Wczoraj wieczorem na swoim profilu na Facebooku Krystyna Janda podzieliła się historią, jaka spotkała ją i jej rodzinę. Niestety nie było to nic przyjemnego, a dotyczyło stanu zdrowia jej matki. Jeden z portali podał bowiem, że matka aktorki jest w złym stanie w szpitalu. Informacje te przeczytała siostra reżyserki i zawitała u niej w domu o 4.30 nad ranem.

Reklama

Historię Krystyna Janda opisała na swoim profilu na Facebooku i oczywiście nie kryła wzburzenia:

25 sierpnia 2015 roku. Spokojna cicha noc w Milanówku. Kot spał na bryzie nowego papieru do drukarki ( lubi spać na czymś świeżo przyniesionym do domu), psy spały, jeże się przechadzały ( bo Milanówek w ostatnich latach to Jeżowo), nietoperze fruwały ( mieszkają w starych świerkach). Sielanka. Nagle alarm! Pobudka! Dzwonek do bramy. Spojrzałam na zegar 4:28. Wszelki Duch Pana Boga chwali - powiedziałam papugując moją babcię. Zbiegłyśmy w koszulach z gosposią. Moja siostra wali do bram! 4:30, w pidżamie z rozwianym włosem, biegła już przez ogród. – Co z mamą!??? - darła się. – Ciiii! Śpi!- zasyczałyśmy z gosposią zgodnie. – Widziałam na zdjęciu, karetkę przed naszym domem!!! – Jezus Maria- zakrzyknęła gosposia i na wszelki wypadek zaczęła płakać. – Na jakim zdjęciu?- ja z kolei zgłupiałam. Zamieścili w nocy, że mama w szpitalu, karetka, że serce!!! – Czyś ty oszalała?! – przecież bym do ciebie zadzwoniła! Mama śpi! I nie drzyj się tak mówiłam do niej zdenerwowana, a wszystko to wyglądało jak kawałek książki Joanny Chmielewskiej. - Na jakim zdjęciu? – zapytałam. - Na Pudelku! Albo Pomponiku! Zamieścili wiadomość w nocy! – Wariatko!, tylko debile wierzą w te pudelki. Dopadłam komputera. – Patrz to karetka ale to nie nasz dom. Zdjęcie karetki przed jakimś domem, jakimkolwiek i jakiejkolwiek karetki. Zdjęcie mamy, chyba sprzed 5, 6 lat z sesji „ cztery pokolenia kobiet” do Vivy o ile dobrze pamiętam, moje zdjęcie wyciągnięte chyba z d…py, bo nie poznaję ani gdzie, ani , kiedy , ani na jaki temat! Ktoś poskładał byle jak, byle co, wymyślił newsa jakiego bądź, pewnie potrzebował na cito zarobić! Wściekałam się już. Jeśli wy myśląc o siostrze, mamie i gosposi, nie przestaniecie wierzyć w te srelki pudelki, pomponiki, sraciki, fakty, srakty i super duper ekspresy, plotki galotki to ja was poooozaaaabijaaaaam!!! Gosposia szczytowała w płaczu, psy szczekały, kot domagał się jedzenia korzystając w okazji. Na to wszystko do kuchni weszła niczego jeszcze nie świadoma urocza mamusia w niebieskim szlafroczku. – A co tu się dzieje? - jękneła. – A co ty tu robisz, o tej porze? – zapytała moją siostrę a swoja młodszą córkę. – Bo mamo- odparła ta - bo na Pudelku …- No wiesz wstydziłabyś się, ja już w nic nie wierze co czytam, ja już się sto razy przekonałam - zaczęła się mądrzyć mamusia, ale w tym momencie zadzwonił pierwszy tego poranka telefon. Wujek z Kielc. – Nie, nie, nic podobnego- dementowała pierwszy raz, ale nie ostatni, mama. A my piłyśmy kaw z siostrą, gosposia powoli suszyła łzy. A potem…uciekłyśmy z mamą do lasu, gdzie ani telefonu, ani Internetu, nic. Spokój. Ucieczka …Ja nie miałam próby Callas. W Och-Teatrze zaczęli montować nowe fotele. Krótkie wakacje. Oby wszystkie złe wiadomości okazały się plotkami z Frędzelków.

Na potwierdzenie swoich słów gwiazda dodała filmik nakręcony przez jej syna.

Zobacz: Krystyna Janda wkręciła tabloidy. Napisały o jej śmierci


Zobacz także
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama