Dziadek Kasi Moś umierał przed szpitalem! Przez trzy godziny czekał w karetce na pomoc. Dramatyczny wpis wokalistki
Kasia Moś podzieliła się tragiczną historią. Jej dziadek nie został przyjęty do szpitala i przez trzy godziny umierał w karetce!
Kasia Moś zamieściła w mediach społecznościowych dramatyczny wpis. Jej dziadek nie został przyjęty do szpitala i przez trzy godziny czekał w karetce na pomoc lekarza, której ostatecznie nie otrzymał. Niestety, niedługo potem pan Stanisław odszedł. Szpital nie chciał przyjąć pacjenta w związku z trwającą epidemią koronawirusa. W tym przypadku ta decyzja wpłynęła na to, że dziadek piosenkarki zmarł. Zobaczcie ten przejmujący wpis artystki.
Zobacz także: Jak po Eurowizji zmieniła się kariera Kasi Moś? Co z płytą piosenkarki? Posłuchajcie, co zdradziła!
Dziadek Kasi Moś umierał w karetce
Dziadek Kasi Moś został przewieziony karetką pod szpital, jednak nie został przyjęty na oddział. Pan Stanisław przez trzy godziny czekał na pomoc lekarza pod placówką. Niestety ze względu na panującą epidemię koronawirusa, dostęp do pomocy medycznej jest utrudniony. Niedawno podobne problemy miała Katarzyna Skrzynecka, której mąż również nie został przyjęty do szpitala, pomimo bardzo złego stanu zdrowia.
Kasia Moś postanowiła podzielić się tą tragiczną historią z internautami. Wokalistka z całego serca podziękowała ratowniczce medycznej, która do końca czuwała przy jej umierającym dziadku.
Gdy umiera dobry człowiek, to los zsyła mu anioły... pragnę z całego serca podziękować pani ratownik medycznej - @Barbara Bujara - Kania. Dziękuję za walkę o zdrowie mojego dziadka, jakby to był członek pani rodziny, jakby to był pani dziadek. Pani Barbara trzy godziny czekała z nim w karetce pod szpitalem, bo ten , w związku z panującą sytuacją nie chciał go przyjąć. Dzwoniła do nas abyśmy się nie martwili, mówiąc dziadkowi, że go kochamy i że jesteśmy zdrowi. Serce pani Barbary , jej przemiły głos pozostanie z nami już na zawsze. Dla dziadka musiał to być głos ukojenia, głos, który podtrzymywał go na duchu - napisała Kasia Moś.
Dla wokalistki dziadek był osobą, z którą spędziła mnóstwo pięknych chwil w życiu. Obecny czas jest dla piosenkarki niezwykle trudny.
Dziadzio Stasio zabierał nas na spacery do parku. Najpierw szliśmy na tawki (chuśtawki), a potem pokazywał nam drzewa i uczył ich nazw. Opowiadał o mrówkach, jak niezwykłe tworzą społeczności, o wilkach, które wiążą się w pary na całe życie, o pingwinach na Madagaskarze. Dziadek odbierał nas ze szkoły, chodził na wszystkie popisy, po każdym mówił - „Zagrałaś lepiej niż Rostropowicz” , a ja przecież ledwo trzymałam smyczek... [...] Był bardzo ciepłym człowiekiem ale potrafił też pięknie przeklinać wtedy słowa na k... i s.... nie schodziły mu z ust. Opowiadał kawały o górnikach. Interesował się polityką i sportem. Zawsze na przywitanie i pożegnanie całował nas w czółko , więc i ja w poniedziałek po raz ostatni pożegnałam się z nim w ten właśnie sposób - dodała Kasia Moś.
Kasi oraz najbliższym pana Stanisława składamy najszczersze kondolencje.
Wokalistka troskliwie opiekowała się swoim dziadkiem, do ostatnich chwil jego życia.