Reklama

Kamil Durczok wygrał przed sądem z tygodnikiem „Wprost”. Według prawomocnego wyroku dziennikarze i wydawca tygodnika muszą przeprosić znanego dziennikarza telewizyjnego. Dostanie też zadośćuczynienie finansowe. Jego kwota jest jednak sporo mniejsza od tej, jakiej się domagał.

Tak się kończą oszczerstwa. Pierwszy etap trzyletniej gehenny zakończony - napisał m.in. Durczok na swoim Twitterze.

Czego dotyczyła sprawa? Jak informuje portal branżowy Press.pl, chodzi o tekst z "Wprost" „Kamil Durczok. Fakty po faktach” z 16 lutego 2015 r. Tygodnik pisał m.in., że Durczok, który pracował wówczas jako szef "Faktów" stacji TVN „został przyłapany przez policję, jak ucieka z mieszkania, w którym znaleziono biały proszek”.

Zobacz także

Ile Durczok dostanie odszkodowania?

Kamil Durczok pozwał wydawcę i dziennikarzy żądając 7 milionów zadośćuczynienia. W 2016 roku sąd pierwszej instancji przyznał mu 500 tys., jednak od wyroku odwołał się „Wprost”. Czwartkowy wyrok jest jednak już prawomocny. Sąd Apelacyjny w Warszawie przyznał w nim Kamilowi Durczokowi sporo mniejsze zadośćuczynienie - bo 150 tys. zł. Dziennikarze mają też go przeprosić na łamach tygodnika.

Zobacz też: Kamil Durczok pokazał nową partnerkę! Poznajcie 27-letnią Julię! Kim jest i jak się poznali?

Portal Press.pl cytuje ustne uzasadnienie sądu, który w czwartek wydał wyrok w sprawie:

„Publikacja ewidentnie naruszyła dobra osobiste Kamila Durczoka”.

To nie jedyny proces w sprawie artykułów o Durczoku. W innym pozwie przeciwko „Wprost” dziennikarz żąda 2 mln za tekst „Ukryta prawda”. Jak przypomina portal, po ukazaniu się publikacji w TVN powołano komisję, a ta stwierdziła „przypadki niepożądanych zachowań, włącznie z mobbingiem i molestowaniem seksualnym”. Kamil Durczok stracił pracę w stacji.

Czwartkowy wyrok skomentował też Sylwester Latkowski.

Jak myślicie, wysokość zadośćuczynienia jest odpowiednia?

Reklama

Kamil Durczok wygrał prawomocnie przed sądem z "Wprost":

ONS.pl
Reklama
Reklama
Reklama