Reklama

Na półkach księgarni pojawiła się właśnie nieautoryzowana biografia Anny Lewandowskiej, napisana przez Monikę Sobień-Górską, "Imperium Lewandowska". W książce dziennikarka próbuje podjąć tematy niełatwe dla gwiazdy. Mowa m.in. o zabiegach medycyny estetycznej oraz niechęci do publicznego wyrażania poglądów. Czy żona Roberta Lewandowskiego ingerowała w swój wygląd? Dlaczego milczała w czasie ogólnopolskich strajków kobiet? Na te pytania starała się znaleźć pytanie autorka. W wywiadzie z bizneswoman zapytała też o majątek Anny Lewandowskiej. Okazuje się, że trenerka przez długi czas wolała ukrywać swój luksus. Kiedy zdarzyło jej się poszaleć?

Reklama

Anna Lewandowska o luksusie: "Nigdy nie kupowałam sterty firmowych ciuchów"

W wywiadzie, który znalazł się w książce "Imperium Lewandowska", Anna Lewandowska została zapytana o zakupy w luksusowych butikach. Monika Sobień-Górska chciała się dowiedzieć, czy żonie Roberta Lewandowskiego zdarzyło się wydać w sklepie sto tysięcy złotych! Trenerka stwierdziła, że ma drogie, markowe ubrania i akcesoria, ale zawsze zachowuje rozsądek w trakcie kupowania rzeczy.

Ja patrzę na ceny. Pamiętaj, że jestem tą dziewczyną z Podkowy Leśnej, która oglądała każdą złotówkę dwa razy. Momentami to mnie wręcz męczyło. Tak, mam torebkę od Hermesa. Natomiast Barcelona rządzi się swoimi prawami, tu panuje więcej luzu, więc nie bardzo mam gdzie nosić drogie rzeczy, choć oczywiście zdarza się, że coś sobie kupię — powiedziała.

Zobacz także: Anna Lewandowska pokazała swój "gorszy dzień". Zdradziła, jak sobie z nim radzi

Autorka biografii przypomniała nagranie architekt porządku, która pochwaliła się, jak uporządkowała garderobę Lewandowskich po przeprowadzce do Barcelony. Mogliśmy zobaczyć tam sporo luksusowych logo, m.in. niezłą kolekcję okularów. Gwiazda przyznała, że publikacja tego nagrania nie była najlepszym pomysłem. Wyjaśniła, że w przeszłości wstydziła się tego, że stała się bogata i ukrywała drogie rzeczy. Z czasem Robert Lewandowski pomógł zmienić jej podejście.

Ten filmik nie był dobrym pomysłem. Ale faktem jest, że też przestałam się biczować za to, że mamy pieniądze. Jak wcześniej dostawałam jakieś luksusowe torebki i jechaliśmy na obiad do mamy Roberta, to je zostawiałam w aucie. Jak wychodziliśmy na ulicę i widziałam, że idą paparazzi, też zostawiałam torebkę w aucie, bo wiedziałam, że zawsze takie zdjęcia są wodą na młyn hejterów. Pewnego razu w wywiadzie Robert powiedział: "Nic nikomu nie ukradliśmy, zapracowaliśmy sobie na to". A mnie zwrócił kiedyś uwagę: "Co ty wyprawiasz z tym ukrywaniem wszystkiego? Przestań, ciesz się tym, co masz". Przy czym on nigdy mnie nie motywował do przesadnych zakupów, bo też zna wartość pieniądza. Znam takich mężczyzn, którzy żony obkupują od stóp do głów. U nas nigdy tego nie było. Nawet jak już miałam pieniądze, nigdy nie kupowałam sterty firmowych ciuchów, całych kolekcji, tylko pojedyncze rzeczy — opowiedziała.

Jednak i Annie Lewandowskiej zdarzyło się zaszaleć. Gwiazda zdradziła, że rzuciła się w wir zakupów na swoim pierwszym fashion weeku. Choć początkowo trenerka czuła się trochę nieswojo, to pozwoliła sobie na powiększenie garderoby o kilka modeli luksusowych marek.

Miałam taki moment, jakiś czas temu, kiedy pojechałam pierwszy raz na fashion week, że trochę poszalałam. Ale to była dla mnie nowość. Czułam się jednak tym trochę skrępowana. Wiele osób, z którymi miałam bliższy czy dalszy kontakt, powtarzało mi przez wiele lat: "Kupuj, przecież cię stać, ty jesteś Lewandowska, możesz sobie na to pozwolić". Albo: "A ty takiej torebki jeszcze nie masz?" — wspomniała.

W dalszej części Anna Lewandowska zaznaczyła, że rzeczy materialne, luksusowe marki nie są dla niej istotne. Ma nadzieję, że swoim podejściem do drogich przedmiotów zarazi też swoje córki. Podkreśliła, że stara się, by jej dzieci zrozumiały znaczenie ciężkiej pracy. Na koniec stwierdziła, że to relacje międzyludzkie stanowią dla niej największą wartość.

Pawel Wodzynski/East News

I myślę, że jeżeli nie będę przywiązywała wagi do markowych luksusowych rzeczy, to moje dzieci też nie będą. Dla mnie jest ważne, żeby one uczyły się języków obcych, to jest inwestycja. My ciężko pracujemy, pracowitości nie można odmówić ani mnie, ani Robertowi. Na pewno więc dzieci będą wiedziały, że trzeba ciężko pracować, żeby zarobić pieniądze i żeby coś mieć w życiu. Na pewno będą wiedziały też, co jest najcenniejsze w życiu, czyli rodzina i relacje międzyludzkie — dodała.

Zobacz także: Anna Lewandowska po raz pierwszy o tym opowiedziała: "Przepłakałam wiele godzin"

Reklama

W głośnej rozmowie Anna Lewandowska opowiedziała o trudach macierzyństwa, hejcie, zabiegach medycyny estetycznej oraz normalnym życiu rodzinnym. Czytaliście już "Imperium Lewandowska"? Książka już w sprzedaży.

mat. prasowe
Reklama
Reklama
Reklama