Reklama

Judith Barsi dziś z pewnością byłaby rozchwytywaną gwiazdą kina. Jednak jej życie skończyło się tragicznie w wieku zaledwie 10 lat... Zginęła z rąk potwora, do którego mówiła "tato"... Joseph Barsi ojciec, oprawca a ostatecznie morderca dziewczynki nie mógł znieść myśli, że jego córka osiąga sukcesy. Jego frustracja przerodziła się w ogromną nienawiść, która zakończyła żywot dziecka oraz jego ukochanej mamy..

Reklama

Najbardziej rozchwytywane dziecko lat 80. przeżywało w domu piekło: było szantażowane bite, a ojciec groził jej nawet nożem. Judith Barsi miała nerwicę, wyrywała sobie brwi i nawet nie ukrywała jak bardzo boi się ojca:

Boję się wracać do domu. Tata ma zły humor, pije każdego dnia, wiem też, że chce zabić mamę - mówiła w jednym z wywiadów

Niestety nie udało się uniknąć ogromnej tragedii, która wydarzyła się 25 lipca 1988 roku.

Zobacz także: Selena Quintanilla-Perez zginęła z rąk fanki, którą kochała. Była drugą Madonną i pierwowzorem Jennifer Lopez

Tragedia 10-letniej Judith Barsi zamordowanej przez ojca

Judith Barsi przyszła na świat 6 czerwca 1978 roku w Burbank. Była jedynym dzieckiem węgierskich emigrantów Josepha Barsi oraz Mariah Benko. Mama dziewczynki była kelnerką, jednak od zawsze wiedziała, że jej córka osiągnie duży sukces w świecie kina. Marzenia matki bardzo szybko stały się rzeczywistością, ponieważ mała Judith już w wieku trzech lat otrzymała pierwsze kontrakty. W całej swojej karierze zagrała w ponad 70 reklamach oraz filmach i serialach. Jako 3 latka zagrała w reklamie Lay'sów a niedługo później w reklamie soku Donald Duck, McDonald's oraz IBM. Dziewczynka bardzo szybko stała się rozpoznawalna. Jej najgłośniejsze role to Kaczusia z "Pradawnego lądu" oraz Anne-Marie z "Wszystkie psy idą do nieba". Pojawiła się także w "Szczękach 4", "Oku tygrysa", "Strefie mroku" czy "Dzieciaki, kłopoty i my".

Ekipy filmowe i reklamowe uwielbiały z nią pracować, ponieważ była inteligenta i bardzo szybko uczyła się swoich ról. Rozumiała i potrafiła wykorzystać nawet skomplikowane wskazówki, których jej udzielano. Judith Barsi miała również pewną cechę wyglądu, która dawała jej przewagę pośród innych dziecięcych aktorów. Była bardzo niska, w wieku 10 lat mierzyła zaledwie 112 cm, przez co mogła wcielać się w rolę dużo młodszych od siebie dzieci. Początkowo jej rodzice martwili się jej zbyt niskim wzrostem i probowali zasięgać porad lekarskich, jednak gdy niski wzrost okazał się furtką do kariery, postanowili potraktować to jako atut.

Ludzie pracujący z małą Judith byli pewni, że mają do czynienia z przyszłą gwiazdą kina. Zarobki dziecka już wtedy przekraczały 100 tysięcy dolarów rocznie, dzięki czemu mogła utrzymać całą rodzinę. Kupiono wówczas luksusowy dom w drogiej dzielnicy. To było spełnienie marzeń. Nikt nie przypuszczał wówczas do jakiego dramatu dojdzie w jego wnętrzu...

Szybko rozwijająca się kariera 10-latki zaczęła frustrować jej ojca. Joseph Barsi był bezrobotny i miał problem alkoholowy. W dodatku zaczął być coraz bardziej zazdrosny o sukcesy Judith. Również jego żona Mariah poświęcała córce i jej ścieżce zawodowej cały swój czas. Joseph obawiał się, że któregoś dnia obie go opuszczą, tym bardziej, że nie miały z nim łatwego życia. Joseph znęcał się nad córką fizycznie i psychicznie. Zdarzało się również, że groził dziecku nożem zapowiadając, że zabije ją oraz jej matkę. Judith była przerażona, ale początkowo nie mówiła o horrorze, który przeżywa w domu.

Tuż przed wyjazdem na plan zdjęciowy do filmu "Szczęki 4" Joseph miał grozić córce nożem i obiecywać, że poderżnie jej gardło, jeżeli wraz z matką postanowią zostać na Bahamach i odciąć się od niego. Problemy rodzinne nasilały się i zaczęły stawać się zauważalne. Dziewczynka była przerażona i zaczęła zamykać się w sobie. Mariah próbowała prosić o pomoc i składała doniesienia na policję, jednak z braku dowodów ostatecznie wycofywała oskarżenia.

Boję się wracać do domu. Tata ma zły humor, pije każdego dnia, wiem też, że chce zabić mamę - mówiła Judith w jednym z wywiadów

Joseph niejednokrotnie groził córce i żonie, że je zabije i spali dom, na który pracowały tyle lat... W końcu jego groźby stały się przerażającą rzeczywistością... 10 letnia Judith Barsi ostatni raz widziana była rano 25 lipca 1988 roku, kiedy jeździła na rowerze. Tego dnia miała również pojawić się na przesłuchaniu do roli. Produkcja próbowała skontaktować się z rodzicami młodej aktorki, w końcu Joseph odebrał połączenie. Powiedział wówczas, że musi pożegnać się z rodziną...

27 lipca 1988 roku sąsiedzi Barsich usłyszeli ogromny wybuch. Zanim przyjechała straż mieszkańcy próbowali ugasić płomienie. Strażacy znaleźli w środku trzy ciała. Mała Judith leżała w swoim łóżku, jej mama w korytarzu, a ciało Josepha znaleziono w garażu. Z ustaleń śledczych wynika, że Joseph Barsi 25 lipca zabił żonę i córkę. Przez dwa dni przebywał z nimi w domu, po czym oblał benzyną dom, siebie oraz ciała zamordowanej rodziny i podpalił, tym samym również ginąc w środku.

Zobacz także: Po śmierci Agaty Mróz jego życie legło w gruzach. Jacek Olszewski opowiada o nowej miłości do pięknej Agnieszki

Judith Barsi została zamordowana przez swojego ojca. Joseph Barci zabił 10-latkę oraz jej mamę Mariah Barci 25 lipca 1988 roku. Dwa dni później podpalił dom z ciałami w środku, w którym ostatecznie również poniósł śmierć.

Judith Barsi jeszcze na długo przed śmiercią dawała znać, że w jej domu źle się dzieje. Jednak nie udało się zapobiec ogromnej tragedii, która spotkała ją i jej mamę.

Rola Anne-Marie w bajce "Wszystkie psy idą do nieba" to jedna z najpopularniejszych ról małej Judith Barsi. Jednak dziewczynka nie doczekała premiery, która odbyła się rok po jej tragicznej śmierci. Zadedykowano jej piosenkę z filmu pt. "Love survives".

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama