Reklama

Dla większości gwiazd święta są jedyną okazją do tego, by spędzić mnóstwo czasu z rodziną, odpocząć od natłoku obowiązków zawodowych i oddać się błogiemu lenistwu. Chętnie chwalą się też zdjęciami ze swoich rodzinnych domów. Przypomnijmy: Tak polskie gwiazdy spędziły Wigilię: z rodziną, ze znajomymi, w górach...

Reklama

Zupełnie inne nastawienie do Bożego Narodzenia ma Beata Tadla. Dziennikarka TVP 1 nie przepada za świętami, a swoją niechęć do tego okresu wyraziła na łamach Faktu w krótkim felietonie, gdzie wspomina ten okres z czasów dzieciństwa. Nie było to dla niej przyjemne:

Nie przypominam sobie choinki, na której nie wisiałby łańcuch z kolorowego papieru. W przedszkolu i szkole co roku tworzyliśmy taką ozdobę. O dekoracjach i prezentach myślało się na samym końcu. Przygotowanie świątecznego stołu w czasach totalnego deficytu było wyzwaniem - wspomina. W PRL-u kupowanie czegokolwiek z wyprzedzeniem graniczyło z cudem. Wszystko znikało ze sklepów na bieżąco. Druga połowa grudnia kojarzy mi się głównie z kolejkami - dużo dłuższymi niż te na co dzień. Ścisk bywał tak potężny, że czasem pękały szyby i zdarzały się interwencje milicji. - pisze Tadla

Beata krótko podsumowała:

Nie jadłam pomarańczy. Nie miałam prezentów. I niemiło wspominam Boże Narodzenie z dzieciństwa. Święta mogłyby dla mnie nie istnieć. Nie lubię dostawać, ani dawać prezentów. Jeśli czegoś potrzebuję, to po prostu to kupuję - mówi

Bardzo gorzkie słowa.

Zobacz: Tadla zdradza sekrety swojej figury. Odchudzoną sylwetkę zawdzięcza Kretowi i...

Reklama

Beata Tadla na Różach Gali:

Reklama
Reklama
Reklama