Reklama

W polskim show-biznesie bardzo gorącym tematem jest walka między paparazzi a gwiazdami, które chcą chronić swoją prywatność w mniejszym lub większym stopniu. Z pewnością jednak podejście do sławy, kolorowych gazet i sesji rodzinnych zmienia się wraz z doświadczeniem i stażem pracy w świecie mediów. Zobacz: Dereszowska przyznała się do błędu sprzed lat. Płaci za niego do dzisiaj

Reklama

Jedną z gwiazd, która na początku swojej kariery zachłysnęła się sławą była Katarzyna Cichopek, większości znana z roli Kingi w popularnym serialu "M jak miłość". Aktorka sama się do tego przyznaje i w swoim felietonie dla gazety "Skarb" wyznaje:

Na początku zapraszana byłam na imprezy, wywiady, okładki znanych czasopism. Chętnie się temu poddawałam, wykorzystując swoje pięć minut. Wszyscy byli mili, a ja bez oporów dzieliłam się swoim szczęściem. Naiwnie myślałam, że mam nad mediami kontrolę i kiedy tylko zechcę, przestanę być bohaterką kolorowych magazynów. Pierwsze zdziwienie przeżyłam będąc w ciąży. Zainteresowanie moim brzuchem, bo nawet nie mną, było ogromne. Im moje dziecko stawało się większe, tym bardziej chciałam je przed tym chronić. Kiedy zdecydowałam się zareagować, w odwecie usłyszałam, że blokuję przepływ informacji.

Ciąża Kasi Cichopek była przełomem dla jej rodziny i właśnie wtedy wraz ze swoim mężem, Marcinem Hakielem, zaczęli stawiać mediom granice:

Nieraz proponowano nam sesje całej rodziny. Zachęcano na różne sposoby - że tylko jeden raz, że zdjęcia będą ładne, a nie wykonane z ukrycia przez paparazzich, że utniemy tym samym domysły itd. Niestety, to tak nie działa. Jeśli raz pokażemy dzieci, to damy innym przyzwolenie na robienie im zdjęć i publikowanie ich z niezamazanymi buziami (choć sama ta praktyka też jest straszna, bo dzieci wyglądają na nich jak przestępcy). - wyznała w swoim felietonie.

Zgadzacie się z aktorką?

Zobacz: Rozenek na zakupach z dziećmi

Reklama



Cichopek na spacerze z córką:

Reklama
Reklama
Reklama