Reklama

Reklama

Pamiętacie słynny mecz Roberta Lewandowskiego, kiedy to strzelił pięć bramek w dziewięć minut? Na pewno tak. Okazuje się, że piłkarz jest do tego stopnia profesjonalistą, że nie cieszył się ze swojego ogromnego sukcesu. Uważa, że mógł strzelić... sześć lub siedem goli. Szczegóły zdradzili przyjaciele Roberta oraz sama Anna w "Elle Man".

Zobacz: Bez mrugnięcia okiem wydali... pół miliona złotych! To najpiękniejszy gest Lewandowskich, o jakim słyszeliście

Robert we wszystkim musi być najlepszy - jego znajomi nie mają wątpliwości:

On nawet w gry na konsoli jest najlepszy. A jak nie jest, ogląda lepszych. W sieci. I chwilę później jest najlepszy - mówi w "Elle Man" jego przyjaciel, Marek.

Dlatego też nie ogląda swoich meczów. Uważa, że zawsze można zrobić coś lepiej:

Po pamiętnym spotkaniu z Realem - strzelił wtedy cztery bramki - wszyscy szaleli maksymalnie podekscytowani. A Robert wrócił do domu i poprosił o naleśniki. Do mnie rzucił: "No co ty, zmywarki nie wstawiłeś?! - tłumaczy Marek.

Z kolei Ania opowiada, że po przyjściu do domu, zaczął myć podłogę:

Kiedy Robert strzelił pięć bramek w dziewięć minut, był niezadowolony. Żalił się, że mógł szóstą zdobyć. Może i siódmą. Potem zaczął myć w domu podłogę - mówi Lewandowska.

Jak swoje zachowanie tłumaczy Robert?

Jakbym doszedł do momentu, kiedy jestem zadowolony z siebie, tobym przestał się rozwijać. Toby znaczyło, że "it's time to say gooodbye" - tłumaczy piłkarz.

Zaskoczeni?

Zobacz: Robert Lewandowski o córce: „Pierwsze tygodnie były trudne, nie wiedziałem, co robić”

Reklama

Instagram
Instagram
Reklama
Reklama
Reklama