Miniony rok nie zakończył się dla Kuby Wojewódzkiego najlepiej. Afera związana z domniemanym atakiem na niego przybrała nieoczekiwany bieg i wszystko wskazuje na to, że lansowana przez niego wersja wydarzeń o brutalnej napaści jest daleka od prawdy. A przynajmniej nie do udowodnienia przed policją i prokuraturą. Przypomnijmy: Złe wiadomości dla Kuby. Jest już decyzja w sprawie ataku

Reklama

Być może to skłoniło dziennikarza do bardzo gorzkich refleksji i to już w pierwszy dzień nowego roku. Na portalu NaTemat.pl pojawił się bowiem felieton Kuby, w którym w bardzo ostrych słowach wypowiada się o polskim show-biznesie. Rozwodzi się nad pozycją "celebryty" w dzisiejszych mediach i kulturze, porównując go do pasożyta, pozwala sobie również na przywołanie konkretnych nazwisk.

Wojewódzki zapomina jednak o tym, iż wiele osób, które atakuje wykreował sam - zapraszając je do swojego programu i udostępniać wielomilionową publiczność do autopromocji. Jego wpis zaczyna się dramatycznym zapytaniem.

Zadajmy sobie pytanie, czym tak naprawdę jest szoł biznes? To grupa ludzi, których powołaniem jest rozrywka. Aktorzy, scenarzyści, piosenkarze, literaci, reżyserzy, producenci. Czym jest szoł biznes w Polsce? To Edyta Herbuś - podsumowuje krótko.

Dalej Wojewódzki zagłębia się w meandry prasy i mediów, które tworzą nowe gwiazdy, celebrytów, osoby publiczne. Zauważa, że w ostatnim czasie odrzucone przez "czwartą władzę" osoby znalazły nowy kanał do promowania siebie - media społecznościowe. W jego mniemaniu to również powód do napiętnowania.

Zobacz także

Gwiazdą staje się ten, który chce być gwiazdą i pójdzie na każdy układ. Opowie wszystko, wypowie się na każdy temat, zrobi sobie sesję z dzieckiem, narzeczonym, zwierzęciem, ulubionym meblem. Kiedy go do prasy, radia czy telewizji nie zaproszą, to nic straconego. Chętnie zafunduje nam swoją prywatność za pośrednictwem Facebooka czy Instagramu. I w obszarze mediów społecznościowych zauważalna jest ta sama tendencja. Im mniejszy kaliber postaci tym większa wylewność. Nowy narzeczony, świąteczna choinka, prywatne wakacje, służbowe cycki. Wszystko na sprzedaż - ocenia.

W końcu dochodzi do sedna i puenty publikacji czyli celebryty jako pasożyta polskiej pop kultury. Pokusił się nawet o dokładny opis tego zjawiska, który chyba jego zdaniem mogły służyć za słownikową definicję.

Na polskiej pop kulturze pojawił się cień pasożyta, który ją deformuje i niszczy jej zdrowe komórki. To celebryta. Słowo wytrych i słowo postrach, które tłumaczy wszystko. Grupa średnio zdolnych, ale mocno zdeterminowanych na medialną obecność pierwotniaków wyznacza w Polsce standardy, kto jest człowiekiem sukcesu. Ilość okładek nie ma nic wspólnego z ilością jakichkolwiek dokonań. Ilość medialnych publikacji staje się jedynym dowodem istnienia. Słowo kariera zaczyna niebezpiecznie zbliżać się do słowa karykatura - kończy gorzko.

Co sądzicie o takich refleksjach Kuby? Czy sam Wojewódzki różni się czymś od zwykłych i tak potępianych przez niego celebrytów?

Zobacz: "Edyta od lat nie przyjmuje zaproszeń do Kuby W"

Reklama

Kuba Wojewódzki na randce w kinie z dziewczyną:

Reklama
Reklama
Reklama