Najpierw zaręczyny, teraz ślub i dzieci? Wyjątkowy wywiad z Kasią Dziurską i Emilianem Gankowskim!
Najpierw zaręczyny, teraz ślub i dzieci? Wyjątkowy wywiad z Kasią Dziurską i Emilianem Gankowskim!
Podbili serca widzów „Dance, dance, dance”. A tuż po zakończeniu show się zaręczyli! Czym jeszcze Katarzyna Dziurska i Emilian Gankowski zamierzają zaskoczyć swoich fanów?
Jeszcze dwa lata temu o Katarzynie Dziurskiej (30) i Emilianie Gankowskim (29) słyszeli głównie kibice zawodów fitness i fani kulturystyki. Ona ma na koncie m.in. tytuły mistrzyni świata w Fitness Figure Classic i mistrzyni Europy Bikini Fitness. On jest mistrzem w swojej federacji kulturystycznej. Dzięki brawurowemu występowi w programie „Dance, dance, dance” zyskali ogromną popularność! A teraz udało im się zaskoczyć wszystkich swoich fanów… zaręczynami!
Przeczytajcie wywiad z gwiazdami!
1 z 4
Przede wszystkim przyjmijcie gratulacje! Kasiu, byłaś zaskoczona oświadczynami?
Katarzyna Dziurska: Totalnie! Czułam, że ten dzień może nadejść w każdej chwili, ale nie sądziłam, że Emil poprosi mnie o rękę akurat podczas naszego wyjazdu do Pragi.
Emilian Gankowski: Wszystko było przygotowane wcześniej. Ale oczywiście i tak byłem bardzo zestresowany. To było dla mnie ogromne przeżycie!
2 z 4
Odpadliście w półfinale programu „Dance, dance, dance”. W tym show przeżyliście wiele: emocje, nerwy, łzy… Ochłonęliście już trochę?
E.G.: Spodziewałem się, że trzeba będzie ciężko pracować, ale nie sądziłem, że będziemy tak przeżywali każdy wspólny taniec czy solówkę partnera.
A jak zniosłeś takie nagłe wejście do show-biznesu?
E.G.: Wcześniej, dzięki Kasi, obserwowałem ten świat z boku. A teraz nie tylko po raz pierwszy w życiu udzieliłem tylu wywiadów, ale i zobaczyłem siebie na ekranie, i to w chwilach, kiedy przeżywałem wielkie emocje. Nigdy bym nie pomyślał, że oglądając, jak Kasia tańczy solowy taniec, będę miał łzy w oczach.
Były też momenty groźne. Na przykład gdy podczas wykonywania choreografii do hitu „Try” P!nk Kasia uderzyła głową o blat stołu…
E.G.: Byłem pewny, że trzeba przerwać występ i sprawdzić, czy nic jej się nie stało. Ale kiedy się nad nią nachyliłem, zobaczyłem, że wstaje. Chwilę potem, zgodnie z choreografią, „kopnęła” mnie z impetem w klatkę. Pomyślałem: „No, dobrze, lecimy dalej”.
K.D.: Przez cały czas miałam nadzieję, że Emil zachowa zimną krew. Sportowy charakter nie pozwoliłby mi przerwać występu w takim momencie. Nawet z rozbitą głową dokończyłabym ten taniec.
Emilu, co poczułeś, kiedy Ida Nowakowska obwiniła ciebie o upadek Kasi?
E.G.: Było mi przykro i ciężko było tego słuchać, bo Ida wydała samo sąd, mówiąc, że długo analizowała upadek Kasi i uznała mnie za winnego. Jeśli to był wcześniej przygotowany atak na mnie, to gratuluję. Udało się.
3 z 4
Czego się dowiedzieliście o sobie podczas programu?
K.D.: Chyba tego, że nie ma dla mnie już rzeczy niemożliwych. Poza tym oprócz tańca musiałam zaprezentować też trochę gry aktorskiej. I to mnie zaczęło kręcić. A Emil zaskoczył mnie swoją wrażliwością, umiejętnością wspierania mnie w ważnych momentach. Teraz już wiem, że w każdej sytuacji pójdzie za mną w ogień.
E.G.: Nauczyliśmy się nie tylko walczyć o swoje zdanie, lecz także ustępować, kiedy druga strona ma rację.
Jesteście ze sobą półtora roku. Jak zaczął się wasz związek?
E.G.: Poznaliśmy się na targach fitnessowych kilka lat temu. Długo byliśmy tylko znajomymi, którzy co jakiś czas spotykali się przy różnych okazjach związanych ze sportem.
K.D.: Kiedy przeprowadziłam się do Warszawy, okazało się, że trenujemy na tej samej siłowni. Zaczęło się od rozmów, później wymiany SMS-ów, wyjść na obiad ze wspólnymi znajomymi. Aż wreszcie zaczęliśmy się umawiać na kawę. Obskoczyliśmy chyba wszystkie kawiarnie w centrum Warszawy!
Kawa to jedyna pozycja w menu, na którą mogliście sobie pozwolić.
K.D.: Nasze randki dla nietrenujących mogą być trochę dziwne. Każdy z nas przychodzi ze swoim jedzeniem. Kiedy zaczęliśmy się spotykać, byłam po ważnych zawodach, a Emilian w trakcie przygotowań. Z tego, co było dostępne w kawiarniach, mógł wypić tylko kawę.
E.G.: Razem jeździmy na zakupy, razem gotujemy. Nie przeszkadza nam, że wyciągamy pojemniki z jedzeniem podczas spaceru albo jemy w samochodzie, bo akurat przychodzi pora na posiłek. I nikt przed startem nie nasmaruje mi lepiej pleców brązerem niż sama mistrzyni świata!
K.D.: I ugotuje najlepszy ryż! (śmiech) Nasze podróże też wyglądają oryginalnie. Mamy ze sobą niezbędnik: rondelek, palnik turystyczny i patelnię. Wiem, że dla kogoś niezwiązanego ze sportem trudno byłoby żyć z taką osobą. Przechodziłam już przez to w przeszłości.
4 z 4
À propos ryżu. Byliście niedawno razem w Chinach. Podobno wasze sylwetki wywoływały sensację na ulicach.
E.G.: Tam moda na fitness dopiero się rozwija. Poza tym ludzie są odcięci od Internetu, więc nie mieli okazji widzieć tak umięśnionych osób jak my. Dochodziło do sytuacji, że mieszkańcy Pekinu podchodzili i nas dotykali. Sprawdzali chyba, czy jesteśmy prawdziwi! (śmiech)
K.D.: Niektórzy stawali przed nami i nie pytając nas o zdanie, robili sobie selfie. Podobnie było na siłowni. Zamiast sami ćwiczyć, nagrywali nasz trening.
Czy z takich sportów, jakie uprawiacie, można wyżyć?
E.G.: To jest przez cały czas inwestycja. Nie ma z tego wielkich pieniędzy. Musimy sobie sami opłacać hotele, wpisowe, przygotowania. Nagrodą za mistrzostwo jest puchar. I prestiż.
K.D.: Znam dziewczyny, które pracują w korporacjach, a trenują wieczorami. Moja koleżanka jest specjalistką od informatyki, a przy okazji mistrzynią świata fitness.
Macie teraz więcej chętnych do treningów personalnych?
E.G.: Nie chcę się ograniczać tylko do treningów, więc nie szukam nowych podopiecznych. Ale nie zrezygnuję z dotychczasowych. Podczas treningów wytworzyła się między nami więź. To nie są tylko moi klienci, ale już przyjaciele. Ale mamy wiele pomysłów na siebie. Także biznesowych.
K.D.: Stawiamy na Internet. Dostaję dużo pytań od osób, które śledzą mój profil na Instagramie. Dla niektórych na przykład rozpisujemy diety.
Coraz częściej media, pisząc o was, używają terminu „power couple”.
E.G.: Pewnie dlatego, że staramy się jak najbardziej motywować ludzi. Także te pary, które lubią razem trenować. Fajnie, że możemy im przekazać naszą wiedzę. Nie mam nic przeciwko temu, żeby tak nas nazywano. Czujemy się mocną parą. Łączą nas uczucia, cele i sukcesy.
Niedawno zamieszkaliście razem. Myślicie o założeniu rodziny?
K.D.: Chcemy ze sobą spędzić życie. Mamy też plany rodzinne. Na razie jednak ten temat jest wciąż odraczany (śmiech).
E.G.: Chcemy mieć dzieci. A kiedy? Cóż… Jesteśmy bardzo spontaniczni.
content:0_119223,1_37613:GALGallery