawca powinien zostać surowo ukarany?

Zobacz: Tak wygląda mężczyzna, który zaatakował Wojewódzkiego

Zobacz także

Reklama

Kuba Wojewódzki pierwszy raz publicznie po wypadku:

Reklama
Reklama
Reklama