Jakim mężem jest Grzegorz Hyży? „Nie jest łatwy w obyciu…” Agnieszka zdradza intymne szczegóły ich życia
Jakim mężem jest Grzegorz Hyży? „Nie jest łatwy w obyciu…” Agnieszka zdradza intymne szczegóły ich życia
1 z 3
Ostatnio żyje na wysokich obrotach. Agnieszka Hyży prowadzi biznes ślubny i kręci dla Polsatu nowy program o weselach.
Śluby nie mają dla niej tajemnic. Agnieszka Hyży (33) nie tylko jest dyrektor kreatywną portalu i organizatorką targów Wedding.pl, lecz także przygotowuje przyjęcia weselne dla swoich znajomych. Nic więc dziwnego, że to właśnie ona została ekspertką w nowym programie Polsatu „Cztery wesela i podróż”. Będzie z kamerą towarzyszyć pannom młodym w tym wyjątkowym dla nich dniu. Sama swój ślub wspomina ze wzruszeniem. Trzy lata temu Agnieszka i Grzegorz Hyży pobrali się we Włoszech, w tajemnicy przed mediami. W Rzymie towarzyszyli im tylko rodzina i przyjaciele. Dziś wciąż są szczęśliwi i wspólnie wychowują troje dzieci z poprzednich związków. Ale Agnieszka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa jako mama! Razem z mężem poważnie myślą o powiększeniu rodziny…
W lipcu będziecie obchodzić z Grzegorzem trzecią rocznicę ślubu. Jak zamierzacie ją świętować?
Dla nas w bardzo szczególny sposób. I to z dwóch powodów. Grześkowi udało się ułożyć swój muzyczny kalendarz tak, byśmy razem mogli wyjechać na urlop. Będą z nami wszystkie dzieci: moja córka Marta i synowie Grześka, Wiktor i Aleksander. Chcemy spędzić trochę chwil razem, z dala od zgiełku stolicy.
Wracacie czasem wspomnieniami do dnia swojego ślubu?
Jasne, akurat ostatnio wspólnie przeglądaliśmy ślubne fotografie! Byliśmy w wyjątkowym momencie życia, choć niewielu dawało wiarę naszemu szczęściu. Nawet część bliskich osób, która nam wtedy towarzyszyła, w głębi serca nie była przekonana, czy nam się uda. Czy rzeczywistość nie okaże się znacznie bardziej brutalna, niż nam się wydaje…
I okazała się bardziej brutalna?
Oczywiście! Oboje byliśmy po przejściach, mieliśmy za sobą nieudane małżeństwa. Wzięliśmy ślub na przekór wszystkiemu i wszystkim, bo bardzo nam na tym zależało. I nie każdemu to się spodobało.
Co pamiętasz z tego dnia najbardziej?
Upał! (śmiech) Na zewnątrz było 40 stopni Celsjusza i z powodu wysokiej temperatury wiele firm nie pracowało. Ja w zwiewnej sukience, a Grzesiek… w wełnianym smokingu! Na ślub uczesałam i umalowałam się sama i chyba nigdy się tak ładnie nie wyszykowałam. Modliliśmy się tylko, żeby nie paść z pragnienia, bo w apartamencie, który wynajmowaliśmy, nie było kropli wody. Więc szykując się na uroczystość, popijałam schłodzone piwo – jedyny napój, który był w lodówce (śmiech).
Przyznaj się, nie denerwowałaś się ani trochę?
No troszeczkę! Buzowały we mnie pozytywne emocje, czułam się kompletnie oderwana od rzeczywistości. Ceremonia odbyła się po włosku, z tłumaczem. Później mieliśmy zaplanowany aperitif, ale wszyscy marzyliśmy o szklance zimnej wody. Kiedy o nią poprosiliśmy, kelnerka dała nam dzbanek, szklanki i wskazała palcem studnię, z której musieliśmy sobie tej wody zaczerpnąć. Kolacja na dachu, z widokiem na Watykan, była pięknym zwieńczeniem tego dnia.
Od tego momentu mijają trzy lata, a słyszałam, że wasi znajomi wciąż namawiają was, byście urządzili drugie wesele.
Kto wie, może na przykład z okazji kryształowej, czyli 15., rocznicy ślubu takie zorganizujemy. Więc mamy jeszcze trochę czasu, by przygotować niespodziankę dla naszych przyjaciół. Jest szansa, że w grafiku Grześka będzie wtedy więcej miejsca i zaśpiewa dla gości.
Czy Agnieszka Hyży uważa się za dobrą żonę? Zajrzyj na kolejne strony galerii i przeczytaj ciąg dalszy wywiadu!
Zobacz także: Agnieszka Hyży oceniła suknię Meghan Markle!
2 z 3
Jesteś przykładną żoną?
Nie wiem, czy przykładną, na pewno gadającą! Buzia mi się nie zamyka! Nawet jak piszę do Grześka SMS-y, to przypomina to bombardowanie wiadomościami. Mam świadomość, że potrafię być męcząca, ale mój mąż dzielnie to znosi! Ratują nas wspólne pasje, podobny sposób myślenia i spędzania wolnego czasu.
Mieliście włoski ślub. W domu też zachowujecie się jak włoska rodzina?
Oczywiście! Zawsze jest u nas głośno, zwłaszcza za sprawą dzieci, które dają do wiwatu. Ale my też mamy temperamenty. Grzesiek jest artystą i nie jest łatwy w obyciu. Ja jestem niezależną jedynaczką, która mocno stawia na swoim. I jeśli na czymś mi zależy, potrafię wiercić dziurę w brzuchu. Całe szczęście nie rywalizujemy ze sobą. Grzesiek ma we mnie oddanego kibica i fana, który spamuje wszystkich jego sukcesami. Mój mąż jest dla mnie oparciem, cieszy się z moich sukcesów i kibicuje nowym projektom. Wiadomo, że czasem na siebie krzykniemy, wyładujemy emocje. Nie mamy cichych dni, choć Grzesiek chyba czasem marzy, żebym pomilczała.
Skoro już jesteśmy przy nowych projektach – zostałaś konsultantką programu ślubnego Polsatu „Cztery wesela i podróż”.
Wszyscy mówią, że jestem konsultantką ślubną albo wedding plannerką, co nie jest prawdą! Będę bardziej ekspertem, bo show nie ma prowadzącej. Moją rolą będzie wyciąganie wszystkich smaczków, trendów, fajnych i mniej miłych rzeczy. Zdjęcia do programu trwają, ale wciąż czekamy na zgłoszenia nowych par.
Podobno „Cztery wesela i podróż” mają być ślubnym odpowiednikiem „Ugotowanych”. Ile w tym prawdy?
Po części tak. W każdym odcinku cztery panny młode jadą na swoje wesela, które odbywają się na terenie całej Polski. Oceniamy nie tylko przygotowanie, menu i atmosferę imprez, lecz także suknie. Dziewczyna, która wygra, pojedzie z mężem w wymarzoną podróż poślubną. Niestety, to szalenie skomplikowany w realizacji format i nakręcenie kilku odcinków wymaga wielkiej logistyki. Dlatego nie wiadomo jeszcze, kiedy dokładnie odbędzie się emisja programu.
Myślisz, że okaże się sukcesem?
Tematyka ślubna świetnie się sprzedaje. Śluby gwiazd to obecnie jedne z najfajniejszych i najciekawszych materiałów w gazetach i portalach internetowych. Choćby królewski ślub księcia Harry’ego z Meghan Markle, który pobił wszelkie rekordy klikalności. Na moich prywatnych kontach nigdy nie miałam takich zasięgów, jak w momencie, gdy wrzucałam informacje o sukni Meghan.
A jak ci się podobała ślubna kreacja nowej księżnej?
Nie ukrywam, że gdy zobaczyłam suknię Meghan w całej okazałości, byłam rozczarowana. Dopiero gdy zaczęłam analizować detale, doszłam do wniosku, że nic w tej stylizacji nie było przypadkowe. Choć panna młoda sprawiała wrażenie niedoczesanej, niedomalowanej, a sama suknia wydawała się mało królewska. Ona taka miała być! Meghan zerwała z pewnym schematem. Zauważ, że jest pierwszą księżną, która nie nosi rajstop, a to jest niezgodne z królewską etykietą. Co więcej, zawsze ma pięknie rozświetlone nogi, a na dłoniach nosi kilka designerskich pierścionków, nie tylko zaręczynowy i ślubny. Dla mnie ten ślub był oczkiem puszczonym do normalnych ludzi, bajką dla milionów dziewczyn, które od dziecka marzyły, by poślubić księcia. Meghan się to udało!
Jaki prywatnie jest Grzegorz Hyży? Przeczytaj na kolejnej stronie galerii!
3 z 3
Twój mąż Grzegorz Hyży spełnił za to marzenie wielu polskich artystów. Jesienią zasiądzie w jury „The Voice of Poland”. Stresuje się nową rolą?
Przeciwnie, jest bardzo podekscytowany! Do wszystkich zawodowych spraw podchodzi bardzo poważnie i angażuje się w nie w stu procentach. Swoją drużynę będzie traktował jak drugą rodzinę.
Będzie miał też szansę pokazać widzom swoją osobowość, bo wiele osób słyszało go do tej pory głównie na scenie.
O to się akurat nie martwię! Wszyscy, którzy Grześka znają, wiedzą, że jest duszą towarzystwa i… gadułą, który sypie anegdotami jak z rękawa. A oprócz tego jest imprezowym wodzirejem!
Agnieszko, czy my na pewno mówimy o tym samym człowieku?
Nie inaczej! Powiem ci więcej: jestem pewna, że gdyby zaproponowano mu jakiś program rozrywkowy, byłby doskonałym prowadzącym. Widziałam próbkę jego możliwości. Kiedyś na weselu przyjaciółki wspólnie poprowadziliśmy konkursy i zapraszaliśmy gości do przemówień. Wszyscy byli zachwyceni. Grzesiek mnie samą zaskoczył, mówił więcej niż Krzysiek Ibisz! Dasz wiarę?
Przecież gadanie to twoja rola! Uczeń prześcignął mistrza?
Nie tylko w tej dziedzinie (śmiech). Podobnie było z nartami. Pierwsze kroki były trudne… Po trzech dniach nauki Grzesiek powiedział, że absolutnie więcej nie wjedzie na stok. Dziś efekt jest taki, że mój mąż jeździ jak zawodowiec, choć to ja jestem narciarką z 30-letnim stażem, a do tego instruktorką. Zresztą mój tata do tej pory nie wierzy, że Hyży zaczął jeździć ze mną cztery lata temu. I to jest cały Grzesiek. We wszystkim, co robi, musi być najlepszy!
To podobnie jak ty! Co poczytujesz za swój wielki sukces?
Przede wszystkim rodzinę. I swoją niezależność. Niedawno przeczytałam świetną książkę o tym, jak dać radę w patchworku. Miałam wrażenie, że czytam o swoim życiu. O problemach, logistyce, o tym, jak trudno poukładać pewne klocki, które jednego dnia do siebie pasują, a drugiego kompletnie nie. Nasze dzieci rosną, wciąż pojawiają się nowe problemy, pytania. Ale, jak widać, dajemy radę!
Więc jak żyć w ciągłym biegu i nie zwariować?
Ja znalazłam już swoją receptę. Nie przejmować się opiniami innych, nie analizować i nie zastanawiać, gdzie byłoby nam lepiej, tylko cieszyć się tym, co przynosi każdy dzień. Nie szukać dziury w całym, nie roztrząsać problemów i nie porównywać się do innych, bo z takim podejściem zawsze wypada się gorzej. Ktoś napisał dla nas taki scenariusz i tylko od nas zależy, czy zrealizujemy go w zgodzie ze sobą, czy będziemy się męczyć. I staram się tego trzymać, bo przez grzebanie się w niepotrzebnych sprawach, walkę z wiatrakami, krzywdzącymi plotkami, straciłam za dużo zdrowia.
Co ci pomogło stanąć na nogi?
Wsparcie bliskich i zmiana sposobu myślenia. Dlatego dziś życzę sobie, by było tak dobrze, jak jest teraz. Żebyśmy wszyscy byli zdrowi i żeby było nas w domu jeszcze więcej!
Czy to znaczy, że poważnie myślisz o kolejnym dziecku?
Chcesz rozśmieszyć pana Boga, opowiedz mu o swoich planach na przyszłość. Nie mam już 20 lat, nie odkładam życia na później. Mamy z Grześkiem swoje plany i marzenia: dom, dzieci. To wszystko przed nami i, mam nadzieję, w niedalekiej przyszłości.