Od kiedy Brodka została uznana za gwiazdę alternatywną, jej obecność na łamach kolorowych magazynów jest sporadyczna. Raz na jakiś czas trzeba jednak podpromować płytę, a właśnie taki moment nadszedł teraz. Za chwilę premiera albumu "LAX" na nośniku CD i z tej okazji Monika została zaproszona do rozmowy z Piotrem Najsztubem dla "Vivy!", w której głównie opowiada o muzyce, niechęci bywania na salonach i kompleksach. Nie zabrakło też miejsca na miłość.

Reklama

Jako że od ponad trzech lat Monika jest zakochana w mieszkającym w Polsce Francuzie Quentinie Carenzo, jej definicja miłości i samo podejście do takiego stanu jest trochę zaskakujące. Brodka twierdzi bowiem, że "miłość nie istnieje".

- Miłość nie istnieje. Wydaje mi się, że zakochanie często mylimy z miłością. Sama miłość to bardziej dopasowanie między dwojgiem ludzi i suma ich chwilowych potrzeb i oczekiwań. Bardziej partnerstwo.

Brodka uważa też, że sam stan zakochania nie jest dobry dla człowieka, bo...

- bo później jest ciężko się rozstawać, rozstawać, rozstawać. Chyba że zakochiwać się w kimś na nowo. To, co tak naprawę ludzi najbardziej kręci, ta książkowa miłość, jest czymś czego cały czas próbujemy dosięgnąć, wyciągamy rękę, a to cały czas się oddala.... Jak już się tego sięgnie, to zastanawiamy się, czy to już.

Monika wyłamała się z grona swoich branżowych koleżanek, i zamiast opowiadać o cukierkowej miłości, potrzebie bliskości i sekretach na perfekcyjny związek, szczerze przedstawiło swoje stanowisko. Zupełnie tak samo jak w podsumowaniu kariery największych polskich diw.

Zobacz: "Leciwa artystka. Tkwi w czymś co było 20 lat temu"

Zobacz także

Reklama

Brodka w pięknej sesji dla "Elle":

Reklama
Reklama
Reklama