Reklama

Któż nie zna kultowej babci Wolańskiej z filmu "Kogel Mogel"? Rola Małgorzaty Lorentowicz bawi do łez i na zawsze zapisała się w historii polskiej kinematografii. Widzowie pamiętają ją z ekranów jako wyniosłą i ekscentryczną damę, jednak na co dzień taka nie była. Miała dobre serce, a prawdziwe życie jej nie rozpieszczało. Już jako młoda dziewczyna zetknęła się ze śmiercią - podczas drugiej wojny światowej służyła jako sanitariuszka i łączniczka. Miała zostać rozstrzelana, odważnie patrzyła niedoszłemu zabójcy w oczy. W późniejszym życiu dwukrotnie zamężna, zmagała się z okrutną chorobą psychiczną drugiego męża. Tadeusz Janczar był miłością jej życia, dla którego poświęciła wszystko. Nigdy nie żałowała i się nie skarżyła. Taka właśnie była.

Reklama

Zobacz także: Mama Kasi z komedii "Kogel Mogel" zdradziła nam niesamowitą tajemnicę dotyczącą babci Piotrusia!

Młodość Małgorzaty Lorentowicz pod ostrzałem kul, patrząc na śmierć

Małgorzata Lorentowicz, a właściwie Janina Damięcka-Lorentowicz-Janczar, urodziła się 8 stycznia 1927 roku w Warszawie. Podczas drugiej wojny światowej służyła jako sanitariuszka w Powstaniu Warszawskim w grupowaniu "Kryska". Dokładnie Obwód I Śródmieście Czerniaków, w oddziałach bojowych. Przyjęła pseudonim "Duda".

Za swoje zasługi została uhonorowana m.in. Krzyżem Walecznych, Warszawskim Krzyżem Powstańczym oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Uhonorowano ją także złotą odznaką honorową za zasługi dla Warszawy.

Podczas wojny była studentką wydziału humanistycznego. W 1951 roku ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie.

Była ogromną patriotką i nie pozostawała obojętna na krzywdę innych. Przyjaciele zapamiętali ją jako kobietę, która nie boi się wyzwań. Była dla nich symbolem odwagi, była niezwykle lojalna.

Kiedy Niemcy podpalili szpital na Solcu, nie bała się tam ruszyć, aby ratować życie przyjaciołom. Uratowała niejedno życie. Z płonącego szpitala wyprowadziła przyjaciela, ukryła go w budynku obok. Ale los jej nie szczędził. Wraz z porucznikiem Stanisławem Wawrzeckim została złapana przez gestapowców. Jego podpalono na jej oczach. Musiała stanąć pod ścianą obok powstańczego kapelana. Na własne oczy widzieli egzekucję przyjaciół ze swojego oddziału. Kapelana powieszono na stule. Małgorzata Lorentowicz czuła, że dla niej to również są ostatnie chwile życia. Esesman kazał jej odwrócić się do ściany. Nie zrobiła tego:

Wiedziałam, że chce mnie zabić i powiedziałam, że się nie odwrócę - wspominała.

Stał się cud. Przeżyła, ale trafiła do obozu w Pruszkowie.

imgymURCH-a7ce3b2

Początki kariery Małgorzaty Lorentowicz, ikony piękna

Po wojnie Małgorzata Lorentowicz postanowiła spróbować swoich sił w aktorstwie. Jak wspominał Witold Sadowy, po raz pierwszy na deskach Teatru Polskiego pojawiła się w ramach zajęć studenckich. Profesor Bohdan Korzeniewski zaprosił studentów na próbę "Don Juana" Moliera i poprosił ich o przeczytanie ról aktorów.

Wśród próbujących studentów zapamiętałem przede wszystkim śliczną, smukłą blondynkę o zdecydowanie lirycznym wnętrzu. Była to Małgorzata Lorentowicz. Po latach z lirycznej amantki przeistoczyła się w znakomitą aktorkę charakterystyczną. Pomogły Jej słodycze, które uwielbiała. - wspominał w Pożegnaniu Małgorzaty Lorentowicz

To właśnie tam zaczęła się wielka przygoda. Małgorzata Lorentowicz została zatrudniona w Teatrze Ateneum. Podczas inauguracji po remoncie teatru zniszczonego w czasie wojny, wystawiono sztukę "Interwencja" Sławina, gdzie zagrała jedną z ważnych ról. Niedługo później przeniosła się do Teatru Polskiego we Wrocławiu, gdzie zagrała wiele znakomitych ról. Wiele swoich sukcesów zawdzięczała ówczesnemu dyrektorowi Teatru Polskiego.

W 1955 roku Małgorzata Lorentowicz ponownie wróciła do Warszawy. Dostała angaż w Teatrze Młodej Warszawy (później Teatr Rozmaitości), którego dyrekcję sprawował jej znajomy Stanisław Bugajski.

To on ściągnął Dudę do stolicy. Jej znakomitą rolą w tym teatrze, który później powrócił do dawnej nazwy Rozmaitości, była Muszka w "Skizie" Gabrieli Zapolskiej w reżyserii Władysława Sheybala z Ireną Eichlerówną w roli Lulu. Przedstawienie miesiącami nie schodziło z afisza, a o bilety toczyły się boje. Od pierwszej chwili obie aktorki bardzo się polubiły i zaprzyjaźniły - aż do śmierci - wspominał Witold Sadowy

W następnych latach była związana z Teatrem Narodowym, którym podobnie jak wcześniej Teatrem Polskim we Wrocławiu, kierował Wiliam Horzyca. Następnie występowała na deskach Teatru Powszechnego Adama Hanuszkiewicza oraz ponownie w Teatrze Narodowym. Aktorską karierę zakończyła w roku 1988.

Małgorzata Lorentowicz w trakcie swojej kariery wystąpiła również w licznych audycjach radiowych i ponad 30 serialach i filmach. Jej najbardziej znane role znamy z seriali i filmów: "Kogel Mogel", "Galimatias czyli Kogel Mogel II", "Nikodem Dyzma", "Wesele", "W labiryncie", "Wojna domowa", "Stawka większa niż życie".

Była prawdziwą damą nie tylko na ekranie. Katarzyna Łaniewska czyli mama Kasi z "Kogla Mogla" tak wspominała Małgorzatę:

Moja sąsiadka urocza, która grała damę - matkę kolegi Wardejna, czyli docenta, Małgorzata Lorentowicz, żona wspaniałego Tadeusza Janczara, zawsze była w swoich kostiumach, łącznie z kolczykami, broszeczką - wszystko było dosmaczone - mówiła w wywiadzie z Party.pl

Była prawdziwą kobietą z klasą. Tak zapamiętali ją również wszyscy przyjaciele.

imgvf2NRB-6fc54b4

Zobacz także: "Kogel Mogel": Co się stało z Piotrusiem? Jakie wpadki w filmie znaleźli widzowie? Sprawdź!

Życie prywatne pełne dramatów. W bólu aż do śmierci

Małgorzata Lorentowicz przez całą swoją aktorską karierę grała ekscentryczne i wytworne damy z towarzystwa. Często chłodne i wyniosłe, a to zupełne przeciwieństwo tego jaka była na prawdę. Przyjaciele i rodzina nazywali ją pieszczotliwie "Dudeńka". "Duda", bo taki pseudonim przyjęła podczas Powstania, został z nią już do końca życia.

- Była osobą pełną uroku, o wielkiej kulturze i wrażliwości. Prawdziwa dama (...) Uczynna i serdeczna - wspominał Witold Sadowy
- Ukształtowało ją Powstanie Warszawskie. Umocniło w niej piękne cechy, którymi obdarzył ją Pan Bóg - mówił aktor Krzysztof Wakulińska, dla którego była jak matka

W 1956 roku poznała swojego drugiego męża Tadeusza Janczara. Poznali się w Teatrze Klasycznym. Lorentowicz już od dawna wiedziała o jego istnieniu. Zaintrygowała ją jego twarz na plakacie. Niedługo później zostali sobie przedstawieni.

Zagrali razem w sztuce "Don Cezar de Bazan", tam narodziła się ich miłość. Dla obojga był to drugi poważny związek. Tadeusz Janczar miał syna Krzysztofa, którego Małgorzata traktowała jak własne dziecko. Z Tadeuszem wzięli ślub zaledwie dwa lata po poznaniu. Byli szczęśliwi a kariera stała przed nimi otworem. On był u progu filmowej kariery, wtedy pojawiła się okrutna choroba. Objawiła się tuż po ślubie. Tadeusz Janczar cierpiał na chorobę afektywną dwubiegunową. Aż cztery razy próbował popełnić samobójstwo... Małgorzata Lorentowicz walczyła o życie męża bez cienia skargi.

Pewnego dnia Tadeusz obudził się i powiedział: »Coś mi się stało. Nie wiem co, ale jestem już kimś innym«, a przede mną pojawiło się zastraszone zwierzątko, które bało się dzwonka do drzwi - cytowało Małgorzatę Lorentowicz "Na żywo"

Szczęście zaczęło się kruszyć ustępując miejsca strachowi i niepewności. Tadeusz musiał zrezygnować z kariery. Dodatkowo cierpiał na bezsenność a w ostatnich latach życia również na raka jelita. Stany lękowe zawładnęły jego życiem do tego stopnia, że nie był w stanie wyjść na scenę. Małgorzata zawsze była przy nim, aby się nim opiekować zrezygnowała z kariery. Mówił o niej "moja kochana Duda, Dudeńka". Miłość życia Małgorzaty Lorentowicz targała się na swoje życie, próbując wyskoczyć z okna, lub bojąc się panicznie zwykłego wejścia do radia na audycję. Tadeusz Janczar zmarł 31 października 1997 roku. Tuż przed śmiercią zdążyli jeszcze wziąć ślub kościelny. Małgorzata Lorentowicz do końca życia nie pogodziła się z jego śmiercią. Sama zaczęła chorować ale dalej darzyła opieką potrzebujących. Zmarła 8 maja 2005 roku.

Wczoraj wzruszenie. Na pogrzebie pani Małgorzaty Lorentowicz-Janczar, garstka aktorów, starszych aktorów, nikogo z młodzieży, deszcz, kapelusze, spojrzenia, milczące pozdrowienia, szepty była tak wspaniała była tak piękną i elegancką panią świetną aktorką a pamiętacie jej czasy wrocławskie? A czasy Narodowego? Była zachwycająca kochaliśmy się w niej wszyscy. - wspominała pogrzeb Krystyna Janda

Wspaniała Małgorzata Lorentowicz spoczywa na warszawskich Powązkach.

Reklama

Zobacz także: Dziś na Polsacie "Kogel Mogel"! Sprawdź jak uważnie oglądałeś film i rozwiąż nasz arcytrudny QUIZ

imgICm10R-a41fdb7
imgXEaM6o-4142c2e
East News
Reklama
Reklama
Reklama