Najnowszy film Spielberga i kolejna ekranizacja przygód Tarzana. Co jeszcze w kinach?
Najnowszy film Spielberga i kolejna ekranizacja przygód Tarzana. Co jeszcze w kinach?
1 z 3
Tarzan władca małp, nieudacznik, który został agentem i agent, który został nieudacznikiem oraz olbrzymy lubiące pożerać dzieci. Zapraszam do przeglądu wybranych premier filmowych weekendu. O wszystkich przeczytacie w każdy piątek na MOIM BLOGU. A zaczynamy od:
Tarzan: Legenda The Legend of Tarzan
Każdy zna tę historię, ale z kronikarskiego obowiązku: Tarzan (Alexander Skarsgard) od małego wychowywał się w dżungli wśród dzikich zwierząt. Uratowany wrócił do Anglii, gdzie odzyskał należny mu tytuł lorda Greystoke. Po latach wraca do miejsca swojego dzieciństwa z misją handlową, w trakcie której okaże się, że wplącze się w sam środek zabójczego spisku, którego głównymi uczestnikami są chciwy kapitan Rom (Christoph Waltz) oraz ukochana Tarzana, Jane (Margot Robbie).
Po raz kolejny tego lata przenosimy się do dżungli. Dopiero co, zwiedzaliśmy ją w „Księdze dżungli” z Mowglim, a teraz zwiedzimy ją razem z Tarzanem. I po raz kolejny przeżyjemy przygodę skierowaną głównie dla nieco młodszych widzów, czyli kolejnego pokolenia czytającego z wypiekami na twarzy o przygodach dzielnego Tarzana (a przynajmniej mamy taką nadzieję, choć zdajemy sobie sprawę, że jeśli czytają to na jakimś elektronicznym czytniku). Będzie się dużo działo, będzie dużo animowanych zwierząt i... I tyle. „Tarzan: Legenda” nie ma ambicji być czymś więcej niż wakacyjną rozrywką.
Werdykt: Wakacyjna rozrywka
Zwiastun:
2 z 3
Agent i pół Central Intelligence
Facebook zbliża ludzi. Przekonują się o tym dwaj znajomi z liceum, którzy wpadają na siebie za pośrednictwem tego portalu społecznościowego. Bob (Dwayne Johnson) był kiedyś szkolnym popychadłem, a aktualnie pracuje dla CIA i nikt nie śmie z niego żartować. Calvin (Kevin Hart) był w szkole popularny, a teraz jest zwykłym, szarym księgowym. Razem ruszą na misję ratowania świata przed śmiertelnym, jak zawsze, niebezpieczeństwem.
Dwayne Johnson solidnie pracuje na swój wizerunek aktora zarówno kina akcji, jak i komedii. Zanim doczekamy się kinowej wersji „Słonecznego patrolu”, w której wystąpi w roli głównej, wcześniej lekki i rozrywkowy „Agent i pół”, w którym partneruje mu jeden z największych obecnie filmowych komików (nie wiem, z jakiej mańki ta popularność, powiem szczerze) Kevin Hart („Cienki Bolek”, „Prawdziwa jazda”). Powinno być na tyle zabawnie, żeby wizyty w kinie nie żałować. Dobieranie bohaterów na podstawie totalnych przeciwieństw zwykle dobrze sprawdza się w tego typu produkcjach.
Werdykt: Dobra zabawa
Zwiastun:
3 z 3
BFG: Bardzo Fajny Gigant The BFG
10-letnia Sophie (Ruby Barnhill) mieszka w londyńskim sierocińcu. Jakby tego nieszczęścia było mało, pewnej nocy cierpiącą na bezsenność Sophie porywa olbrzym (nagrodzony tegorocznym Oscarem za rolę w „Moście szpiegów” Mark Rylance). Na szczęście dla dziewczynki nasz tytułowy Bardzo Fajny Gigant jest... bardzo fajny. Sympatyczny i miły stwór zabiera dziewczynkę do Krainy Olbrzymów, którą zamieszkuje. No i tu kłopot, bo jego pobratymcy nie są już takimi fajnymi gigantami. Wręcz przeciwnie. A Sophie ma przechlapane, bo olbrzymy lubią pożerać dzieci.
Steven Spielberg kręci filmy dla dzieci właściwie od zawsze („E.T.”), a przez lata kariery do tego jednego z najbardziej rozpoznawalnych reżyserów na świecie przylgnęła łatka twórcy, który infantylizm i zdziecinnienie charakteryzujące produkcje dla najmłodszych przeniósł również do swoich „dorosłych” filmów. Na szczęście teraz nie trzeba się tym martwić ;P, bo „BFG: Bardzo Fajny Gigant” przeznaczony jest dla widzów niedorosłych. A co za tym idzie trzeba wziąć na klatę ten infantylizm i zdziecinnienie, jeśli chce się przetrwać seans. W zamian dostanie się produkcję na najwyższym poziomie realizacyjnym. Jak to u Spielberga.
Werdykt: Raczej dla najmłodszych
Zwiastun: