Gwiazda już kilka lat temu mówiła, że marzą z mężem o rodzeństwie dla Hani, starania o dziecko trwały jednak dwa długie lata. Na szczęście ciąża minęła spokojnie, choć Barbara Kurdej-Szatan przyznaje, że w ostatnich tygodniach było jej ciężko, miała spuchnięte kostki i naprawdę spory brzuszek. Mówiła nawet o sobie przekornie, że przypomina Fionę z bajki o Shreku.

Reklama

Szykujesz się do porodu? Wykorzystaj kod rabatowy Superpharm i zamów niezbędne akcesoria higieniczne.

Barbara Kurdej-Szatan szczerze o porodzie

Synek jest duży, po porodzie ważył ponad cztery kilogramy, więc miałam co dźwigać – mówi.

Do ostatnich chwil ciąży aktorka starała się jednak zachować dobry nastrój i być aktywna. Chodziła do teatru, a kilka dni przed porodem nawet wybrała się z Anną Muchą do kawiarni na słodką bezę o północy.

Hanię urodziłam tydzień przed terminem, więc i tym razem już na dwa tygodnie „przed” byłam w pełnej gotowości. Czułam, jakby miało to nastąpić wcześniej. Tymczasem małemu było w brzuszku dobrze i wcale się nie spieszył – opowiada Barbara „Party”. – Nie chciałam wywoływać porodu oksytocyną, a że wszystko było dobrze z maluszkiem, czekałam spokojnie, aż Henio sam zdecyduje, kiedy przyjść na świat – dodaje.

Aktorka razem z mężem postanowiła, że nie będzie rodzić w prywatnej klinice. Wybrała warszawski szpital przy ulicy Inflanckiej i jest z tej decyzji bardzo zadowolona. Jak mówi, miała świetnego lekarza, pokój tylko dla siebie, a przy porodzie towarzyszyli jej położna Magda i mąż Rafał.

Był bardzo pomocny i kochany, przygotował nawet zestaw utworów jazzowo-soulowych, które mnie relaksowały – wspomina gwiazda. – Zależało mi, żeby urodzić naturalnie – dodaje.

Więcej w nowym "Party".

Zobacz także
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama