Reklama

Na szokującą informację o śmierci Anny Przybylskiej zareagowali nie tylko internauci, ale również gwiazdy - szczególnie te, które miały okazję poznać aktorkę i przyjaźnić się z nią. Jej charyzma i pogoda ducha sprawiła, że nawet nieznajomi byli mocno poruszeni jej odejściem. Przypomnijmy: "Była mi bliska. Fotografowała ptaki, drzewa..."

Reklama

Kinga Rusin była jedną z gwiazd, które po śmierci aktorki opublikowały na swoim Facebooku wpis poświęcony pamięci Przybylskiej. W rozmowie z AfterParty.pl Kinga przyznaje, że znała całą sytuację Ani i jej choroby nieco lepiej i wie, że była ona leczona rewolucyjnymi metodami. To sprawiło, że do końca wierzyła, iż uda jej się wygrać z nowotworem i nie dosięgnie jej los innych cierpiących na tę straszną chorobę. Dodaje również, że cieszy się, iż nie musiała prowadzić wydania DDTVN, w którym poruszany był temat śmierci gwiazdy.

Ja wiedziałam o chorobie Ani [więcej niż inni] i naprawdę, nie mogę mówić o wielu rzeczach, ale wiedziałam, że jest leczona od niedawna w sposób naprawdę rewolucyjny i strasznie trzymałam się takiej myśli, że to jest właśnie to, że nareszcie znaleźli sposób, że jej się uda. Dobra, Jobs, Patrick Swayze, ale że jej się uda. I tak byłam po prostu zafiksowana na to, w ogóle nie dopuszczałam innej myśli, więc to był jak grom z jasnego nieba. Pewnie, że jest mnóstwo ludzi, którzy chorują, ale gdy odchodzi osoba, której twarz kojarzy się tylko z ciepłym uśmiechem i radością, zostawiając trójkę małych dzieci to to jest straszna tragedia. Tu nie ma wymiaru dziennikarskiego i nie dziennikarskiego, to jest po prostu dramat. I w sumie gdzieś tam cieszę się, że akurat nie prowadziłam programu w tym dniu, kiedy jest też takie oczekiwanie społeczne, że się będzie o tym mówić - wyznała w rozmowie z nami Kinga.

Niestety, rewolucyjne metody nie przyniosły skutku.

Zobacz: Śmierć Przybylskiej poruszyła zagranicę. Piszą o niej w najdalszych zakątkach świata

Reklama

Anna Przybylska z dziećmi w "Vivie!":

Reklama
Reklama
Reklama