Co "natchnęło" Włodarczyk w Betlejem?
Będzie to miało swoje skutki...
Okres Bożego Narodzenia to nie tylko moment zadumy, rodzinnych spędów i prezentów, ale też czas kiedy można nieźle zarobić. Podobno wtedy najlepiej sprzedają się płyty z muzyką świąteczną, o czym doskonale wie Mariah Carey, której żaden album nie znalazł takiego uznania jak bożonarodzeniowy. Dlatego też w Polsce na tegoroczne święta wybór płyt z kolędami rośnie. Oprócz propozycji od Ady Szulc i Magdy Welc, będziemy mogli również posłuchać jak tradycyjne kolędy śpiewa Agnieszka Włodarczyk.
Aktorka nagrała 9 polskich kolęd, którymi chce wrócić na muzyczny rynek. Jej pierwsza płyta "Nie dla oka..." nie sprzedała się tak jak ona sama by tego chciała. Z materiałem świątecznym ma nieco większe szanse na pobicie własnego rekordu. Co więcej, z okazji świąt do albumu Agnieszka dorzuciła prezent w postaci instrumentalnej wersji "Cichej nocy", jakby ktoś chciał pośpiewać solo bądź z rodziną. Chwyt dobry.
- Od kilku lat pomysł nagrania kolęd nie dawał mi spokoju. Wiedziałam, że kiedyś przyjdzie ten czas, jednak nie wiedziałam, że potrzebuję do tego specjalnego natchnienia. Miesiąc przed nagraniem tej płyty wybrałam się w podróż do Betlejem - miejsca gdzie wszystko się zaczęło. To właśnie ta podróż stała się dla mnie natchnieniem do nagrania albumu z moimi, a mam nadzieje ze wkrótce również Waszymi ukochanymi kolędami - mówi Włodarczyk w rozmowie z serwisem Interia.pl.
Najwyraźniej słońce w Betlejem musiało dość mocno grzać kiedy Włodarczyk opalała się. No nic. Aga, do usłyszenia przy karpiu i choince!
pinokio