Reklama

Wstrząsające wyznanie znanej sportsmenki, Jagny Marczułajtis. Gwiazda w rozmowie z "Super Expressem" wyznała, że chorowała na depresję po tym, jak dowiedziała się, że jej ukochany syn jest poważnie chory. Marczułajtis miała myśli samobójcze, chciała zabić nie tylko siebie ale i synka. Zobaczcie, co powiedziała.

Reklama

Jagna Marczułajts: "Żeby po prostu już nie cierpiał on i ja"

Już ponad rok temu Jagna w rozmowie z „Rzeczpospolitą” zdradziła, że jej syn, Andrzej, ma poważną wadę migracji kory mózgowej, czyli pachygyrię. O jego chorobie dowiedziała się kilka miesięcy po narodzinach:

Kokos, jak mówimy na Andrzeja, ma wadę migracji kory mózgowej – pachygyrię. Zatrzymał się w rozwoju fizycznym na poziomie piątego miesiąca. Nie ma leku na tę chorobę, możemy tylko liczyć na efekty codziennej rehabilitacji. - mówiła.

Jagna znalazła się w dramatycznej sytuacji:

Kiedy byłam sportowcem, miałam pasmo sukcesów. Teraz los to wyrównuje. Jestem w życiowym dołku. Najpierw odszedł mój tata, później zmarła teściowa, z którą byłam bardzo zżyta. Po 11 latach nie przedłużono nam umowy w Witowie i nie mamy już szkoły narciarstwa i snowboardu. Nastąpiła jakaś kumulacja nieszczęść, stałam się osobą niepracującą, żyjącą z 500+, zasiłku opiekuńczego i świadczenia pielęgnacyjnego na niepełnosprawne dziecko. Pracuje i zarabia na nas tylko mąż. Mam inne życie i inne priorytety. Śmieję się, wychodząc z małym na rehabilitację, że po prostu zabieram go na trening... Wieczorami zajmuję się namawianiem wszystkich znajomych do oddania jednego procentu podatku na Andrzejka. Pionizator, wózki, ortezki – te wszystkie rzeczy są kosmicznie drogie - mówiła w 2018 roku w wywiadzie.

Sportsmenka wpadła w głęboką depresję. Była bardzo bezsilna, nie radziła sobie z niczym. Miała myśli samobójcze:

Całą zimę jeździłam z dzieckiem od lekarza do lekarza. Jeżdżąc, patrzyłam tylko, z jakiego mostu zjechać albo jak to zrobić, żeby się zabić razem z tym dzieckiem, żeby po prostu już nie cierpiał on i ja. [...] Nie widziałam dalszego sensu życia... mojego i jego. Nie wiem, dlaczego mi się ubzdurało, że to ma wyglądać tak, żeby gdzieś samochodem spaść z mostu, wjechać pod pociąg - mówi w „Super Expressie”.

Sportsmenkę powstrzymywała jednak myśl, że wraz z synem przeżyją próbę samobójczą, a przez nią pogorszy się stan chłopca. Dziś, półtora roku, udało jej się wyjść na prostą:

Dziś nasz syn daje nam dużo miłości, radości, uwielbia spacery, basen, dużo się śmiejemy - mówi.

Dlaczego zdecydowała się na tak wstrząsające wyznania?

Popularność zobowiązuje mnie do tego, żeby pokazać innym matkom, że dzieci niepełnosprawne są wśród polityków, gwiazd, ludzi zamożnych, wśród takich, którzy na co dzień wydają się szczęśliwi - przekonuje.

Zobacz także: Marczułajtis opowiedziała o chorobie syna i problemach z pieniędzmi. Teraz odpowiada na zarzuty internautów!

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama