Reklama

Reklama

Tomasz Raczek obudził się dziś (w sobotę) o 5.30 nad ranem. Niedługo potem dotarła do niego tragiczna wiadomość. Dokładnie o tej godzinie - 5.30 umarła jego przyjaciółka Kora Jackowska. Znany krytyk filmowy i publicysta, który sam przebywa w szpitalu, powiedział o tym łamiącym się głosem w radiu Tok FM.

Przez pewien czas byli sąsiadami. Raczek wpadał do Kory często na "herbatę miłości", którą samą przygotowywała.

Dziś umarła Kora, ale również dziś narodziła się prawdziwa legenda Kory - mówił Raczek.

Myślała w abstrakcyjny, poetycki sposób o życiu w kategoriach generalnych. Chodziło jej o idee. Była cudowną osobą, która wprowadziła do swojego życia ideę hipisów i nie zrezygnowała z niej do końca. Cały czas była taka - wspomina krytyk.

Zobacz też: "Załamanie przyszło tydzień temu". Magdalena Środa o ostatnich chwilach Kory Jackowskiej

Kora opowiadała mu często o swoich lekturach.

Nie znam nikogo, kto by więcej czytał od Kory. Była zachłanna na czytanie, ale potrzebowała później rozmowy o tym.

Tomasz Raczek nazywa Korę "Joanną d'Arc demokracji w Polsce".

Paradoksem jest to, że umarła wtedy, kiedy demokracja skryła się za chmurami.

Kora będzie na sztandarach. Jej piosenki będą jak piosenki Jacka Kaczmarskiego. Miała potencjał buntu i prawdziwej wolności. Ten potencjał musi teraz przejść na innych ludzi - mówi Raczek w Tok FM.

Tomasz Raczek przyjaźnił się z Korą. Był jej sąsiadem.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama