Justyna Kowalczyk dzień po pogrzebie Kacpra Tekielego opublikowała w sieci poruszający wpis. Była to treść mowy, którą wygłosiła na pogrzebie ukochanego męża. Zwróciła się do wszystkich tych, którzy udzielili jej wsparcia w ostatnich trudnych tygodniach:

Reklama

Nie będę mówić do Kacpra, bo my żeśmy sobie wszystko mówili. (...) On też, jeśli miał ten ułamek sekundy, by zrozumieć co się dzieje, wiedział, że odchodzi bardzo kochany. Będę więc mówić o Nim do Was - zaczęła.

Zobaczcie poruszający wpis.

Pogrzeb Kacpra Tekieli. Mowa pogrzebowa Justyny Kowalczyk

Justyna Kowalczyk opublikowała w sieci poruszającą mowę, którą wygłosiła w dniu pogrzebu ukochanego męża, który odbył się 30. maja. Kacper Tekieli spoczął na cmentarzu w rodzinnym Gdańsku, żegnany przez najbliższych, przyjaciół i obcych ludzi, którym nie był obojętny jego los. Justyna Kowalczyk zwróciła się do zgromadzonych:

Nie będę mówić do Kacpra, bo my żeśmy sobie wszystko mówili. Dziwne to jak na sytuację, ale ja wiem wszystko co chciał mi powiedzieć. On też, jeśli miał ten ułamek sekundy, by zrozumieć co się dzieje, wiedział, że odchodzi bardzo kochany. Będę więc mówić o Nim do Was - zapowiedziała

Zobacz także: Takiej piosenki na pogrzebie Kacpra Tekielego nie spodziewał się nikt. Zaskakujący wybór

Instagram/Kacper Tekieli

Justyna Kowalczyk w dalszej części wpisu wspominała ważny moment w ich wspólnym życiu, narodziny ukochanego synka Hugo i trudną sytuację spowodowaną pandemią, kiedy Kacper Tekieli nie mógł trwać przy nich w szpitalu:

Zobacz także

Ostatnią karkołomną wspinaczkę Kacper miał zrobić 07.09.2021 w Krakowie. Kilka dni wcześniej urodził się Hugo. Miał okazję przytulić się do naszego chłopczyka, do mnie nie. Przepisy antycovidowe. Przyjeżdżał do szpitala każdego kolejnego dnia, stał pod balkonem i z czwartego piętra rozmawiałam z Nim przez telefon. Bardzo mu uwierało to, że nie mógł mnie przytulić, podziękować. Bardzo. Kacper, jak Kacper, wysłał mi po kilku dniach sms, że dziś się do mnie będzie wspinał. Budynek otynkowany, czwarte piętro. Trochę średnio. Na szczęście, w ciągu pół godziny otrzymałam również wiadomość, że możemy wyjść że szpitala - wspomina olimpijka

Instagram @justyna.kowalczyk.tekieli

Justyna Kowalczyk kontynuowała:

Ostatnią Jego karkołomną wspinaczką, była Direttissima na Mięguszu. Przebiegł ją wręcz. Nie myślcie, że to był szczyt Jego możliwości - wysłał w tym czasie do mnie z 10 smsów. Wrócił do domu nieswój. Niby sukces, ale przytulił się i powiedział, że już tak nie chce. To było ponad dwa lata temu. Uwierało Mu to trochę, ale przez te ostatnie dwa lata więcej razy się wycofywał, niż robił co zapalnował. Zmienił się. Wolał ze mną biegać częściej. Wyjść z Hugotkiem przerzucać kamyczki. Cieszyło mnie to w duchu, choć teraz myślę, że może lepiej by było, gdyby pozostał przy tych karkołomnych wyczynach, bo wtedy czekał zawsze na warunki idealne itd.. Nie zginąłby na Gubałowce swoich umiejętności. Ba, nawet by nie pomyślał, by tam pójść. Przecież byłam tam w szóstym miesiącu ciąży... - kontynuowała wpis

Przypomniała, że Kacper Tekieli zawsze był wzorowo przygotowany do swoich wypraw i nie igrał z żywiołem. Sama ma pewne pojęcie o górach i uważała, że profesjonalizm ukochanego jest godny podziwu:

Kacper był świetnie przygotowany do swojego projektu: doskonały fizycznie, doskonały merytorycznie. O profesjonalizmie coś tam wiem i podziwiałam ten profesjonalizm kacprowy z zapartym tchem. Wydawał się ten projekt idealny dla Niego - podkreśliła sportsmenka

Justyna Kowalczyk zaznaczyła też, że zawsze byli z mężem świadomi zagrożenia (przypomnijmy, że kilka lat temu to Kacper Tekieli uratował od śmierci kolegę w górach) Odbyli na ten temat wiele poważnych rozmów:

Choć sama gór się boję (trójkowe trudności to granica mojego komfortu), to starałam się Go ze wszystkich sił wspierać. Na tym moim zdaniem polega miłość. A On nie byłby taki fantastyczny, gdyby nie góry... Doceniam, że mogłam się z Nim pożegnać. Nie każda żona alpinisty ma taką możliwość. Wyjście od Niego i zamknięcie za sobą na zawsze drzwi, to najtrudniejsza rzecz, jak mnie w życiu spotkała. Od tematu śmierci nie uciekaliśmy. To były trudne rozmowy, ale szczere i świadome. Hugo pojawił się na świecie dlatego, że mój Kochany Mąż był pewien, że nie tylko dam sobie w każdej sytuacji radę, ale i na ile się da, zrekompensuję stratę - przyznała

Instagram @justyna.kowalczyk.tekieli

Zobacz także: Napis na urnie męża Justyny Kowalczyk wzrusza do łez. Tak pożegnała Kacpra Tekielego

Justyna Kowalczyk w swoim wpisie wspomniała również ostatnie chwile Kacpra Tekielego:

Miałam zaplanowany wcześniej wylot do Polski na kilka dni. Więc Kacper wymyślił, że jeszcze spróbuje kilka tych łatwych szczytów zdobyć, na trudniejsze z mocnymi szczelinami itd. poumawiał się z innymi ludźmi, żeby nie iść samemu. Już mu nie pomogą.
Tatuś odbierał mnie i Hugotka z lotniska w Balicach. Gdy dojeżdżalismy do Kasiny, Kacper najpewniej odszedł. Wiedział, że jestem w najbezpieczniejszym miejscu. Pewnie takich małych niecek nawianych śniegiem, ja ta, która spowodowała wypadek, minął w swoim życiu dziesiątki, nieświadomy zagrożenia.

Justyna Kowalczyk zwróciła się także do przyjaciół męża oraz do TOPRu, którzy niezwłocznie ruszyli na pomoc Kacprowi Tekieli. Na koniec padło mnóstwo przepięknych słów o Kacprze Tekielim oraz miłości, jaką obdarzyła go Justyna Kowalczyk i jakieś doświadczyła od niego:

Byłam żoną najwspanialszego człowieka na świecie, który był ALPINISTĄ. Choć sama gór się boję (trójkowe trudności to granica mojego komfortu), to starałam się Go ze wszystkich sił wspierać. Na tym moim zdaniem polega miłość. A On nie byłby taki fantastyczny, gdyby nie góry...

Dodała:

Doceniam, że mogłam się z Nim pożegnać. Nie każda żona alpinisty ma taką możliwość. Wyjście od Niego i zamknięcie za sobą na zawsze drzwi, to najtrudniejsza rzecz, jak mnie w życiu spotkała.
Od tematu śmierci nie uciekaliśmy. To były trudne rozmowy, ale szczere i świadome. Hugo pojawił się na świecie dlatego, że mój Kochany Mąż był pewien, że nie tylko dam sobie w każdej sytuacji radę, ale i na ile się da zrekompensuję stratę.

Justyna Kowalczyk wspomniała również o ich wspólnym synku i tym, że zamierza być silna"

Na pewno Go nie zawiodę. Zrobię wszystko, by wychować Hugotka na tak wspaniałego człowieka, jakim był Kacper. Żeby nasz chlopczyk dał komuś tyle szczęścia, ile dostałam ja.
Kacper założył w mojej głowie i sercu mocne stanowisko. Odpadłam z kretesem. Wszystkie przeloty wyrwałam, pokiereszowałam się strasznie, ale stanowisko trzyma. I wytrzyma lawinę smutku. Złapiemy z Hugotkiem łopatki i to lawinisko odgruzujemy. Będziemy żyć, jak nauczył nas Kacper. Pełnią. Będziemy zwiedzać świat i zdobywać szczyty. Będziemy na każdą minutę zachłanni, jak On. To wszystko przy makaronie, pysznym winie i aromatyczniej kawie (dwie ostatnie pozycje ja!). Przyznaję Mu rację: życie jest za którkie, by się pierdołami przejmować. Perspektywa mi się zupełnie zmieniła. Hugo miał cudownego Tateła! Gdybym kilka lat temu wiedziała, że ta historia będzie miała taki przebieg, wskoczyłabym w ogień z jeszcze większą siłą!!! Dla spotkania z takimi ludźmi, jak Kacper warto żyć. To że byłam całym Jego światem przez cztery lata, że dałam mu szczęście, jest dla mnie ogromnym zaszczytem."

To wczoraj chcialam przekazać wszystkim, ktorzy przyszli pożegnać mojego Kacperka.
30.05.2023 Cmentarz Oliwski. Gdańsk.

Bardzo dziękuję za ocean miłości i współczucia, który zalewa mnie od dwóch tygodni!

Łukaszu, Arturze, Jury, Maćku, Piotrze, Sułku dziękuję, że mimo iz sami cierpicie, tak bardzo mnie wspieracie

Moja cała Rodzinko, Trenerze, Pawle, Kasiu, Dawidzie, Patryku: Wy wiecie

Cały wpis Justyny Kowalczyk dostępny jest w poście poniżej.

Reklama

Pawel Murzyn/East News
Reklama
Reklama
Reklama