Barbara Kurdej-Szatan miała depresję po "TzG"? Zobacz bardzo szczery wywiad z gwiazdą
Zobacz wyjątkowy wywiad, którego udzieliła Barbara Kurdej-Szatan dla magazynu "Flesz"
Choć była faworytką „Tańca z gwiazdami”, Kryształowa Kula nie trafiła w jej ręce. Czy Barbara Kurdej-Szatan pogodziła się już z porażką? I czy to z jej powodu po show miała depresję?
Wokół Barbary Kurdej-Szatan (34) zawsze jest gorąco. Może to z powodu nazwiska? :). Rok 2019 był dla niej pełen emocji. Została zwolniona z Telewizji Polskiej, a zaraz potem spełniła swoje wielkie marzenie, biorąc udział w „Tańcu z gwiazdami”. Teraz poprowadziła sylwestra z Polsatem na Stadionie Śląskim w Chorzowie.
Bardzo się z tego cieszę! Już się przyzwyczaiłam, że zawsze pracuję w ostatni wieczór roku – mówi nam gwiazda.
Ale chyba nie byłaby sobą, gdyby nie robiła kilku rzeczy naraz. W przerwie między zdjęciami do „W rytmie serca” i „M jak miłość” wzięła na przykład udział… w wyborach Miss Polski.
1 z 7
W roli jurorki jeszcze cię nie widzieliśmy. Dobrze się bawiłaś?
Bardzo. Lubię patrzeć na piękne kobiety. Tak długo jestem w show-biznesie, że wydaje mi się, że wiem, co powinna mieć taka miss w sobie. Nie może być sztywna czy ponura, musi bić od niej światło. Co z tego, że w konkursie była prześliczna dziewczyna, skoro była antypatyczna. Za to inne na zdjęciu nie robiły wrażenia, a na żywo były wspaniałe. Finałowa trójka to dziewczyny, które typowałam.
2 z 7
Sama niedawno byłaś oceniana, i to co piątek… To było coś nowego? Jak to wspominasz?
Cały ten rok zawodowo z pewnością był dla mnie przełomowy. Najpierw trafiłam do „Dance, dance, dance”, w którym chciałam zatańczyć z mężem, ale Rafał miał jeszcze wtedy problemy z kolanem. Ostatecznie więc poprowadziłam program. A potem zwolniono mnie z TVP. Już w czasie prowadzenia czułam, że coś jest na rzeczy, bo donoszono mi, że są odgórne uwagi nawet w sprawie wyglądu moich sukienek.
A potem zaczęła się jedna z najpiękniejszych przygód w moim życiu. Niby wiem, jak to jest występować przed publicznością, ale nie myślałam, że to będą aż takie emocje. Byłam przeszczęśliwa. Pytano mnie, czy nie jestem zmęczona pracą i treningami, a mnie te treningi dawały jeszcze więcej energii. Chodziłam jak nakręcona! Dlatego kiedy program się skończył, to przez weekend miałam depresję. Cały czas chciało mi się płakać, że nie ma kolejnego treningu, kolejnego lajfa. Uzależniłam się od tego poziomu adrenaliny. W tym programie co tydzień miałam premierę.
3 z 7
Jesteś chyba jedyną osobą, która mówi, że chciałaby więcej tańczyć. A nie odpocząć.
Trenowałam najmniej ze wszystkich. Inni mieli po pięć, sześć, nawet dziesięć godzin treningu dziennie, ja ze dwie, z powodu pracy. Ale dawałam z siebie wszystko. Treningi były regularne i żyłam tylko tym, co wydarzy się w piątek wieczorem. Uzależniłam się do tego stopnia, że po zakończeniu myślałam: „Boże, teraz wracam do mojego nudnego życia. Tylko serial i teatr”.
To może powinnaś dalej robić coś z tańcem?
Dlatego tak bardzo płakałam, gdy zatańczyłam swój ostatni taniec. Bo byłam świadoma tego, że w programie mam motywację i czas na to, by tańczyć. Teraz zarzucę treningi, bo praca, dom, życie… Nie ma już celu, to nie ma motywacji.
4 z 7
Czyli najgorszy moment tego roku to chwila, w której skończył się „Taniec z gwiazdami”?
Może nie najgorszy, ale na pewno smutny. Piękna przygoda się skończyła i już się nie powtórzy. Jeśli będzie kiedyś jakaś edycja dla uczestników, którzy już występowali, to ja chcę jeszcze raz!
Czy to, że nie dostałaś Kryształowej Kuli, było dla ciebie porażką?
Nie, bo to, co przeżyłam dzięki show, było dla mnie jedną wielką nagrodą. Chętnie bym sobie postawiła błyszczącą Kryształową Kulę na półeczce, bo przypominałaby mi o tym programie, ale mam to wszystko w sobie. Rozczarowania nie było. Po ostatnim tańcu się poryczałam, a potem, gdy miały być wyniki, było mi już wszystko jedno, kto wygra.
5 z 7
Jak myślisz, dlaczego nie ty? Szanse twoje i Damiana Kordasa były przecież wyrównane.
Mieliśmy tych punktów praktycznie po połowie, więc dziękuję, że tylu ludzi na mnie głosowało. Damian jest „świeżaczkiem”, nie ma za sobą skandali (śmiech). Jest uprzejmym, przystojnym, młodym mężczyzną, do tego dobrze gotującym. Każdy chciałby mieć takiego syna lub zięcia. Gdy ja byłam taką „świeżynką”, też zgarniałam wszystkie nagrody.
Iwona Pavlović powiedziała, że nie wygrałaś, bo ludzie lubią widzieć, jak ktoś robi w tańcu postępy. Ty od początku byłaś dobra.
Nie zgadzam się z tą opinią, bo Damian od początku też dobrze tańczył i dostawał wysokie noty. Niestety media zrobiły ze mnie faworytkę, co mi chyba nie posłużyło. Zrobiłam ogromny postęp w tańcu i gdy przyjechałam na próby do musicalu „Chicago”, to słyszałam od tancerek, że bardzo się roztańczyłam i rozwinęłam. Jestem ambitna, więc dawałam z siebie wszystko. Czułam się okropnie, gdy wszyscy pisali, że dostałam 10 punktów, bo jestem Basią Kurdej-Szatan. W pewnym momencie zaczęłam wątpić, czy ja dobrze zatańczyłam, czy tylko „jadę na opinii”. Było mi przykro. Ludzie myśleli, że nie trzeba mnie wspierać SMS-ami, bo i tak wygram.
6 z 7
Widzę, że masz w sobie dużo emocji . Czasem ludzi dziwi, że nie jesteś układną blondyneczką z reklamy.
Jestem miła, grzeczna i uprzejma, tak mnie wychowano. Ale nie jestem kobietą bez charakteru. Jak coś powiedziałam ostrzej lub pokazałam, że mi się coś nie podoba, to słyszałam o sobie, że sodówka uderzyła mi do głowy. A wszyscy, którzy mnie znają, dobrze wiedzą, że jestem emocjonalna, spontaniczna, impulsywna, lubię poimprezować, jak trzeba, to i pokrzyczę z nerwów. Nie jestem idealna, jestem osobą z krwi i kości.
Czyli najlepszy czas 2019 roku to „Taniec z gwiazdami”. A najgorszy?
Nigdy niczego nie żałuję. Wszystko jest po coś, czegoś nas uczy. Po każdej porażce jestem mądrzejsza. Nie patrzę wstecz na wszystko to, co się wydarzyło w TVP, a potem w Polsacie. Ja się z tym godzę i lubię moje życie. Bardzo było mi miło, że w głosowaniu na Facebooku zostałam najlepszą prowadzącą „The Voice of Poland” i że zostało to powiedziane na wizji. W produkcji często mówią, że mnie im brakuje, to szalenie miłe.
7 z 7
Jak zapowiada się 2020 rok?
Myślę, że będzie nie mniej emocjonujący od mijającego. Po sylwestrze z Polsatem jadę z Hanią i Rafałem na wakacje do ciepłych krajów. Wygrzać się, odetchnąć i nabrać sił. W drugiej połowie stycznia plany zdjęciowe, teatr, a 28 lutego będzie premiera filmu „Swingersi”, który kręciłam w połowie roku. I zobaczymy, co dalej. Marzeń do spełnienia mam zawsze wiele, i tych prywatnych, i zawodowych. Mam różne pomysły na produkcje, którymi będę chciała się zająć. Ale to za jakiś czas. Na razie może płyta, o którą często jestem pytana.
content:1_38741,0_123701:CMNews