Aleksandra Kwaśniewska zdradza sekrety swojego stylu
Czy córka byłego prezydenta czuje się ikoną stylu?
Gdybyś musiała wybierać między kultową torebką Chanel 2.55 za trzy tysiące euro a wsparciem terapii chorego dziecka, to?
To żaden dylemat, bo po pierwsze, żadnego przedmiotu nie przedłożyłabym nad człowieka, a po drugie, bez bólu rezygnuję z drogich torebek. Wydawanie dużych pieniędzy na ubrania czy gadżety nie sprawia mi przyjemności. Wszelkie nadwyżki budżetowe przeznaczam na podróże. I nie zdarza mi się myśleć: cholera, gdybym siedziała w domu zamiast się szlajać po świecie, miałabym torebkę Chanel.
Nie rozumiesz więc kobiet, które zadłużają się po to tylko, aby mieć „coś” od znanego projektanta?
Rozumiem to, że ludzie mają różne potrzeby. Być może taki zakup niektórych dowartościowuje, bo lubią czuć, że ich na to stać, inni chcą podkreślić swój status społeczny, ale są też pewnie tacy, którzy kupując piękny markowy ciuch, czują się, jakby kupowali małe dzieło sztuki. Nie wtrącam się w to, co kto lubi. Mnie to akurat nie kręci. W ogóle na ciuchowe zakupy chodzę „raz na ruski rok”, kiedy już szukam czegoś bardzo konkretnego.
Jak to się stało, że uchodzisz za jedną z lepiej ubranych Polek?
Nie mam pojęcia. Na pewno niezależnie od tego, czy jest to twój żywioł, czy nie, trudno jest modę ignorować, bo przecież musisz się ubierać. Siłą rzeczy jakiś styl wypracowujesz. Możesz się z tym nie zgadzać, ale ludzie postrzegają cię również przez pryzmat tego, co masz na sobie. Dobrze jest mieć tego świadomość. Niestety, odnoszę wrażenie, że dziś umiejętność dobierania elementów garderoby góruje nad wszystkim innym. Nie mogę się w tym odnaleźć. Moda może być fajną zabawą w wyrażanie siebie, ale większym obciachem jest nie czytać książek, niż mieć brzydkie sukienki. A tymczasem do rangi wydarzenia urasta kolor paznokci…
Bo to jest kolor paznokci tej Oli Kwaśniewskiej.
Nieustannie zderzam się z wyobrażeniem ludzi na swój temat. Jestem uwikłana w wizerunek wypracowany latami przez rodziców, któremu muszę sprostać, często powściągając własny temperament. Muszę uważać na to, jak wyglądam, co mówię, choć nie jest to dla mnie naturalne, bo język mam wyrywny. Kiedy mam ochotę zaszaleć modowo, cenzuruję samą siebie: może jednak grzeczniej. I rzeczywiście publiczne pochwały zbierałam zwykle wtedy, kiedy decydowałam się na rzeczy bardzo klasyczne. Polacy najwyraźniej lubią rzeczy przewidywalne. Premiują zachowawczy styl.
Co wybierasz, będąc poza kadrem fotografów?
Przede wszystkim wygodę. Najczęściej chodzę w legginsach i oversize’owych topach. Lubię się szybko ubrać, a nie stać godzinami przed lustrem. Zrobiłam niedawno porządek w szafie i nadal zastanawiam się, z czego mogę zrezygnować, żeby jeszcze bardziej sobie ułatwić poranne wybory.
Pytanie, jak duża jest ta szafa?
Nie byłabyś pod wrażeniem.
Cały wywiad z Aleksandrą Kwaśniewską przeczytacie w nowym numerze magazynu "Viva!" (19/2013)