Reklama

Kwestia tzw. "ustawek" z paparazzi jest w polskim show-biznesie tematem tabu. Gwiazdy niechętnie przyznają się do umawiania się z fotoreporterami na konkretne zdjęcia i zdecydowanie zaprzeczają sugestiom o wyreżyserowanych fotografiach, które imitują te przypadkowo zrobione. Najwięcej zarzutów kieruje się pod adresem Anny Muchy, o której złośliwi mówią "królowa ustawek". Przypomnijmy: "Mucha nagle nie lubi paparazzi"

Reklama

Aktorka wielokrotnie dementowała tego typu sugestie, ale wątek ten przewija się w kolejnych wywiadach - również w najnowszym, którego Mucha udzieliła magazynowi "Sens". Anna w rozmowie z dziennikarką wykłada swoją teorię na temat ustawek i zdradza, jaka jest jej definicja tego pojęcia. Twierdzi też, że nigdy nie zapraszała paparazzi do swojego życia, a już szczególnie nie wtedy, gdy oczekiwała przyjścia na świat swoich dzieci.

Ustawka w moim rozumieniu to jest świadome wydzwanianie do kogoś i mówienie, że tu i tu, o tej i o tej godzinie będę, proszę, zrób mi zdjęcie. Nigdy w życiu ani ja, ani moi ludzie tego nie zrobili. Ustawka to nie jest wyjście z domu. A oni stali pod moim domem non stop, próbowali się włamać do szpitala, przebierali się za budowlańców wtedy, kiedy rodziłam… i myślisz, że ja ich zapraszałam? Po co wydawałabym pieniądze na ochronę, jeśli chciałabym mieć zdjęcia z sali porodowej? - pyta.

Anna zdradza też, że szyby w jej mieszkaniu są wyklejone tak, aby fotoreporterzy nie mogli zrobić jej zdjęcia, gdy jest w środku. Nie ma też siły na walkę z osobami, które zarzucają jej umawianie się z paparazzi.

Jak myślisz, po co wyklejam szyby w mieszkaniu od strony ulicy, skoro niby chcę, żeby mi w domu zrobiono zdjęcie? Czy ja mam zawsze się wściekać, jak widzę jakiegoś faceta z aparatem? Mam mieć za każdym razem zaciętą minę? Nie, mogę się tylko uśmiechnąć, a swoje pomyśleć. Nie będę z nimi walczyć, nie będę się rzucała na nich, bo mi się już nie chce. Rozumiesz? Jeśli więc zdaniem niektórych jestem tak zwaną królową ustawek, to niech mi to udowodnią - zapewnia w rozmowie z magazynem "Sens".

Mucha tłumaczy też, dlaczego na większości zdjęć paparazzi jest uśmiechnięta, mimo że ich towarzystwo ją irytuje.


Jeżeli wychodzę na ulicę i ktoś mi robi zdjęcie, to koniec końców lepiej wyjść na NIM ładnie i na uśmiechniętą niż na sucz, która jest ciągle wściekła, niezadowolona, zła i nieszczęśliwa - wyjaśnia gwiazda.

Myślicie, że tak ostre podejście do tematu zakończy go raz na zawsze?

Zobacz: Redaktor tabloidu zdradza sekrety gwiazd w szokującej książce. Mucha będzie wściekła

Reklama

Anna Mucha na zakupach z synem:

Reklama
Reklama
Reklama