Dramatyczna walka o życie Wojciecha Kordy: "Brak prądu to zatrzymanie maszyn, które podtrzymują przy życiu"
Dramat Wojciecha Kordy i jego żony: "Z powodu przeterminowanych faktur, grozi odłączenie energii od domu, co dla Wojtka mogłoby okazać się zabójcze".
Wojciech Korda z Niebiesko-Czarnych przeszedł sześć udarów. Dziś znany muzyk jest przykuty do łóżka. Nie oddycha samodzielnie, jest podłączony do respiratora oraz karmiony dojelitowo. Opiekuje się nim żona Aldona, która nie ukrywa przerażenia przyszłością związaną z finansami. Jak informuje dziennik "Fakt" "regulowanie faktur za prąd stało się dla pani Aldony problematyczne i pojawiło się zadłużenie":
Brak prądu to zatrzymanie maszyn, które podtrzymują przy życiu Wojciecha i są niezbędne.
Prowadzona jest zbiórka dla Wojciecha Kordy. Brak płynności finansowej niezbędnej na leczenie i środki do życia może okazać się tragiczne w skutkach.
Walka o życie Wojciecha Kordy. Grozi "odłączenie energii od domu, co dla Wojtka mogłoby okazać się zabójcze"
Wojciech Korda przez 12 lat występował w zespole Niebiesko-Czarni, gdzie poznał Adę Rusowicz, z którą doczekał się dwójki dzieci: Ani Rusowicz i Bartłomieja Kordy. Piękną miłość przerwał jednak tragiczny wypadek, w którym zginęła Ada Rusowicz i obcy im ludzie, z którymi wsiedli do auta. Przeżył tylko Wojciech Korda. Niedługo potem stosunki z córką Anią Rusowicz legły w gruzach. W ostatnich latach Wojciech Korda podupadł na zdrowiu. Zmaga się z konsekwencjami aż sześciu udarów. Opiekuje się nim żona Aldona, która poświęciła się muzykowi w 100 %.
Zobacz także: Paweł Wawrzecki całe życie poświęcił niepełnosprawnej córce
Tomasz Kopeć z Polskiej Fundacji Muzycznej, która sprawuje opiekę nad Wojciechem Kordą wyznaje w rozmowie z Faktem, że "gdyby nie ciężka 24-godzinna praca żony, pani Aldony, jej oddanie i wysiłek, Wojtka pewnie już nie byłoby wśród nas".
Zobacz także: Lucyna Malec o walce córki o życie: "Kiedy spałam, moja córka umierała ale nie umarła"
Niestety leczenie ciężko chorego Wojciecha Kordy jest drogie, a Pani Aldona zmaga się z problemami finansowymi:
Same plastry, które są niezbędne, gdy ktoś leży nieruchomo w łóżku, bo pojawiają się odleżyny, kosztują po kilkaset złotych. Teraz przy wzroście cen prądu, który dotyka nas wszystkich, regulowanie faktur za prąd stało się dla pani Aldony problematyczne i pojawiło się zadłużenie, a z nim strach, że dostawca odetnie prąd, co czyni się standardowo. Brak prądu to zatrzymanie maszyn, które podtrzymują przy życiu Wojciecha i są niezbędne. Wojtek jest zupełnie zależny od tych maszyn, może więc dojść do sytuacji tragicznej.
Tomasz Kopeć z Polskiej Fundacji Muzycznej w rozmowie z "Faktem" podkreślił, że zadłużenie o którym mowa może nie jest kolosalne, ale wystarczające by żona Wojciecha Kordy drżała o jego życie:
Zadłużenie sięga ostatnich trzech miesięcy, ale to może wystarczyć, by odciąć prąd. Chodzi o to, by pani Aldona, która sama nie może pracować, bo się opiekuje mężem, nie żyła w strachu. Wierzę, że zbierzemy środki i że ludzie pomogą.
Informacje na temat zbiórki dostępne są w poście poniżej.