Krzysztof Cugowski ujawnił przyczynę śmierci Felicjana Andrzejczaka. "Nie umarł na to, co mu dolegało"
Krzysztof Cugowski pożegnał swojego przyjaciela Felicjana Andrzejczaka. Wybitny muzyk zmarł 17 września. Teraz Cugowski postanowił podać przyczynę śmierci legendarnego wokalisty "Budki Suflera".
Felicjan Andrzejczak urodził się 16 maja 1948. Zadebiutował na scenie w 1979 roku, kiedy to jego utwór "Peron łez" zdobył wyróżnienie na koncercie premier w Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. W okresie 1979-1981 występował w Teatrze Na Targówku, który dzisiaj nosi nazwę Teatr Rampa w Warszawie, a także gościnnie występował w Teatrze Muzycznym w Gdyni. W latach 1982- 1983 był wokalistą "Budki Suflera", gdzie zachwycił fanów przebojami: "Jolka, Jolka pamiętasz", "Czas ołowiu" i "Noc komety". Felicjan Andrzejczak muzyką zajmował się ponad 40 lat. 17 marca legendarny muzyk w wieku 76 lat zmarł, o czym poinformował jego wieloletni przyjaciel Krzysztof Cugowski.
Krzysztof Cugowski pożegnał Felicjana Andrzejczaka
Wczoraj na profilu w social mediach Krzysztofa Cugowskiego pojawiła się smutna informacja o śmierci Felicjana Andrzejczaka. Aż trudno uwierzyć, że nie ma go już między nami, gdyż jeszcze kilka tygodni temu pojawił się na scenie w Operze Leśnej i zaśpiewał kultowy i ponad czasowy utwór "Jolka, Jolka". Natomiast tydzień przed śmiercią zagrał koncert w Rzepinie. Było to ostatnie spotkanie muzyka z publicznością.
Kochany Felku, Przyjacielu jeszcze chwilę temu razem staliśmy na scenie... Nie mam słów, żeby Cię pożegnać... Odpoczywaj w spokoju. Serce pęka... Droga Rodzino przyjmij moje kondolencje
To był dla niego bardzo ważny występ, gdyż Felicjan chodził w tym mieście do szkoły
Mało kto wiedział, że muzyk był chory na raka. Pomimo to koncertował i to właśnie muzyka dawała mu siły w walce z nowotworem.
Krzysztof Cugowski wyjawił, co było przyczyną śmierci Felicjana Andrzejczaka
Krzysztof Cugowski opowiedział w rozmowie z "Faktem", jak wyglądał ostatni wspólny występ z Felicjanem Andrzejczakiem:
Był moim gościem 15 sierpnia 2024 r. na moim koncercie w Karwi. Wtedy się dowiedziałem, że jest ciężko chory. Jak teraz ze mną grał, widać było, że jest chory. Jeszcze śpiewał normalnie, ale widać było, że coś mu dolega. Niestety teraz odszedł. Ale nie umarł na to, co mu dolegało, tylko podobno miał udar, wczoraj (17 września — przyp. red.) się nie wybudził ze śpiączki.
Cugowski podkreślił, że nie mógł przewidzieć, iż odejście Felicjana nastąpi tak szybko. Oprócz talentu wokalnego był on także niezwykle życzliwą, spokojną i ciepłą osobą. Muzycy utrzymywali ze sobą stały kontakt.
Dla młodych ludzi to perspektywa jest jeszcze odległa, a w takim przedziale wiekowym, w jakim my jesteśmy — on był 1,5 roku starszy ode mnie — to można się spodziewać w każdej chwili. Jeszcze miał być moim gościem 4 listopada na moim koncercie w Lublinie związanym z płytą i z książką. No i już niestety nie będzie
Zobacz także: Felicjan Andrzejczak spełnił marzenie Sanah. Na scenie nie kryła wzruszenia