Reklama

Kamil Durczok po aferze z pismem "Wprost", zażądał aż 9 milionów odszkodowania! W swojej najnowszej książce "Przerwa w emisji" zdradza kulisy całej sprawy, a w rozmowie z Party.pl mówi, dlaczego wystąpił o tak wysoką kwotę odszkodowania. Kamil Durczok wyznał, że żadna kwota nie wynagrodzi mu strat, jakie poniósł:

Reklama

Jedno się wylicza i to są utracone zarobki na przestrzeni iluś lat, które mógłbym spędzić w TVN-ie i te pieniądze zarabiać pracując tam. A druga to jest rzecz niewymierna, czyli to na ile człowiek czuje się pokrzywdzony. Tak naprawdę nie liczyłem, że zostanie zasądzona w takiej wysokości. I tak zostało przyznane mi bardzo dużo, bo pół miliona to ogromne pieniądze. Nie da się wyliczyć tego, jak bardzo cierpi dziecko, kiedy przez tydzień nie może chodzić do szkoły, bo jest na niego wielkie polowanie. Nie da się wyliczyć tego, że mój tata po tym wszystkim zapada na chorobę nowotworową i myślę, że szok i stres jaki przeżył, ma w tym duży udział. Nie da się wyliczyć wywalonego do góry nogami życia prywatnego. Nie da się wyliczyć, że człowiek cały czas wstydzi się, że gdzieś dał powód do tego, żeby ktoś mógł napisać takie bzdury, bo o to mam do siebie pretensje. Nie o to, co robiłem, bo wiem, co robiłem w życiu. (...) Równie dobrze mogłem zażądać 20,30, 50 milionów złotych.

Co jeszcze zdradził nam Kamil Durczok? Posłuchajcie!

Zobacz: Kamil Durczok podzielił się smutną informacją: "Kochałem Go. Przegrał z chorobą. Umarł na rękach"​

Reklama

Kamil Durczok zażądał odszkodowania w wysokości 9 mln. Dostał pół miliona

Reklama
Reklama
Reklama