Co kraj to obyczaj - mówi znane przysłowie, które właśnie potwierdza Joanna Liszowska. Gwiazda na łamach "Grazii" zdradziła jak spędzi tegoroczne święta, jakie potrawy obowiązkowo trafią na wigilijny stół i, co najważniejsze, czym różni się Boże Narodzenie w Szwecji od polskiego. Okazuje się, że różnice są zauważalne przy praktycznie każdej nadarzającej się okazji.

Reklama

- Wystarczy wejść do sklepu, by zobaczyć różnice pomiędzy zwyczajami kulinarnymi. Kiedy u nas ludzie biją się o najokazalszy egzemplarz karpia, tam walczą o najpiękniejszy kawałek tradycyjnej szwedzkiej szynki, którą jedzą podczas Wigilii. Dla mnie jednak ten dzień musi być postny. Szynkę jem następnego dnia rano, na świąteczne śniadanie - tłumaczy aktorka.

Jakie potrawy świąteczne ze szwedzkiej kuchni podbiły serce (i podniebienie) Joanny?

- Uwielbiam śledzie. Nie jestem ich amatorką i w Polsce ich nie jadam, ale tamtejsze smakują mi jak żadne inne.

Liszowska zdradziła też, że jej plany na święta są bardzo spontaniczne:

- To nie pierwszy raz kiedy w ostatniej chwili podejmujemy z mężem decyzje, czy jesteśmy w Polsce, czy w Szwecji, oraz w czyim domu jemy wigilijną wieczerzę. Na tym polega urok moich świąt.

Nie zabrakło też pytania o prezenty...

- Uwielbiam robić prezenty świąteczne, bo sama też lubię niespodzianki. Jedyne, czego nie cierpię to przedświąteczny zgiełk w sklepach. Ale życie pokazuje, że nie ominie mnie to także i w tym roku, bo jeszcze nie mam wszystkich upominków. Cóż... to też pewnego rodzaju świąteczna tradycja. Daję przemyślane prezenty, choć z tą skrupulatnością jest u mnie na bakier. Przede wszystkim wyznaję zasadę, że prezent nie musi być drogi, ale trafiony.

Plusik za skromność.

Zobacz także

Zobacz: Gessler na świątecznym wydaniu magazynu "Viva!"

Reklama

Joanna Liszowska z mężem w Polsce:

Reklama
Reklama
Reklama