Jarosław Bieniuk był szantażowany? Znajomy piłkarza zdradza zaskakujące kulisy głośnej afery!
Jarosław Bieniuk był szantażowany? Znajomy piłkarza zdradza zaskakujące kulisy głośnej afery!
Jeszcze kilka tygodni temu chyba nikt nie spodziewał się tego, że Jarosław Bieniuk może być bohaterem skandalu, o którym mówi cała Polska. Niestety, 16 kwietnia w mediach pojawiły się pierwsze informacje o zatrzymaniu piłkarza. Radio RMF FM podało wówczas, że Jarosław Bieniuk jest podejrzewany o przestępstwo przeciwko wolności seksualnej. Szybko okazało się, że znajoma sportowca oskarża go o brutalny gwałt. Po wyjściu z izby zatrzymań Jarosław Bieniuk w specjalnym oświadczeniu zapewniał, że jest niewinny.
Teraz nowe światło na szokującą sprawę rzucił znajomy Jarosława Bieniuka. Co zdradził?
1 z 3
Nie będę ukrywał, że jest to drugi tak dramatyczny tydzień w moim życiu, dla mnie i dla moich najbliższych. Pierwszy raz w życiu miałem okazję być w areszcie jako osoba notowana. Dwa dni w areszcie, pierwszy raz w życiu byłem na komisariacie, nie byłem osobą karaną. Ciężkie chwile, staram się pozbierać. Dzieci mnie znają, zdawały sobie sprawę z tego, że to nieprawda, i tata zaraz wróci”, powiedział Jarosław Bieniuk (40) w „Dzień dobry TVN”.
To była pierwsza rozmowa z nim od czasu, gdy trafił do aresztu, podejrzany o to, że zgwałcił Sylwię S. I choć przez dwa tygodnie, jakie minęły już od wybuchu tej afery, prokuratura nie postawiła mu zarzutu gwałtu, a doniesienia mediów każą sądzić, że sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, niż się pierwotnie wydawało, to już dziś można stwierdzić, że Bieniuka czeka jeszcze wiele ciężkich chwil. Niezależnie bowiem od tego, co ustalą policja i sąd, on przez tę aferę i tak straci. Przede wszystkim nieskazitelną opinię.
Do tej pory wszyscy mu współczuli z powodu śmierci długoletniej partnerki Anny Przybylskiej, podziwiali za to, jak radzi sobie z wychowywaniem trójki dzieci, i trzymali kciuki za to, by ułożył sobie życie. Do prezentowanego w mediach wizerunku idealnego ojca nijak nie pasuje afera, w której pojawiają się wyuzdany seks, podejrzane towarzystwo, alkohol, narkotyki i trójmiejski półświatek. I nawet jeśli, jak chcą przyjaciele Bieniuka, oskarżenia o gwałt okażą się nieprawdą, wymyśloną po to, by wyłudzić pieniądze, to ludziom nadal trudno będzie zrozumieć, dlaczego piłkarz spotykał się z modelką erotyczną o pseudonimie Cassandra w klubie o nie najlepszej opinii. Dlaczego bywa w takich miejscach i obraca się w takim towarzystwie?
2 z 3
Niebezpieczne związki
Do zdarzenia, które na zawsze już chyba zmieni życie Jarosława Bieniuka, doszło w nocy z 12 na 13 kwietnia. Piłkarz imprezował wtedy w Sopocie z Sylwią S. i parą znajomych. Później, już tylko we dwójkę, przenieśli się do pokoju hotelowego. Tam, jak twierdzi kobieta, miało dojść do ostrego stosunku seksualnego z wykorzystaniem rekwizytów erotycznych. Podobno dziewczyna była nie do końca świadoma tego, co się z nią dzieje, bo została odurzona narkotykami. Nad ranem wyszła z hotelu i pojechała na obdukcję, a badający ją lekarz, po tym jak usłyszał, że padła ofiarą gwałtu, zgodnie z procedurą zawiadomił policję. Według doniesień mediów do szpitala miał zawieźć ją biznesmen i współwłaściciel owianego złą sławą klubu Zatoka Sztuki Marcin T., znany też jako „Turek”. Niedługo później Bieniuk stawił się na posterunku policji, z którego trafił do aresztu. Gdy po dwóch dniach z niego wyszedł, wydał oświadczenie, w którym kategorycznie zaprzecza, że dopuścił się przemocy seksualnej. Zapewnia też, że zamierza współpracować z policją, a dziennikarzy prosi, by używali jego pełnego nazwiska, „bo tak właśnie należy postępować wobec osób niewinnych”. Postanawia również wziąć urlop w Lechii Gdańsk, gdzie pełni funkcję dyrektora sportowego. Wolny czas jest mu potrzebny, by zająć się dziećmi, które bardzo przeżywają tę sytuację.
– Jarek jest wstrząśnięty. Nigdy nie przypuszczał, że osoby, które bardzo dobrze znał, mogły go wplątać w tak okrutną aferę. Przecież jego dzieci to wszystko czytają. Oliwka jest dorastającą dziewczyną, która musi teraz przechodzić piekło – mówi w rozmowie z „Party” przyjaciel Bieniuka.
On sam jest przekonany, że Jarosław jest niewinny. Przypomina też, że Sylwia S. jest byłą dziewczyną Marcina T. Jego zdaniem to właśnie właściciel klubu Zatoka Sztuki jest tu kluczową postacią. Bieniuk znał go od dłuższego czasu, podobnie jak dziewczynę, która teraz oskarżyła go o gwałt. Rok temu na jednym z profili w mediach społecznościowych pojawiło się nawet zdjęcie Jarosława z jego ówczesną dziewczyną Martyną Gliwińską, Marcinem T., Sylwią S. i pewnym znanym aktorem. Już wtedy niektórych dziwiło to, że Bieniuk pokazuje się w towarzystwie człowieka, za którym od lat ciągnie się zła sława. Marcin T. był m.in. zamieszany w aferę z wykorzystywaniem nieletnich dziewczyn i razem ze swoim znajomym Krystianem W., pseudonim Krystek, jest sądzony za wykorzystywanie seksualne nastolatek. „Turek” jest także człowiekiem, któremu Sylwia S. pomagała w nocnych klubach znajdować kandydatki na hostessy.
Znajomy Bieniuka, z którym rozmawialiśmy, twierdzi, że Jarosław od czasu do czasu pojawiał się w tym towarzystwie.
– Ja też byłem z nimi na kilku takich imprezach. Zawsze scenariusz był podobny: najpierw kolacja w drogiej restauracji, później wszyscy jechali do klubu należącego do T. Nad ranem towarzystwo przenosiło się najczęściej do apartamentu, także należącego do „Turka”. Na tym etapie zawsze wycofywałem się z imprezy. Ale Jarek lubił zostawać dłużej – mówi nasz informator.
3 z 3
Znajomy Bieniuka twierdzi również, że sprawa miała jeden cel: skłonić Jarosława do zapłacenia haraczu. To samo sugerował piłkarz w wydanym po wyjściu z aresztu oświadczeniu:
„Informacje pojawiające się w mediach na temat rzekomo zarzucanych mi czynów są szokujące, zarówno dla Państwa, jak i dla mnie. Oskarżenia te są nieprawdziwe i formułowane wyłącznie w celu osiągnięcia korzyści materialnych”, napisał w nim.
Nasz informator zdradza, że Bieniuk nie jest pierwszą osobą, która stała się celem ataku szantażystów. Kilkanaście miesięcy temu podobną historię przeżył przedsiębiorca z Trójmiasta. Mężczyzna lubił się od czasu do czasu zabawić i bywał w Zatoce Sztuki. Po jednej z mocno zakrapianych imprez, w której brał udział, zadzwoniła do niego osoba, która dziś pojawia się w doniesieniach prasowych na temat „afery Bieniuka”. Biznesmen dostał wtedy propozycję: albo zapłaci kilkaset tysięcy złotych, albo będzie musiał tłumaczyć się policji z tego, o co oskarży go dziewczyna, w towarzystwie której spędził noc. Czy tą dziewczyną była Sylwia S., tego nasz informator nie wie, wie za to, że biznesmen zapłacił szantażystom. Bieniuk tego zrobić nie chciał i dlatego został oskarżony o gwałt.
Nasz informator zapewnia też, że Jarosław nie zostawi tak tej sprawy i najprawdopodobniej wytoczy Sylwii S. proces o zniesławienie.
„Chyba każdy, kto mnie zna, wie, że nie jestem osobą agresywną i brutalną. Ten obraz jest koszmarny. Ten koszmar, mam nadzieję, że się skończy. Zawsze mi się wydawało, że nie mam wrogów, ale widocznie mam”, powiedział Bieniuk w „DD TVN”.
Koszmar jednak się nie skończy, nawet jeśli śledztwo wykaże, że Bieniuk nie zrobił krzywdy kobiecie, która go oskarżyła. Nawet wtedy bowiem piłkarz i tak nie będzie mógł spać spokojnie. Prokuratura, która dotąd nie znalazła dowodów na popełnienie przestępstwa na tle seksualnym, postawiła mu zarzut podania narkotyków dwóm osobom. W złym świetle stawia go też to, w jakich miejscach i w jakim towarzystwie się bawił. Niezależnie od tego, jak sprawa się skończy, Jarosław Bieniuk straci przez nią swój największy atut: opinię ideału.
content:0_119304,0_119557:CMNews