Śmierć w katastrofie lotniczej w Alpach poniosło 150 osób. Europejskie linie od razu wprowadziły nowe zasady bezpieczeństwa
To uspokoi pasażerów?
W miniony wtorek we francuskich Alpach doszło do bardzo zagadkowej katastrofy lotniczej. Jeden z samolotów Airbus A320 linii Germanwings rozbił się na wysokości ponad 2000 m n.p.m. Na pokładzie znajdowało się 150 osób w tym 2 niemowlaków, 16 nastolatków i 6 osób z załogi. Niestety nikt nie przeżył.
Zobacz: Marta Kaczyńska napisała książkę. Znamy szczegóły zaskakującego wydawnictwa
Cała sytuacja była bardzo tajemnicza i nie do końca wiadomo było, co jest przyczyną wypadku. Podczas czwartkowej konferencji francuska prokuratura ogłosiła, że znaleziono czarną skrzynkę, a materiał, który został zarejestrowany wszystko wyjaśnia. Okazało się, że 28-letni pilot Andreas Lubitz, który nie miał dużego doświadczenia, zaryglował się w kabinie, kiedy drugi pilot wyszedł z kokpitu. wtedy obniżył lot i skierował go do góry.
Szefostwo Lufthansy, dla której pracował Lubitz przyznało, że po szkoleniach nie zdał on specjalistycznych testów. Jego koleżanka z kolei przyznała, że miał depresję, dlatego nieco wcześniej miał dłuższą przerwę w lataniu.
Na nagraniu słychać spokojny oddech pilota, a w ostatnich sekundach słychać krzyki przerażonych pasażerów, którzy zorientowali się co się dzieje. Informację o nagraniu przekazał prasie francuski prokurator Brice Robin:
Nie sądzę, że pasażerowie się zorientowali w tym, co się dzieje aż do ostatniej chwili, bo na nagraniu słychać krzyki dopiero w ostatnich sekundach - powiedział Robin. To była intencja zniszczenia samolotu. Śmierć była natychmiastowa. Samolot zderzył się z górą z prędkością 700 km/h.
Jednym ze skutków katastrofy będzie wprowadzenie w europejskich liniach lotniczych wymogu stałego przebywania w kokpicie podczas rejsów dwóch członków załogi.
Zobacz: Kukulska wspomina matkę w rocznicę jej śmierci. Opublikowała zdjęcie i wzruszającą notkę
Brad Pitt na lotnisku: