"Ile naprawdę masz lat?" Rozenek odpowiedziała nam szczerze! Wyjątkowy wywiad
"Ile naprawdę masz lat?" Rozenek odpowiedziała nam szczerze! Wyjątkowy wywiad
1 z 6
Miłość, dzieci, dom, błyskotliwa kariera w show-biznesie. Czy można chcieć czegoś więcej? Tak! Małgorzata Rozenek-Majdan kończy 40 lat i dopiero się…rozkręca!
Gdy 10 lat temu Małgorzata Rozenek-Majdan kończyła 30 lat, wydawało jej się, że jest już dojrzałą kobietą. Była żoną aktora, miała jednego syna Stanisława, (dopiero za dwa lata miał urodzić się drugi – Tadeusz). Prowadziła dom. I nagle cztery lata później wszystko wywróciło się do góry nogami. Prawie w tym samym czasie została gwiazdą telewizji i rozwiodła się z mężem. Nie wiedziała, co czeka ją dalej. Nie wiedziała też, że szczęście jest na wyciągnięcie ręki… Czego życzy sobie teraz z okazji swoich urodzin? Z jakim bagażem wkracza w kolejną dekadę życia? Co ją ukształtowało? Urodziny to przecież chwila, kiedy można coś podsumować, zaplanować albo o czymś…pomarzyć!
Przeczytajcie co powiedziała w wywiadzie dla "Party"!
Zobacz: Małgorzata Rozenek odsłoniła super zgrabne nogi w mini! PS. Jej spódniczkę kupicie w sieciówce :)
2 z 6
Zacznijmy od zdementowania plotek o twoim wieku. Ile naprawdę masz lat?
– Czterdzieści! Podejrzewam, że te plotki wzięły się z pomyłki w programie, w którym występowałam kilka lat temu jako gość. Podpisano mnie na tzw. belce: „Małgorzata Rozenek, 41 lat”, zamiast „31 lat”. Ale najśmieszniejsze jest to, że za granicą osoby, które mnie nie znają, dają mi 10 lat mniej. Dlatego tak często wyjeżdżam (śmiech).
Życie kobiety podobno zaczyna się po czterdziestce. Nie możesz się doczekać?
– Tak! Brzmi dobrze! Choć muszę przyznać, że każdy wiek ma swoje ważne chwile. Gdy patrzę na to z perspektywy czasu, dla mnie momentem zwrotnym były 30. urodziny.
Poczułam wtedy, w jakim kierunku idę i co chcę osiągnąć.
I co? Tak było?
– Przy całej mojej spontaniczności jestem dość uporządkowana. Priorytety były od lat niezmienne: rodzina, dzieci, dom. Początek pracy w telewizji w 2012 roku był dla mnie przełomowy. Nie tylko przez zmiany w życiu zawodowym, ale i prywatnym. W czterdziestkę wchodzę z radością, bo nie podejrzewałam, że mogę być tak spełniona. Myślę czasem: „Czy mogę mieć więcej szczęścia?”. Za chwilę jednak pojawia się druga myśl: „Żeby się tylko nic nie zepsuło!”.
3 z 6
Masz dom, o jakim marzyłaś…
– Dom, do którego chce się wracać! On jest bazą i motorem wszystkiego. Fajnie jest mieć satysfakcjonującą pracę, a moja należy do tych najbardziej ciekawych. Byłoby mi jednak trudniej, gdybym nie miała
z kim dzielić swojej radości. Szczerze mówiąc, najlepiej czuję się, gdy jestem w domu z chłopcami i Radosławem. Nie musimy robić niczego szczególnego. Po prostu chcemy być razem. Czuję wtedy, że to, co się dzieje w moim życiu, jest prawidłowe, oparte na solidnym fundamencie.
Co jest fundamentem związku z Radkiem?
– Ciężko jest opisywać coś, co dzieje się niejako bez naszego udziału. Nie potrafię rozłożyć na czynniki pierwsze, dlaczego coś się udaje. Nie jest to zasługa naszej niezwykłej mądrości ani poprzednich doświadczeń, które uchroniły nas przed popełnieniem tych samych błędów. Nie przeczytaliśmy kilkunastu poradników, dzięki którym wiemy, jak ze sobą rozmawiać. Nam to po prostu zostało dane! Z Radosławem rozumiemy się bez słów. Lubię na niego patrzeć, śmiać się z nim i wzruszać w tym samym momencie. Doskonale mnie wyczuwa. Niczego nie robimy na siłę.
Siedzisz, oglądasz program „Iron Majdan” i myślisz: „Osiągnęłam kolejny sukces”?
– Nieee! Po pierwsze, nie lubię oglądać siebie w telewizji. Mam inne wyobrażenie o sobie
i nie jest ono spójne z tym, co widzę na ekranie. Jestem krytyczna wobec siebie. Widzę jakąś histeryczkę, która biega bez sensu. Kiedy oglądam „Iron Majdan”, z przyjemnością patrzę tylko na mojego męża. Miałam szczęście spotkać człowieka, z którym jest mi po drodze. Co zrobić? Wchodzę w czterdziestkę nie tylko jako kobieta spełniona, lecz także zakochana.
4 z 6
Czy zgadzasz się z tym, że dzieciństwo daje nam siłę, ale też potrafi odebrać ją na całe życie?
– Tak. Moje dzieciństwo było szczęśliwe i przewidywalne. Choć też wiele ode mnie wymagano. Było to również bardzo pracowite dzieciństwo. W domu panowała kindersztuba, której z moim charakterem trudno było przestrzegać. Byłam żywym dzieckiem, chciałam dużo, czasami sprawiałam kłopoty. Dziś mam wspaniałe relacje z rodzicami, czuję ich wsparcie przez cały czas i wiem, że mogę na nich liczyć w każdej sytuacji.
Jakiej najważniejszej życiowej lekcji ci udzielili?
– Wpoili mi, że dobro wraca. Trzeba być przyzwoitym człowiekiem, ciężko pracować, wysoko mierzyć. Ulubione zdanie mojego taty brzmi: „Jeśli nie wiesz, którą drogą iść, wybierz tę trudniejszą”. Tata mówił też: „Rób to, co chcesz, nie hamuj się, przeżyj życie w pełni, abyś potem niczego nie żałowała”. Nawet kiedy rzuciłam po 10 latach szkołę baletową, nie usłyszałam słowa wyrzutu w stylu: „Co ty robisz? Szkoda tylu lat!”.
Dlaczego rzuciłaś balet?
– To była ciężka fizyczna praca, do której nie miałam tak do końca predyspozycji fizycznych. Poza tym nie lubiłam baletu. Zdawałam sobie sprawę z tego, że zawsze pozostanę tam w cieniu brata, który był pięć lat ode mnie starszy i cieszył się statusem gwiazdy. Miał talent. Nie dorównałabym mu nigdy.
5 z 6
Słyszałam, że jesteś w czepku urodzona!
– Tak, ale… urodziłam się 1 czerwca, co oznaczało ten sam prezent na urodziny
i na Dzień Dziecka. Co więcej, 10 czerwca mam imieniny. I wbrew zwyczajowi komunię też miałam nie w maju, ale 7 czerwca. Tragedia! (śmiech)
Tata wpajał ci zasady, a mama? Czy była twoim wzorem kobiety?
– Mama była najważniejsza! To ona pokazała mi, jak dbać o dom, jak stworzyć rodzinę. Każda kobieta z mojej rodziny w jakiś sposób mnie ukształtowała. Miałam dwie babcie: Helenę i Modestę. Obie kochałam, ale ta druga bardzo mnie intrygowała. Trzeba ją sobie wyobrazić! Modesta miała zawsze pięknie zrobione włosy, długie czerwone paznokcie, uwielbiała biżuterię, kochała powieści i filmy kryminalne, piła porto i paliła papierosy przez fifkę. W naszej rodzinie były takie kobiety, które realizowały się zawodowo, i takie, które prowadziły dom. Takie, które przeżyły całe życie z jednym mężczyzną, i takie, które się rozwodziły.
Ty wydajesz się „kobietą z pazurem”!
– Jestem! Ale to nie cała ja. Mam wiele odcieni. Z kobietą jest jak z lakierem do paznokci (śmiech). Rano się budzisz słodka i masz ochotę na pastele, a wieczorem coś w ciebie wstępuje i chcesz mieć paznokcie w krwistym kolorze ferrari. Bez manikiuru czuję się prawie naga! Dlatego z przyjemnością przyjęłam propozycję firmy NaiLac, aby zostać ambasadorką ich lakierów. Stworzyłam dla nich dwie kolekcje lakierów. Miałam przy tym ogromną frajdę. Współpraca z tą marką jest samą przyjemnością.
6 z 6
Jak dbasz o swoją urodę? Nie starzejesz się!
– Podstawa to sen. I woda! Ćwiczenia też nie szkodzą. No i oczywiście ważne są dobrze dobrane kosmetyki. Brzmi to wszystko jak truizm, ale tak jest. Im więcej śpię, tym lepiej wyglądam. Woda utrzymuje dobrą wagę i wygląd skóry. Kolejna rzecz to mezoterapia, którą polecam robić dwa razy w roku.
Czy dzisiejsza czterdziestka to dawna trzydziestka?
– Jak byłam mała, to myślałam o czterdziestolatkach „starsza pani”. Trwała ondulacja, brązowa garsonka i buty na płaskim obcasie (śmiech). To się zmieniło! Dzisiaj kobiety dłużej są młode. Chodzi o to, aby pozwolić sobie na to i niezależnie od metryki żyć nadal pełnią życia.
Jaki jest twój wymarzony prezent na 40. urodziny?
– Przecież głośno tego nie powiem…
Wyręczę cię! Słyszałam, że marzy ci się córeczka…
– To nie ma znaczenia, czy byłby to chłopiec, czy też dziewczynka. Z chłopcem byłoby nawet łatwiej, bo mam już doświadczenie. Ale dziewczynka byłaby na pewno spełnieniem marzeń… I miałabym komu zostawić w spadku swoje torebki! (śmiech)