"Doda. Dream Show": Cała we łzach Doda o mrocznych kulisach sławy. "Nienawidzę tras koncertowych"
Doda latami ukrywała, co musiała przeżywać poza kamerami. Dopiero w swoim programie "Doda. Dream Show" opowiedziała, co tak naprawdę działo się w jej życiu.
Cała we łzach Doda otworzyła się przed fanami. Musiało minąć mnóstwo czasu, zanim zdobyła się na odwagę, żeby wyjawić mroczne sekrety swojej kariery. To wszystko, o czym rozpisywały się media, było jedynie wierzchołkiem góry. Za zamkniętymi drzwiami musiała znosić znacznie więcej.
"Doda. Dream Show": Zapłakana Doda otwiera się przed fanami
Dziś Polsat wyemitował pierwszy odcinek nowego programu Doroty Rabczewskiej - "Doda. Dream Show", w którym ekipa stacji przejdzie wraz z nią przez przygotowania do serii koncertów. Między nimi Doda będzie opowiadać o swoim życiu, karierze i o tym, jak wiele kosztowała ona ją i jej najbliższych.
Jej życie od lat śledzą miliony fanów i największe tabloidy. Niedawno nawet Doda przyznała, że czuje się dręczona. To wszystko jednak, o czym mówiła na Instagramie, okazuje się być kroplą w morzu. Dopiero w swoim programie opowiedziała, z czym rzeczywiście przyszło jej się mierzyć.
Już pierwszy odcinek show zaserwował widzom ogrom emocji. Doda odsłoniła w nim najmroczniejsze kulisy kariery, podkreślając m.in., że przez pierwsze lata była wyłącznie gnębiona przez media.
Nienawidzę tras koncertowych, a bardzo je kochałam i były moim wielkim marzeniem. [...] Znienawidziłam swoją pracę ze względu na trzy podpunkty. Po pierwsze: czułam się bardzo niedoceniana przez media. Przez pierwsze 10 lat nie przeczytałam ani jednego pozytywnego artykułu na temat swoich koncertów. Po drugie: w ostatnich latach przestałam również być wystarczająca dla moich fanów. Przyzwyczajeni przez 20 lat do tego, co im dawałam, chcieli więcej i więcej, kompletnie nie zdając sobie sprawy z backstage'u, z tego, jak ja się czuję, co przeżywam aktualnie. Jeszcze miałam życie prywatne, które się rozwalało, jeżeli chodzi o moje małżeństwo. Zaczęła się moja depresja, miałam mega problemy przez mojego byłego męża i ciągle wjeżdżała mi policja, przeszukiwali mi mieszkanie i czułam się po prostu, jak w jakimś filmie. Ja nie wiem, jak ja to wszystko przeżyłam - wyznała przed kamerami.
To wciąż nie koniec dramatu, z jakim musiała się zmierzyć. Dalej Doda przyznała, że większość jej psychofanów kiedyś była największymi fanami, ale granica od miłości do nienawiści jest zbyt cienka, o czym sama się przekonała. Do tego wszystkiego doszedł brak wsparcia. Cały ciężar związany m.in. z organizacją występów spadł na jej barki, z czym po czasie przestała sobie radzić.
Zobacz także: Doda pokazała konfrontację z menadżerem. "Nie miałem odwagi jej powiedzieć"
Żaden z członków mojego zespołu nigdy nie przyniósł mi żadnego pomysłu na koncert. Największym wsparciem byłaby inspiracja. [...] Ale kiedy jesteś jedyną lokomotywą, która wnosi coś do tych koncertów, a wszystkie wagony tylko czekają, to i tobie się przyjdzie wykoleić. Mówię to po to, żeby ludzie sobie też zdawali sprawę z różnych zawiłości i rodzinnych i zawodowych i psychicznych.
Zalana łzami Doda przyznała, że chociaż wciąż jest w niej wiele emocji, udało jej się wszystko w życiu poukładać. Skupiła się na priorytetach i odcięła od tego, co jeszcze do niedawna ciągnęło ją w dół. Przed nią stawienie czoła ostatniemu wyzwaniu, które, jak podkreśliła, pozwoli jej w spokoju zakończyć karierę.
Nadal nie załatwiłam jeszcze jednej, bardzo ważnej rzeczy -nie zrobiłam takiej trasy koncertowej, jakiej powinnam. Tak, żebym mogła spokojnie zakończyć moją karierę i zrobić ostatnie show takie, o jakim marzę.
Kolejne odcinki "Doda. Dream Show" będą emitowane co poniedziałek o godzinie 20:05.