Klaudia Halejcio w szczerym wywiadzie o Oskarze: "Od mojego partnera nie dostałam niczego"
Klaudia Halejcio "nie czuje, że nagle słynęło na nią bogactwo". Szczery wywiad o partnerze, willi za 9 milionów oraz luksusowych wakacjach.
Klaudia Halejcio w szczerym wywiadzie z "Party" opowiedziała opowiedziała o tym, jak wygląda jej życie po narodzinach małej Nel. Zdradziła, czym zajmuje się jej ukochany Oskar, oraz jak dzielą się obowiązkami przy córeczce. Aktorka opowiedziała również o tym, jak doszło do tego, że płaci mamie za opiekę nad córką oraz co sądzi na temat artykułów na temat jej willi wartej 9 milionów:
Od mojego partnera nie dostałam niczego. Dom jest w połowie mój, kredyt też jest wspólny, wkład własny również był taki sam, choć Oskar chciał zapłacić całość - powiedziała aktorka.
Zobaczcie całą szczerą rozmowę z Klaudią Halejcio.
Jeden z tabloidów wyliczył, że willa, w której mieszkacie, jest warta 9 milionów złotych. Wkurzasz się, kiedy czytasz o sobie, że jesteś „bogaczką żyjącą na koszt partnera”?
Takie komentarze zawsze bolą. Chciałabym powiedzieć, że mam twardy tyłek, ale tak nie jest. Oskar powtarza mi, że to niedorzeczne, bo powinnam się przejmować wyłącznie tym, co jest prawdziwe, a nie głupotami, które wypisują o nas czy o mnie tabloidy lub anonimowi internauci.
Jaką głupotę przeczytałaś ostatnio na swój temat?
Codziennie czytam coś nowego, ale szkoda mi czasu na ich powtarzanie. Wiesz, co jest zabawne? Odkąd związałam się z Oskarem, standard mojego życia niewiele się zmienił. Ludzie zapominają, że pracuję od czwartego roku życia. Zawsze było mnie na wszystko stać, bo sama na to zarabiałam. Każdy wybiera w show-biznesie swoją drogę. Są dziewczyny, które wydają na markowe ciuchy i torebki po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ja nigdy tego nie robiłam. Wszystkie oszczędności inwestowałam m.in. w nieruchomości. Nigdy nie brakowało mi pieniędzy, choć rzeczywiście wcześniej tego nie pokazywałam. Zawsze szłam do przodu, wspinałam się coraz wyżej i wyżej.
Co cię tak motywowało?
Chciałam się odbić, bo w moim rodzinnym domu – o czym mówię głośno – na wiele rzeczy nie mogliśmy sobie pozwolić. To nauczyło mnie szacunku do pieniędzy i wdzięczności za wszystko, co dziś mam.
Udało ci się. Dlatego chętniej pokazujesz teraz wnętrza swojego domu i bajkowe życie?
Co w tym złego? Zawsze mieszkałam w pięknych mieszkaniach, które sama sobie kupowałam i remontowałam. Nie mam poczucia, że nagle spłynęło na mnie bogactwo. Od mojego partnera nie dostałam niczego. Dom jest w połowie mój, kredyt też jest wspólny, wkład własny również był taki sam, choć Oskar chciał zapłacić całość.
Zobacz także: Klaudia Halejcio wyznaje: "Od mojego partnera nie dostałam nic". Kto utrzymuje ich willę?
Nie zgodziłaś się? Dlaczego?
Nie, bo wyznaję zasadę, że w związku kobieta i mężczyzna są równorzędnymi partnerami, więc wydatkami też powinni dzielić się po połowie. Oboje z Oskarem jesteśmy zaradni i potrafimy zarobić pieniądze. Kiedy połączyliśmy siły, było nas stać, żeby kupić sobie wymarzony dom, co nie byłoby możliwe w pojedynkę.
Rosnące stopy procentowe mocno dają się wam we znaki?
Tak jak każdemu. Niestety nie mamy żadnej taryfy ulgowej. Dlatego teraz mam motywację, by zasuwać jeszcze więcej. Lubię pracować i czuć tę nutkę adrenaliny wywołanej stresem. Robię dużo rzeczy, których nie widać na Instagramie, i celowo się nimi nie chwalę. Poza aktorstwem działam w biznesie, co zapewnia mi stałe dochody. W internecie czytam, że Oskar jest milionerem.
Czym dokładnie się zajmuje?
Kiedyś zapytałam go: „Oskar, co mam odpowiedzieć, kiedy ludzie pytają mnie, czym się zajmujesz zawodowo?”. I co ci odpowiedział? „Nie mam pojęcia. Powiedz po prostu, że realizuję fajne rzeczy” (śmiech). Więc sama widzisz. Oskar prowadzi kilka firm, zupełnie ze sobą niepowiązanych, i wciąż ma głowę pełną pomysłów na nowe biznesy. Tak było zawsze. Już jako nastolatek zarabiał swoje pieniądze. Oczywiście w tajemnicy, żeby przypadkiem jego rodzice nie dowiedzieli się, że poświęca czas na coś innego niż naukę.
Jest zaangażowanym tatą?
Bardzo! Odkąd Nelusia przyszła na świat, razem ze mną solidarnie wstawał w nocy, karmił ją butelką, przewijał i asystował podczas kąpieli. Oczywiście nie za bardzo dałam mu się wykazać, bo wszystko, ale to totalnie wszystko chciałam robić sama.
A gdzie zaufanie do ojcowskiego instynktu?
Wiesz, jak jest – kontrola najwyższą formą zaufania (śmiech). Przyznaję, byłam okropna! Kiedy Oskar prosił, żebym trochę odpoczęła i się zregenerowała, ja – zamiast spać – czaiłam się za rogiem pokoju, żeby sprawdzić, czy aby na pewno nie przysnął, czy Nel nie leci mleko po twarzy, czy ma smoczek i czy na pewno jest przykryta. Moja chora głowa nie dawała mi spokoju (śmiech). Ale po kilku tygodniach trochę odpuściłam.
Dziś razem zajmujecie się córką?
Poranki należą do Oskara. Często wstaje jeszcze przed Nel, by popracować, potem spędzają razem czas. Ja wtedy dosypiam, bo Nelusia budzi się jeszcze w nocy na karmienie i wtedy to ja stróżuję. Zdarzyło się jej już przespać do rana, ale pobudki cztery razy w ciągu nocy wciąż są nam dobrze znane. Rytm jej snu ciągle się normuje, więc jeszcze nie mogę powiedzieć, że chodzę wyspana.
Zobacz także: Klaudia Halejcio wystroiła się na randkę z Oskarem i zapowiada: "Będę dzisiaj łatwa"!
Od kiedy urodziłaś dziecko, przy twoim nazwisku częściej niż „aktorka” pojawia się słowo „mama”. Nie przeszkadza ci to?
Absolutnie, przecież to jedna z najpiękniejszych ról, jaką mogłam sobie wymarzyć. Przez ostatni rok uświadomiłam sobie, jak dużo się w moim życiu zmieniło, jak inaczej patrzę na wiele spraw. To niesamowite, kiedy pojawia się człowiek, który jest dla ciebie ważniejszy od kogokolwiek. Nel wywróciła mój świat do góry nogami. Ale nie tylko mój. Dziadkowie też są w niej zakochani na zabój.
Twoja mama często pojawia się na twoim Instagramie. Widać, że jesteście blisko. Często, kiedy kobieta zostaje matką, zaczyna jeszcze bardziej doceniać swoją. Też tak miałaś?
Z mamą jestem mocno związana od zawsze. Nigdy nie miałyśmy żadnych poważnych sporów ani cichych dni. Wiadomo, że czasami rodzice nas denerwują, ale w takich momentach warto odpuścić. Wiem, jak wielką pracę i trud włożyli w to, żebym była w tym miejscu, w którym dziś jestem. Śmieję się, że teraz z mamą zacięcie rywalizujemy o względy Nel. Momentami jestem zazdrosna, bo Nelusia od rana patrzy na drzwi i woła tylko „baba” i „baba”. A kiedy „baba” pojawia się w progu, mogę już nie istnieć (śmiech). Mama poświęciła się Nel i jest w niej zakochana, jakby to było jej dziecko (śmiech). Ciągle poucza mnie, co jest dla Nelusi najlepsze. Wtedy biorę trzy wdechy i uśmiecham się ze zrozumieniem, bo wiem, że takiej miłości i opieki moje dziecko od żadnej niani by nie dostało.
Nie ukrywasz, że płacisz mamie za opiekę nad Nel.
Większość ludzi to dziwi. A przecież moja mama zrezygnowała z pracy w szkole, by pomóc nam w opiece nad Nel. Gdybyśmy chcieli zatrudnić nianię, też musielibyśmy jej zapłacić. A tak płacimy mamie za jej ciężką pracę i – z racji zawodu – bezcenne doświadczenie. Jestem spokojna, że moja córka ma najlepszą opiekę.
Zobacz także: Nowa sypialnia Klaudii Halejcio: "Próbowałyśmy ją ratować". Była aż tak brzydka?
Wydaje się, że niczego ci do szczęścia nie brakuje. Gdy byłaś nastolatką, przypuszczałaś, że będziesz w takim miejscu jak teraz?
Nieskromnie powiem, że tak. Wszystko, co dzieje się w moim życiu, jest nieprzypadkowe. Gdy miałam sześć lat, mówiłam, że zostanę słynną aktorką i będą o mnie pisać. Jako dorosła kobieta wiedziałam, że mimo kilku nieudanych i trudnych związków na pewno pojawi się u mojego boku ktoś, z kim stworzę wspaniały dom i założę rodzinę. Będę miała u boku przyjaciela, którego kocham i z którym lubię spędzać czas. I spotkałam Oskara.
Gdzie się poznaliście?
W pewnym momencie swojego życia wplątałam się w bardzo złą relację. Wtedy Patricia Kazadi, widząc, co się ze mną dzieje, porwała mnie na imprezę urodzinową swojego kolegi. To właśnie tam poznałam Oskara. Fajnie nam się rozmawiało, coś zaiskrzyło, ale to nasi znajomi wzięli sobie za punkt honoru, żeby nas ze sobą zeswatać. Umawiali nas na randki, urządzali imprezy, żebyśmy tylko mogli się ze sobą spotkać. Udało się.
Kiedy poczułaś, że to jest ten jedyny?
Oskar długo był dla mnie człowiekiem zagadką, ale od pierwszego spotkania czułam, że będzie dla mnie kimś więcej niż kolegą.
Miłość od pierwszego wejrzenia?
To trochę głupio brzmi, ale chyba tak właśnie było. Wszystko potoczyło się szybko i po kilku tygodniach byłam zakochana jak nigdy wcześniej. Mimo że jesteśmy różni, mam poczucie, że znalazłam bratnią duszę. Oskar to człowiek, z którym najbardziej na świecie lubię spędzać wolny czas. Nawet gdy wychodzi do pracy, bardzo za nim tęsknię, a nigdy wcześniej tak mi się nie zdarzało.
Zobacz także: Córka Klaudii Halejcio ma własny domek jak córki Lewandowskich. Taka atrakcja kosztuje majątek
Narodziny dziecka to często sprawdzian dla związku. Coś się między wami zmieniło?
Trochę się tego bałam. Wszyscy wiemy, że macierzyństwo jest momentami bardzo trudne. Ale przeszliśmy ten chrzest bojowy. Może dlatego, że postawiliśmy na miłość i staraliśmy się nie zapominać o sobie, wspierać się w kryzysowych momentach? Nieraz czytałam: „Jak możesz zostawić Nel i wyjeżdżać z Oskarem?”. Owszem, mogę, bo oprócz tego, że oboje jesteśmy rodzicami, to mamy też siebie i bardzo się kochamy. Chcemy i potrzebujemy spędzać czas tylko we dwoje, by podtrzymać nasze uczucie i by po latach nie stać się współlokatorami, których łączą jedynie dziecko i wspólny kredyt.
Zdradzisz, jakie macie sposoby na podtrzymanie bliskości w związku?
Ustaliliśmy, że piątki są czasem tylko dla nas – na wspólną kolację, kino, krótki wyjazd. Dużo ze sobą randkujemy. Ostatnio nawet żartowaliśmy, że staliśmy się odludkami i chyba czas wyjechać dokądś także z naszymi przyjaciółmi.
Zobacz także: Klaudia Halejcio pokazała, jak urządziła taras w swojej willi! "Wyszło zacnie" - chwali się aktorka
Podobno teraz w tajemnicy planujecie swój ślub. To prawda?
To mój ulubiony temat (śmiech). Ślubu nie było i na razie nie będzie. Ale zdradzę ci, że skoro nic nie mówię, to znaczy, że mamy na to jakiś plan.
Jak będzie wyglądało wasze przyjęcie ślubne? Masz już na nie konkretny pomysł?
Będzie to ślub, który zdetronizuje wszystkie śluby w show-biznesie! Oczywiście żartuję. Jak mówiłam, mam swój plan i nie zdradzę go wam! (śmiech)
To może chociaż powiesz, o jakiej sukni marzysz?
Dla większości kobiet suknia jest najważniejszym elementem tego dnia. Dla mnie nie. Jestem aktorką i influencerką, dużo nagrywam, więc przynajmniej raz w miesiącu zajmują się mną stylista, makijażystka i fryzjer, a krawcowe szyją coś na moje zamówienie. Szykują mnie tak, jak panna młoda szykuje się do ślubu. Więc to, jaką będę miała sukienkę i fryzurę, nie będzie miało dużego znaczenia. Najważniejszy będzie sam sakrament.
Ustalmy jeszcze jedno: jesteście zaręczeni?
Pierścionek, który noszę na serdecznym palcu, kupiłam sobie na 30. urodziny. Oskar był na początku obrażony, bo mówił, że wygląda jak zaręczynowy, a kupiłam go sobie sama.
Jakie masz marzenia na przyszłość?
Na razie nie marzę o niczym konkretnym, delektuję się tym, co mam, i czerpię radość z każdej chwili mojego życia. Chociaż… jest jedna rzecz. Chciałabym wychować Nelusię na pewną siebie dziewczynkę, która będzie podążać za swoimi marzeniami. Dać jej tyle miłości i akceptacji, żeby zawsze czuła się bezpiecznie. Zapewnić start, którego sama nie miałam. Moi rodzice nigdy nie mieli zbyt dużo pieniędzy, dlatego od dziecka im pomagałam. Dzięki temu nauczyłam się szacunku dla drugiego człowieka, pracy i pieniędzy. Nie zamieniłabym swojego życia na żadne inne, choć to, do czego doszłam, okupiłam trudem i łzami. Może gdyby było inaczej, nie byłabym dziś tak niezależna i zaradna? Dlatego cieszę się, że będę mogła dać Nel wędkę. Rybkę będzie musiała złowić sobie sama.
A co z wakacjami?
Niestety dłuższy urlop musi jeszcze poczekać, ale mam w życiu tyle powodów do radości, że w ogóle mnie to nie martwi!
Rozmawiała Magdalena Jabłońska-Borowik