Reklama

Nie było randki w restauracji, romantycznego wypadu za granicę ani innych „fajerwerków”. Nie tak miała wyglądać druga rocznica ich ślubu. Z powodu pandemii Dorota Rabczewska-Stępień (36) i Emil Stępień (43) świętowali skromnie, w salonie w swoim mieszkaniu. Ale mimo przymusowej izolacji ten dzień i tak był dla nich wyjątkowy: oglądali film, zdjęcia i wspominali. Doda wrzuciła potem na Instagram fotografię z pierwszych wspólnych wakacji z Emilem:

Reklama

„Za granicą mogliśmy się czuć swobodnie, bo przypominam Wam, że przez pierwsze kilkanaście miesięcy udawaliśmy przyjaciół i nawet do samolotu nie wchodziliśmy razem”, napisała.

Faktycznie, jeszcze trzy lata temu związek Doroty i Emila był ściśle tajny. Oboje włożyli sporo wysiłku w to, by ukryć go przed światem. Dlaczego Dodzie tak na tym zależało? Jak ocenia ten pomysł dzisiaj?

UCZUCIE ŚCIŚLE TAJNE

Ta miłość to nie był grom z jasnego nieba. Cztery lata temu, w maju, Doda grała w spektaklu „Słownik Ptaszków Polskich” w Teatrze IMKA. Emila Stępnia poznała po premierze. Co było potem? W jednym z wywiadów gwiazda opowiadała, jak podczas wakacji w Hiszpanii wspomniała przyjaciółce, że zna fajnego faceta. Koleżanka namówiła ją, by do niego zadzwoniła. A Emil... natychmiast rzucił wszystko i przyleciał pierwszym samolotem. Ich związek zaczął się od przyjaźni i – jak twierdzi artystka – właśnie dlatego jest inny niż wszystkie, które do tej pory miała. A na mężczyznach zawiodła się już wiele razy. Bała się, że znowu ktoś ją zdradzi, oszuka albo potraktuje jak szansę na autopromocję w mediach. Dlatego w przypadku Emila postano- wiła być bardziej powściągliwa. Długo nie opowiadała o nim dziennikarzom.

„Gra była warta zachodu, bo nasza miłość mogła rosnąć w siłę po cichu. A ja niczego innego w życiu nie pragnęłam niż szczerej i bezinteresownej miłości”, tłumaczyła później w „Party”.

W swoich poprzednich związkach ciągle czuła się jak na emocjonalnym rollercoasterze. Z Emilem było inaczej. Spokojniej. Producent wciągnął ją w swój zawodowy świat. Ale nawet gdy zaczęli pracować razem przy produkcji filmu „Pitbull. Ostatni pies”, Doda utrzymywała, że Emil jest jedynie jej dobrym kolegą. Kiedy się zaręczyli, przez pół roku udawała, że piękny pierścionek to tylko błyskotka, tania imitacja brylantu. Wszystko po to, aby mogli spokojnie zorganizować swój dyskretny ślub kościelny za granicą! O tym, że Doda wyszła za mąż, wszyscy dowiedzieli się po fakcie... z Instagrama.

Archiwum prywatne Dody / Nani De Perez

TO BYŁ DZIEŃ!

Jak dokładnie wyglądał jeden z najszczęśliwszych dni jej życia? Doda zdecydowała się na opowiedzenie nam o nim dopiero teraz. Wraz z Emilem zaprosili na ślub i wesele 50 osób. Wyczarterowali dla nich cały samolot! Goście byli przekonani, że lecą do Hiszpanii na przyjęcie z okazji kupna nowego domu oraz na premierę filmu „Pitbull. Ostatni pies”. Jedynie rodzice Dody i ksiądz znali prawdziwy powód wycieczki. Aby zachować szczególną dyskrecję, przyszli państwo młodzi nie zatrudnili wedding plannera, tylko wszystkim zajęli się sami. Podzielili się rolami: Emil pilnował spraw związanych z przylotem gości z Polski, a Dorota dbała o organizację ich pobytu na miejscu, w Marbelli.

– Pamiętam, że z księdzem umówiłam się tak, że ubrany „po cywilnemu” wmiesza się w tłum na lotnisku, by nikt go nie poznał. Ale on cały czas do mnie dzwonił, bo bał się, że jak będą mu prześwietlać bagaż, to ktoś zobaczy, że ma ze sobą specjalny zestaw, który był mu potrzebny do udzielenia ślubu kościelnego – wspomina dziś ze śmiechem Doda.

Cały czas wspierała też swoją mamę Wandę, która po raz pierwszy w życiu leciała samolotem. Podczas wesela furorę zrobił oryginalny tort. To był gigantyczny trzypiętrowy sernik z białą czekoladą. Nie byle jaki.

– Jedliśmy kiedyś takie ciasto na randce z Emilem w maleńkiej restauracyjce na starówce w Marbelli. Śmialiśmy się, że tak właśnie powinien smakować nasz tort ślubny. Kiedy po kilku miesiącach wróciłam do tego lokalu i powiedziałam, że mam takie marzenie, właściciele byli w szoku. Ale udało się! – opowiada gwiazda.

Co jeszcze będzie pamiętać do końca życia? Jak jej mąż zobaczył teledysk, który dla niego nagrała. Kiedy Emil usłyszał słowa: „Teraz wiem, dlaczego nie mogło wcześniej udać się”, nie potrafił powstrzymać łez...

Archiwum prywatne Dody / Nani De Perez

NIE BÓJCIE SIĘ ŻYCIA!

Dziś, po dwóch latach od tamtego dnia, Doda wydaje się spokojna i szczęśliwa. Czy to małżeństwo ją tak odmieniło?

– Czuję więcej spokoju, bo mam poczucie bezpieczeństwa. Oboje z Emilem jesteśmy zodiakalnymi Wodnikami, dlatego daje- my sobie sporo wolności, wiele nas łączy, ale... czasem wszystko dzieli! Na przykład Emil to skrajny pedant, ja jestem bałaganiarą. Nauczyliśmy się jednak machać ręką na takie różnice – śmieje się wokalistka.

Czy poleca zakochanym ślub?

– Wiele razy zawiodłam się na mężczyznach. Potem długo byłam singielką i ten stan bardzo mi odpowiadał. Dopiero kiedy zrozumiałam, że nikogo do szczęścia nie potrzebuję, mogłam dać szczęście drugiej osobie. Mój apel do kobiet jest więc taki: nie bójcie się życia, bo ono jest piękne. Nawet po rozwodzie! Nawet w pojedynkę! Do ślubu jednak nikogo namawiać nie chcę. Warto go brać tylko z miłości – odpowiada Doda.

Archiwum prywatne Dody / Nani De Perez
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama