
Co zdradziła aktorka?
Przyjaciółka i menadżerka Anny Przybylskiej we wzruszającym wywiadzie wspomina swoją ostatnią rozmowę z aktorką, dzień przed jej śmiercią. Premiera biografii o Ani wywołała wiele emocji wśród jej najbliższych, przyjaciół i fanów. Media publikują kolejne fragmenty książki, która opowiada o życiu aktorki. Teraz Małgorzata Rudowska, która przez wiele lat przyjaźniła się z Anną Przybylską, w rozmowie z portalem viva.pl wspomina swoją ostatnią rozmowę z gwiazdą. Menadżerka Ani opowiedziała również o walce aktorki z paparazzi.
Jak wyglądało ostatnie spotkanie Anny Przybylskiej z przyjaciółką? Zobaczcie, co powiedziała Małgorzata Rudowska.
Przyjaciółka Anny Przybylskiej po raz ostatni spotkała ją dzień przed śmiercią aktorki. Jak wspomina rozmowę z Anią?
Wzruszające i ciężkie dla mnie przeżycie. Staram się do niego nie wracać, obie wiedziałyśmy, że to już koniec. Ale kiedy padły te najważniejsze słowa: Gosia, krzycz na nich, gdyby coś było nie tak, reaguj. I jeszcze: „życie będzie toczyć się dalej”, rozryczałam się. I to Anka mnie pocieszała: nie płacz, proszę. Powiedziałam jej, że nie mogę krzyczeć na jej dzieci, przecież ja im matki nie zastąpię, obrażą się na mnie i tyle. Mogę tylko zwracać im uwagę i podsuwać rozwiązania. Do dziś nie mogę uwierzyć, że Ani już nie ma. Kiedy przychodzi do mnie w snach, zawsze jest żywa, uśmiechnięta, wesoła - wspomina Małgorzata Rudowska w rozmowie z portalem viva.pl.
Co jeszcze powiedziała przyjaciółka aktorki?
Małgorzata Rudowska wspomina, jak zareagowała na informacje o chorobie Anny Przybylskiej.
Całkowicie się do niej dostosowałam. Chciałam, żeby żyła tak, jak czuła, że chce żyć. Nie stopowałam jej, gdy walczyła z paparazzimi. Ludzie uważali, że zwariowała, bo nikt nie wiedział, że jest śmiertelnie chora. I musi odreagować. Ten ostatni rok był jak rollercoaster, pełen cierpienia i jednocześnie nadziei, że może się uda, że może się wywinie. Ja chcę ją pamiętać uśmiechnięta, żartującą.
Małgorzata Rudowska przez wiele lat była nie tylko menadżerką Anny Przybylską, ale też jej przyjaciółką. To właśnie ona została matką chrzestną synka aktorki, Szymona. Przyjaciółka Ani w rozmowie z portalem viva.pl zapewnia, że do tej pory ma kontakt z jej dziećmi.
Jasio bardzo lubi bawić się z moim młodszym synem Igorem, Ania była jego chrzestną. A ja jestem chrzestną Szymona. Właściwie dzięki temu stałyśmy się jakby rodziną. Pamiętam, kiedy zaszłam w drugą ciążę i byłam tym przerażona, Ania cieszyła się, że będziemy miały dzieci w podobnym wieku. Krzyczała z radości, a ja studziłam ją: przestań, to wcale nie jest śmieszne. A kiedy leżałam w szpitalu, bo moja ciąża była zagrożona, przyjechała do mnie z Łodzi z małym Jasiem. Gdy ją personel zobaczył, od razu się mną bardzo zajęli. Była nieoceniona, dzwoniła do lekarzy, radziła się profesorów, tak bardzo przejęła się moją późną ciąża.
Już za kilka dni, 5 października, miną trzy lata od śmierci Anny Przybylskiej.
Co zdradziła aktorka?