Reklama

17 listopada 2020 roku zmarła Danuta Steczkowska, mama Justyny i Magdy Steczkowskich. O śmierci poinformowała na swoim Instagramie Magda. Seniorka rodu Steczkowskich miała 77 lat: Do zobaczenia, Mamusiu???? Wiem, że już jesteś w tym lepszym świecie...bez bólu...z Tatą u boku... Dziękuję Ci za wszystko, Mamuś. Ostatnie lata swojego życia mama Justyny spędziła właśnie w jej domu - była po dwóch wylewach, poruszała się na wózku inwalidzkim, nie mówiła. Gwiazda zadbała o jak najlepsze warunki dla niej, m.in. przebudowała swój dom tak, by było wygodniej zajmować się schorowaną mamą. W opiekę angażowała się również reszta rodziny. W jednym z wywiadów Justyna przyznała, że nie byłaby w stanie oddać matki do domu opieki:

Reklama

Przerobiłam parter domu pod wymogi osoby niepełnosprawnej i mieszkamy razem. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Ona mi dała życie, które jest największą wartością i jestem jej – i mojemu tacie - wdzięczna. Dlatego chcę, żeby mama czuła się zaopiekowana, kochana i potrzebna. Jest z nami w domu, w którym jest rodzina, dzieci, wnuki, gosposia, wszyscy ją kochają, wspierają każdego dnia - mówiła Steczkowska w rozmowie z Vivą!

Pani Danuta Steczkowska całe swoje życie poświęciła dzieciom - wraz z mężem, Stanisławem Steczkowskim, doczekali się aż dziewięcioro potomstwa. Ich rodzinna historia jest naprawdę niezwykła.

Kim była mama Justyny Steczkowskiej, Danuta Steczkowska?

Moi rodzice byli mądrymi rodzicami, ale przede wszystkim kochającymi się. Najważniejsze, co moim zdaniem wyniosłam z domu, to świadomość, jaką czystą miłością się darzyli. Moja matka dałaby się zabić za ojca, a ojciec za matkę. My byliśmy owocem tej miłości, a nie klejem scalającym ich małżeństwo. Rodzice świetnie przeżyliby swoje życie bez nas, tylko we dwoje. Tym większy mam dla nich szacunek za to, że nas zaprosili do swojego życia, ukochali i z takim poświęceniem wychowali - mówiła w jednym z wywiadów dla Vivy! kilka lat temu Agata Steczkowska, najstarsza córka Steczkowskich.

To właśnie Agata Steczkowska kilka lat temu napisała książkę "Steczkowscy. Miłość wbrew regule. Osobista biografia rodziny", w której nakreśliła historię małżeństwa swoich rodziców. A ta jest bardzo niezwykła, momentami dramatyczna.

Pani Danuta, jeszcze wtedy Wyżkiewicz, poznała swojego przyszłego męża... w kościele w jednej z podkarpackich miejscowości. Stanisław Steczkowski był księdzem, opiekował się kościelnym chórem, w którym Danuta śpiewała. Dla miłości Stanisław porzucił kościół, co w tamtych czasach było niemałym skandalem. Wygrało jednak uczucie do Danuty - wkrótce na świecie pojawiła się ich córka - Agata. O tym, że jest dzieckiem księdza, dowiedziała się od obcej osoby na ulicy:

To ja jestem dzieckiem księdza. Moje siostry i bracia urodzili się, kiedy tata już nie był duchownym. Od Jacka w dół, czyli ośmioro mojego rodzeństwa, które urodziło się po mnie, wszyscy byli już zarejestrowani jako dzieci Danuty i Stanisława Steczkowskich. Mnie po urodzeniu zapisano jako dziecko Danuty Wyżkiewicz. Nigdy się tym nie przejmowałam. Cieszę się, że jestem dzieckiem księdza, bo to znaczy, że mój ojciec szukał głębokiej duchowości - mówiła Agata Steczkowska w rozmowie z Tygodnikiem TVP.

Krzywdzące były również plotki, że Danuta uwiodła Stanisława:

On ją kochał, jakby jej nie kochał, nic by z tego nie było. Oni ten związek zbudowali na miłości, zrozumieniu i przyjaźni - podkreślała w Vivie! Agata.

Steczkowscy zamieszkali razem w Stalowej Woli, gdzie aktywnie muzykowali, koncertowali, prowadzili chór. I oczywiście wychowywali swoje dzieci, łącznie dziewięcioro. Zadbali o ich wykształcenia, najczęściej artystyczne. Przez lata wspólnie koncertowali, po całej Europie, a nawet w Watykanie dla Jana Pawła II. Dla Danuty rodzina była jednak najważniejsza:

To prawda, że tato dał nam poczucie bezwzględnej akceptacji i wiary w siebie, ale mama całe swoje życie poświęciła nam tak naprawdę. Ona dla siebie nie zrobiła w swoim życiu nic. Przynajmniej w moim mniemaniu. Po prostu poświęciła się całkowicie dzieciom - mówiła Krystyna Steczkowska w Vivie!

Niestety, kościół nie zapominał o Stanisławie, nie chciał dać mu dyspensy, pan Stanisław pisał w tej sprawie nawet do papieża:

Mojemu tacie Kościół tego przywileju odmawiał. Rodzice czekali na ślub kościelny 32 lata. Był charyzmatyczny jako ksiądz i stał się sławny jako dyrygent wspaniałego chóru i niezwykłej muzykującej rodziny. Tego dla Kościoła było już za wiele. Nie można było uciszyć go, zrobić z niego potulnego misia. I choć przez całe życie cierpiał z tego powodu, nigdy nie powiedział na temat Kościoła ani jednego złego słowa - mówiła Agata w Vivie!

Kościół nie ułatwiał Steczkowskiemu wzięcia ślubu kościelnego. Z Danutą pobrali się dopiero w 1998 roku - mama Justyny miała wówczas 56 lat, zaś tata - 65. Odszedł trzy lata później.

Związek z moją mamą to była jego dojrzała decyzja, miał przecież 32 lata. Mamę znał od dziecka, a ona nigdy nie była typem uwodzicielki. Każdy, kto ją zna, wie o tym doskonale. Tato mówił, że dobrze się stało, że został księdzem, i dobrze, że przestał nim być i założył rodzinę. A reszta to sprawa między nim a Panem Bogiem. Powiedział to w dniu swojego ślubu, na weselu, przy wszystkich znajomych i przyjaciołach. Nic dodać, nic ująć.

Po śmierci Stanisława pani Danuta przeprowadziła się do Warszawy, do domu Justyny. Po dekadzie znów wróciła do rodzinnej Stalowej Woli, jednak w wyniku choroby zamieszkała z córką:

Gdy tata zmarł, mama zamieszkała w naszym domu koło Warszawy. Odciążyłam ją od wszystkiego, co spada na głowę człowieka, który zostaje sam. Po 10 latach wróciła do Stalowej Woli, pomieszkać sama ze sobą i swoimi przyjaciółkami. Potem dostała wylewu i trzeba się było nią naprawdę opiekować - mówiła Justyna w Vivie!

Jakimi rodzicami byli Danuta i Stanisław Steczkowscy?

Wyobraź sobie sześć sióstr i trzech braci… No, kto rządzi w domu? Kobiety! Plus mama, która jest bardzo mocną osobowością. To ona w naszej rodzinie pociągała za sznurki. Mama jest silna, władcza, ale ciepła. Ludzie do niej lgnęli. Zawsze było u nas mnóstwo znajomych, sąsiadek, przyjaciółek. Przychodziły, zwierzały się, rozmawiały. Mama była ostoją nie tylko dla nas [...] Mama też zawsze dużo krzyczała. Duży dom, dużo dzieci, no to się krzyczy, żeby kogoś zawołać. Ale absolutnie nie była groźna, choć trzymała nas w ryzach. Tato był łagodniejszy, miał swój świat. Taki był podział - mówiła Krystyna Steczkowska w Vivie!

Magda Steczkowska pożegnała swoją ukochaną mamę.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama