Reklama

Ma ponad 500 par butów! Na zaproszenie kosmetycznej marki obejrzała pokaz Victorii Beckham, a podczas Tygodnia Mody w Nowym Jorku Oscar de la Renta przysłał jej do hotelu ubrania z najnowszej kolekcji. Dołączył kartkę: „Załóż je, Jessica”. Komplet był wart sześć tysięcy dolarów! A to tylko niektóre z profitów bycia jedną z najpopularniejszych blogerek modowych w Polsce. „W Nowym Jorku mieszkałam w hotelach, ale dzięki współpracy z markami nie płaciłam za nie. Na całym świecie mam takie możliwości. Hotele mnie goszczą, linie lotnicze chcą, żebym z nimi latała. Na wyjazdy zagraniczne jestem zapraszana i nie płacę za nic”, wyznała ostatnio Jessica Mercedes Kirschner.

Reklama

Te słowa wywołały wielkie poruszenie. Już wcześniej trwała dyskusja na temat luksusowego życia „szafiarek”, ich niebotycznych zarobków oraz możliwości, które otwierają przed nimi kolejni biznesowi partnerzy. I mimo że żadna z topowych blogerek nie zdradziła nigdy, ile dokładnie zarabia na swojej działalności w Internecie, wszystkie podkreślają, że jest to ich główne źródło utrzymania.

Karierę młodych dziewczyn tworzących modowe blogi określa się już w kategoriach fenomenu. Nikomu nieznane, z wyjątkiem Kasi Tusk, córki premiera, nagle stały się gwiazdami traktowanymi na równi z aktorami i piosenkarzami. Żywymi banerami reklamowymi i trendsetterkami. Zajmują miejsca w pierwszych rzędach na pokazach. Są zapraszane na Tygodnie Mody na całym świecie, a firmy płacą krocie, by pokazały ich produkty na swoich blogach. Co sprawia, że liczy się z nimi cała branża?

Życie w barterze

To zjawisko próbował opisać już modowy portal Fashionista.com. „Nastały czasy, w których tradycyjne media mają coraz mniejszą siłę przebicia. Liczy się to, co jest tu i teraz. Blogerki często relacjonują imprezy czy pokazy na żywo, jeszcze siedząc na widowni. Ich recenzja pojawia się w sieci kilka godzin po wydarzeniu. Oczywiście kosztem gorszej jakości, ale mało kto zwraca już na to uwagę”, spekulują redaktorzy. Duże wrażenie robią też liczby użytkowników blogów modowych. W Polsce topowe „szafiarki” mogą liczyć na kilkaset tysięcy odsłon miesięcznie. Zagraniczne – na kilka milionów. Jedna ich negatywna opinia oznacza kryzys nawet w największej firmie. To dlatego PR-owcy tak dbają, by nie zrazić do siebie blogerek. Obsypują drogimi prezentami, zapraszają na pokazy i wyjazdy promocyjne.

Jessica Mercedes, pół Niemka, pół Polka, próbowała tłumaczyć, że jej wypowiedź była wyjęta z kontekstu. W rozmowie z „Dzień Dobry TVN” mówiła, że rzeczywiście ma wiele rzeczy za darmo, ale tak naprawdę one nie są za darmo, ponieważ dostaje je w barterze. Taka wymiana „towar za usługę” jest bardzo popularna także wśród innych blogerek. Julia Kuczyńska, autorka bloga Maffashion, przyznała, że sama nie kupuje już ubrań. „Pewnie nie będę za to lubiana, ale mając świadomość, że mogę dostać dowolny ciuch, który sobie wybiorę, nie mam potrzeby chodzenia po sklepach”, zdradziła. Mimo że każdą przysłaną przez producentów rzecz trzeba pokazać na swojej stronie, opisać, to wciąż kusząca perspektywa. Kiedy o Maff – to jeden z przydomków blogerki – zrobiło się głośno, do jej mieszkania kurier przyjeżdżał codziennie, a pudła stały ustawione aż do sufitu. „Teraz bardziej selekcjonuję. Odmawiam w 90 procentach przypadków”, mówi. Karolina Gliniecka, która w Internecie publikuje pod pseudonimem Charlize Mystery i przyznaje się do posiadania „tylko” 200 par butów, też nie kupuje już ubrań. Bloga założyła prawie sześć lat temu, zarabia na nim od niecałych trzech. Na tyle dobrze, że dla Internetu porzuciła posadę w agencji PR. Warto było. Jej stylizacje zostały pokazane na stronach brytyjskiego „Vogue’a” oraz „Harper’s Bazaar”.

Kokosy na blogu

400 tysięcy złotych. Podobno tyle na prowadzeniu Make Life Easier zarabia rocznie Kasia Tusk. Ale czy to prawda? O tym wiedzą tylko księgowi córki premiera. Charlize Mystery przyznała, że jej roczny dochód waha się między 100 a 200 tysiącami złotych. Też nieźle. Zysk przynoszą im nie tylko reklamy na blogu czy wpisy sponsorowane. Kilka średnich krajowych blogerki dostają za przyjście na imprezę lub wzięcie udziału w evencie dla mediów. Stylizują też sesje zdjęciowe. Maff wystąpiła w kampaniach producenta serków homogenizowanych oraz rajstop. Jest narratorem w serialu „Miłość na bogato” i ma własną markę ubrań Staff by Maff. Kasia Tusk współpracowała z kilkoma znanymi firmami, między innymi Zara, Converse i Nikon. Kiedy razem z przyjaciółkami rozszerzyły ofertę i stworzyły Make Home Easier oraz Make Fashion Easier, pojawiły się nowe możliwości zarobku. Najbardziej oryginalna z modowej blogosfery Macademian Girl – Tamara Gonzalez Perea – współpracuje z jednym z kolorowych magazynów oraz zasiada w jury wielu konkursów. Jej największym marzeniem jest posada w polskiej edycji „Vogue’a”.

Jak to się wszystko zaczęło?

Nie ukrywają inspiracji zagranicznymi blogami. Susie Bubble, What Katie Wore, Scott Schuman, Garance Doré czy Tavi Gevinson sprawili, że zaczęły tworzyć „pamiętniki” w sieci. „Pod koniec czwartego roku studiów pracowałam jako opiekunka do dzieci. Gdy moja podopieczna szła spać, miałam mnóstwo wolnego czasu na przeglądanie stron internetowych”, wspomina Kasia Tusk. Po kilku miesiącach, w 2011 roku, powstał Make Life Easier. Ludzie byli ciekawi, jaki gust ma córka premiera. Jedni ją chwalili, inni działalność Kasi wykorzystali, by dokuczyć Donaldowi Tuskowi. Ale nieważne, w jakim kontekście jej blog był przedstawiany – przez polityczne napięcia mógł i wciąż może liczyć na darmową reklamę!

„Od dawna oglądam szafy polskie i zagraniczne, od dawna kusiło mnie, żeby założyć tego bloga”, tak w maju 2008 roku Charlize Mystery przywitała internautów. Pierwsze stylizacje tworzyła, używając ciuchów z second-handów, sieciówek i tych uszytych przez jej mamę. Chciała, żeby były niepowtarzalne. Jej „pamiętnik” słynie ze świetnych zdjęć, robi je narzeczony blogerki. „Mój pseudonim to nic innego, jak moje imię w języku angielskim oraz słowo tajemnica – chciałam, by każdy z moich czytelników odkrywał bloga na swój własny sposób”, tłumaczyła. Pierwszy raz poczuła, że odniosła sukces, kiedy jedna z firm z branży elektronicznej zaprosiła ją do Nowego Jorku na prezentację nowego produktu. Była tam jedyną blogerką z Polski!

Egzotyczna Tamara Gonzalez Perea – jej ojciec pochodził z Panamy – strojnisią była zawsze. Ale dopiero kiedy w 2011 roku zaistniała w sieci jako Macademian Girl, naprawdę zaczęła się interesować modą. Jej stylizacje są kolorowe, zaskakujące i niebanalne – w sieci stara się uczyć ludzi tolerancji. Już rok po starcie zdobyła wyróżnienia dla najlepszego bloga modowego w Polsce od „Press” i „Fashion Magazine”.

Blogowe pionierki

Chyba największym krytykiem blogerek jest Tomasz Jacyków. Najpierw przyznał, że „brzydko pachną, bo noszą poliestrowe ubrania”, później wyzwał je od idiotek. „Ostatnio świat oszalał na punkcie mody. Wystarczy przyjrzeć się nowemu blogerskiemu nurtowi. Kiedyś ludzie masowo otwierali budy z zapiekankami i to był tak zwany dobry biznes. Historia tych blogów jest podobna”, mówił. „Kasia Tusk ma dryg do ekonomii i ze swojego bloga uczyniła złoty interes. No cóż… córka premiera jest jedna, a idiotek – tysiące”. Stylistę oburza też fakt, że te „manekiny ściągnięte prosto z wystawy sklepowej” lub „członkinie cyrkowej trupy” – „szafiarki” dzieli na dwie grupy – żądają po dwa tysiące złotych za przyjście na pokaz!

Jego słów nie skomentowała żadna z dziewczyn. Jedynie Julia Kuczyńska między wierszami przyznała, że swoim blogiem nie zbawia świata. „Wiem, że wiele osób uważa nas, blogerki, za infantylne zjawisko”, dodała Maff.

Ale według niej to ich problem

Pochodzi ze Złotowa, małego miasteczka koło Piły, w którym, jak sama podkreśla, dopiero niedawno pojawiła się drogeria Rossmann. Bardziej niż moda interesowały ją stylizacje i robienie zdjęć. Bywało, że kładła aparat na śmietniku i fotografowała się za pomocą samowyzwalacza! W Internecie zaczęła od prowadzenia profilu na modowym portalu, a kiedy usłyszała od kilku osób, że to, co robi, bardzo im się podoba, przeszła na „swoje”. Maffashion powstał w 2009 roku, a już niedługo później nazwisko, a raczej pseudonim Julii, stał się sławny w całej Polsce. Nie tylko w sieci. Przez chwilę wyszukiwała inspiracji dla Dody, była też gościem w programie Kuby Wojewódzkiego.

Jessica Mercedes również trafiła na kanapę „króla TVN”, ale ona od początku miała wysokie ambicje. W lutym 2010 roku napisała, że „zabawę na całego z blogiem czas zacząć” i zabrała się do działania. „Znajomości są akurat bardzo ważne, żeby osiągnąć sukces w mojej branży. Gdy zaczęłam chodzić na imprezy branżowe, przed wyjściem z domu googlowałam dziennikarki modowe, naczelne magazynów, żeby wiedzieć, kogo warto poznać. Zawsze wolałam działać sama i nie czekałam, aż ktoś do mnie podejdzie”, tłumaczyła.

Doba w sieci

Prowadzenie bloga jest dla nich nie tylko źródłem dochodu, ale też olbrzymią pasją. Wszystkie podkreślają, że działałyby w Internecie nawet bez zysków. Ot tak, dla samej przyjemności. Jednak w najbliższym czasie im to nie grozi. Według badań ponad 40 procent zainteresowanych modą internautów informacji szuka właśnie na blogach. Dużo mniejszy odsetek wybiera fachową prasę czy programy w telewizji. A takie zaufanie zobowiązuje do jeszcze cięższej pracy. „Wstaję wcześnie, bo najlepsze światło do zdjęć jest od godziny 7.30 do 9.00”, zdradziła Kasia Tusk. Później odpisuje na maile od reklamodawców, planuje harmonogramy i załatwia sprawy związane z księgowością. Tworzenie wpisów i kolejnych stylizacji zostawia sobie na popołudnia. Jeszcze ciężej pracuje Macademian Girl. Tamara przyznała, że w tygodniu śpi około czterech godzin na dobę, a resztę czasu poświęca okołoblogowej działalności. Maff ostatnio wyszła na plażę ze znajomymi, bo… odłączyli jej Internet w domu. „Naprawdę upierdliwe jest to, że brakuje mi czasu. Jestem pracoholiczką. Nawet nie potrafię odpoczywać”, skarżyła się w wywiadzie dla portalu WP. Tworząc bloga, pracuje na 16 etatach! „W normalnej firmie jest ktoś od zarządzania kontem na Facebooku, fotograf, modelka, PR-owiec, projektant, grafik komputerowy, montażysta, stylista… Z Maffashion jest tak, że wszystko robię sama”. Ale Julia nie narzeka. W 2012 roku w wyścigu o tytuł Człowieka Roku Polskiego Internetu pokonała samego Tomasza Lisa!

„Szafiarka” to brzmi dumnie?

Dla przypadkowych osób ich zajęcie może wydawać się abstrakcją. Jeszcze większe zdziwienie może w nich wywołać fakt, że dziewczyny dzięki blogom prowadzą dostatnie życie. Maff do tej pory ma problem z odpowiedzią na pytanie, z czego żyje. Nie mówi, że jest blogerką, bo to brzmi zbyt banalnie. A kiedy opisuje, że zarabia na stylizacjach, robieniu zdjęć, byciu jurorką, ludzie zawsze pytają, jak jej się to udało. I na koniec dodają, że oni też założą sobie bloga!

W Polsce od lat krąży anegdota, że mamy miliony blogerów, ale pieniądze w Internecie zarabia 100 z nich. A żyć tylko z prowadzenia bloga udaje się naprawdę nielicznym. Julia Kuczyńska, Karolina Gliniecka, Jessica Mercedes Kirschner, Tamara Gonzalez Perea i Kasia Tusk udowodniły, że można zarobić na swojej pasji. Wystarczy jasno wytyczony cel, cierpliwość i olbrzymia determinacja. Przekonują też, że nie można się zrażać krytyką internautów, czyli tak popularnym „hejtem”. W ostatnich dniach o nieumiejętność pisania po polsku oskarżył je fotograf Marcin Tyszka. Ale one same też czasami prowokują awantury w sieci. „Wszystko mam za darmo!”, słynna już wypowiedź Jessiki Kirschner jest tego najlepszym przykładem.

Reklama

Jakub Biskupski

Reklama
Reklama
Reklama