Mlynkova 11 lat temu rozstała się z zespołem Brathanki. Teraz zdradza szokujące kulisy
Tego się nie spodziewaliśmy
Halina Mlynkova funkcjonuje dziś jako solowa wokalistka, która z powodzeniem prezentuje swój autorski materiał. Niedawno na rynku ukazał się jej drugi album promowany trasą koncertową nie tylko po największych miastach w Polsce. Duże zainteresowanie mediów wzbudza również prywatne życie gwiazdy - po niespodziewanym rozwodzie z Łukaszem Nowickim, postanowiła związać się z Leszkiem Wronką. Niedawno przypadkowo dowiedzieliśmy się o zaręczynach pary. Przypomnijmy: Magda Mołek przez przypadek zdradziła sekret Mlynkovej i jej kochanka
Nie każdy pamięta, że kariera Haliny rozpoczęła się od występów w bardzo popularnym kilkanaście lat temu zespole Brathanki. To właśnie podczas tej współpracy powstały takie hity jak "Czerwone korale" czy "W kinie, w Lublinie - kochaj mnie", które do dziś są grane w rozgłośniach radiowych. Mlynkova opuściła grupę w 2003 roku, a jako przyczynę podawano wtedy sprawy osobiste.
Po 11 latach od tych wydarzeń, Halina udzieliła szczerego wywiadu dla magazynu "Twój Styl" w którym dokładnie opisała, co się wtedy wydarzyło. Okazuje się, że atmosfera panująca między członkami zespołu nie należała do najlepszych - co więcej - chcąc maksymalnie wykorzystać popularność grupy, ciągle byli w trasie, co odbiło się na zdrowiu Haliny.
Były momenty, że ledwo stałam na nogach, tak czułam się zmęczona i osłabiona. Przez jakiś czas musiałam nawet sama robić sobie zastrzyki witaminowe na wzmocnienie. Pewnie to wyczerpanie przekładało się na nerwową sytuację w zespole. W dodatku trudno być jedyną dziewczyną w busie, którym jeździłam na koncerty z chłopakami z Brathanków. Nie traktowali mnie jak kobiety. Coraz częściej się kłóciliśmy. Pamiętam, jak nagrywaliśmy drugi album "Patataj". "W kinie, w Lublinie" śpiewałam, płacząc. Tak już między nami było źle. I to słychać na płycie. Bardzo, bardzo długo tej piosenki nie lubiłam. - czytamy.
Gwiazda dodaje, że to nie to było przyczyną tego, że rozeszły się ich drogi. Powód jest o wiele poważniejszy - jak twierdzi, poszło o to, że zaszła w ciążę. O samym fakcie poinformowała ją wytwórnia.
Wyrzucili, bo zaszłam w ciążę. Najgorsze było to, że dowiedziałam się o tym z wytwórni. Zadzwoniłam, bo mieliśmy kręcić teledysk. Okazało się jednak, że nagranie jest odwołane. Chcieli jeszcze, żebym znalazła wokalistkę na swoje miejsce i przedstawiła ją na festiwalu w Sopocie. Tego było za wiele. - wyznaje.
Jak widać rozstanie z zespołem wyszło jej na dobre. O muzykach z zespołu nie słychać, a ona natomiast świetnie sobie radzi jako solowa wokalistka.
Zobacz: Fatum nad festiwalem w Opolu? Zespół Brathanki wydał oświadczenie
Piękna sesja Mlynkovej dla "Vivy!":