Reklama

Ania Rusowicz zasłynęła na polskim runku, obsypaną Fryderykami płytą "Mój Big-Bit". Sukces debiutanckiego krążka zmotywował wokalistkę do dalszej pracy. Już dwa lata później wydała znakomity album "Genesis", którą miała promować trasa koncertowa. Niestety, ze względu na problemy zdrowotne, Ania musiała odwołać kilka koncertów. Przypomnijmy: Ania Rusowicz o swojej chorobie: Myślałam, że jestem niezniszczalna

Reklama

Artystka odziedziczyła talent po swoje mamie, Adzie Rusowicz. Słynna piosenkarka zmarła gdy Ania miała niespełna 8 lat. Zaopiekowali się nią wówczas wujkowie i babcia. Rusowicz w dzieciństwie nie chciała zostać wokalistką. Zaczęła studiować farmację ze względu na dwie rzeczy: pęd do wiedzy oraz nacisk rodziny, żeby zdobyła konkretny zawód. Jednak kilka spędzonych na akademii medycznej odbiły się na jej zdrowiu. W rozmowie z "Vivą!" przyznaje się do depresji i lęków:

Pomyślałam, że jak dłużej zostanę na akademii medycznej, to po prostu będę popełniała powolne samobójstwo. Nie zadawałam sobie sprawy, dlaczego tak się dzieje. Dziś wiem - czułam, że to nie mój wybór, że ja to robię dla rodziny, której nie chciałam zawieść - mówi Ania

Jej życie wyszło na prostą, gdy spotkała Huberta Gasiulę, który był perkusistą w zespole Dezire gdzie zaczynała karierę. To miłość do muzyka odmieniła jej życie:

Gdy spotkałam Huberta, moje życie zmieniło się o 180 stopni. Przestałam mieć depresję i lęki, chociaż wrażliwość zachowałam tę samą. Ale na początku chciałam nawet odejść z zespołu, bo tak bardzo się z Hubertem kłóciliśmy. O muzykę, oczywiście. Cały czas miał do mnie pretensje i uwagi, że powinnam zaśpiewać tal albo inaczej - wspomina Ania

Jednak pewnego dnia Hubert zaprosił Anię do kina, gdzie w końcu zwierzył się, że jest w niej zakochany. Para jest ze sobą już 10 lat, w tym 7 lat po ślubie.

Historia prawie jak z bajki.

Zobacz: Rusowicz przerażona. Ma groźną psychofankę

Reklama

Justyna Kowalczyk w mocnym wywiadzie o depresji i poronieniu:

Reklama
Reklama
Reklama