Reklama

Ewa Farna od lat rozwija karierę zarówno w Polsce, jak i w Czechach. W związku z tym jest narażona na różne komentarze w obu państwach. Teraz wokalistka zdradziła, w którym kraju spotyka się z większym hejtem i jak sobie z nim radzi.

Reklama

Ewa Farna o hejcie na temat sylwetki

Już w wieku zaledwie 13 lat Ewa Farna zadebiutowała na czeskim rynku muzycznym. To właśnie wtedy wydała album, który wspiął się na szczyty rankingów sprzedaży w Czechach i uzyskał status platynowej płyty. Krążek ten przyniósł jej wiele prestiżowych nagród i wyróżnień, a także znaczną popularność w Czechach i na Słowacji. Równocześnie rozwijała swoją karierę w Polsce. Z biegiem czasu na jej temat powstawało coraz więcej artykułów, które nie zawsze były pozytywne.

Zobacz także: Ewa Farna w mini i kozakach za kolano posyła uśmiechy z Sopotu

Ostatnio 30-latka udzieliła wywiadu, w którym odniosła się m.in. do artykułów medialnych na jej temat. Okazało się, że wokalistka musi się mierzyć z niepochlebnymi artykułami dotyczącymi swojej sylwetki. Zdradziła, że w większym stopniu nie występuje to w Polsce, a właśnie w sąsiednich Czechach. Ewa Farna dodała jednak, że potrafi sobie z tym radzić i hejt przekuła w nowy utwór.

- Dla mnie na pewno media plotkarskie są ostrzejsze w Czechach. Chociaż mam wrażenie, że i tak przez moją otwartość w temacie body positive, trochę się uspokoili. Pokazałam im, że jestem niezłomna i mogą pisać źle, ale już od pewnego czasu jest to cyber-bullying [nękanie w sieci - przyp. red.]. To jest niefajne, bo media też wychowują ludzi i jak ludzie postrzegają, co jest normalne, a co nie. (...) Wszyscy mi pisali w Czechach, że jestem gruba, a ja zrobiłam z tego piosenkę i to moja najpopularniejsza piosenka tam - powiedziała Ewa Farna w rozmowie z "WP".

AKPA/Podlewski

Zobacz także: Ewa Farna w "Dzień dobry TVN": "To nie jest tak, że ja daję rade ze wszystkim"

Ewa Farna wspomniała również historię czeskiej piosenkarki, która miała problemy z psychiką. Chociaż cierpiała, media nieustannie tworzyły na jej temat niepochlebne artykuły. Paparazzi śledzili ją nawet w miejscach, do których jeździła się leczyć. Całość skończyła się tragedią i dziewczyna popełniła samobójstwo. 30-latka uważa, że to powinno być dla wszystkich lekcją. Ona sama stara się nie przejmować hejtem, a gdy widzi na swoim profilu nieprzychylne komentarze, nie ma oporów przed tym, by je usuwać.

- Nie mam problemu, jeśli to są pojedyncze rzeczy, żeby je kasować. To jest moja przestrzeń, moja ściana. Ktoś mi "wyrzyga się" na ścianę, to ja muszę żyć w tym smrodzie, albo to posprzątać - dodała.

VIPHOTO/East News
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama