Reklama

Zofia Wichłacz była nazywana w środowisku filmowo-teatralnym absolutnym zjawiskiem. Jako 15-latka przyjęła na siebie bardzo trudne i dojrzałe role w filmach "Był sobie dzieciak" czy "Niegdyś moja matka". Zagrała także w spektaklu teatru telewizji "Moralność pani Dulskiej" w reżyserii nieodżałowanego Marcina Wrony. Wkrótce potem pojawiła się u Jana Komasy w "Mieście 44", który przyniósł jej uznanie, sławę i kolejne role. Zofia Wichłacz zaznaczała wtedy, że spotyka się z hejtem, ponieważ niektórzy mają żal, że zdobywa największe filmowe nagrody, mimo że nie posiada wykształcenia aktorskiego.

Reklama

Zofia postanowiła więc iść za ciosem i zdobyć dyplom szkoły teatralnej. W warszawskiej szkole nie wytrwała jednak długo i szybko zrezygnowała. Dopiero teraz, gdy studentka łódzkiej filmówki Anna Paliga ujawniła, że była nękana przez swoich nauczycieli, prawdę odkrywają kolejni studenci. W ten sposób wyszło na jaw, dlaczego tak zdolna Zofia Wichłacz odeszła z teatralnej szkoły już po semestrze.

Zofia Wichłacz o swoim pobycie w szkole teatralnej - "Miałam stany lękowe, depresyjne"

Anna Paliga w swoim poście w mediach społecznościowych postanowiła powiedzieć co naprawdę dzieje się w szkole filmowej w Łodzi, aktorka opowiedziała, do jakich sytuacji dochodziło na uczelni, a także podała konkretne nazwiska. Wkrótce po tym wpisie, kolejny studenci zaczęli ujawniać prawdę, w tym Zofia Wichłacz. W 2017 roku dla magazynu "Pani" Zofia powiedziała, że zrezygnowała ze szkoły po jednym semestrze, ponieważ zajęcia kolidowały z jej zobowiązaniami zawodowymi. Prawda jednak wyglądała zgoła inaczej:

W obliczu pojawiających się szeroko relacji moich koleżanek aktorek na temat przemocy, mobbingu, nadużyć w szkołach teatralnych chciałam krótko podzielić się moim doświadczeniem.

„Wytrzymałam”, a raczej zrobiłam, co dla mnie było najlepsze i odeszłam z Akademii Teatralnej w Warszawie po pierwszym semestrze. W tym krótkim czasie byłam świadkiem wielu sytuacji poniżania, nękania, a nawet molestowania studentów - wyjaśnia Zofia w poście na Facebooku.

Zofia Wichłacz ujawnia, że pobyt w szkole fatalnie wpłynął na jej zdrowie psychiczne i fizyczne:

Czułam, że z każdym tygodniem, miesiącem spędzonym w tej instytucji zamykam się bardziej, staje się bardziej lękliwa, wycofana, przerażona. Rozwinęły się u mnie mocno zaburzenia odżywiania. Miałam stany lękowe, depresyjne i wiedziałam, że muszę się ratować, że zdrowie psychiczne jest ważniejsze niż dyplom czy skończone studia.

Wtedy moje odejście było cichym sprzeciwem. Zawalczyłam o siebie odchodząc z tej przemocowej instytucji. Wiedziałam, że była to decyzja najlepsza z możliwych - wyjaśnia aktorka.

Odtwórczyni Biedronki w "Mieście 44" przyznała, że sama nie miała odwagi, by wyznać, co ją spotkało. Dzięki Annie Pelidze mogła w końcu przyznać, jak było naprawdę:

Dzisiaj jestem szczęśliwa, że rozpoczął się publiczny dialog na tak ważny temat. Dziękuje Anna Paliga za odwagę. Dzięki Twojemu świadectwu inne osoby odważają się mówić i może będzie szansa na zmianę tego chorego systemu opierającego się m.in. Na przemocy i łamaniu tak wrażliwych przecież, na początku swojej artystycznej drogi, ludzi.

Szkoła filmowa natychmiast zareagowała na zarzuty pod jej adresem. Do życia została powołana komisja Antymobbingowa i Antydyskryminacyjna, rektorka łódzkiej szkoły zapewniła, że zostaną podjęte "działania strategiczne". Z kolei Akademia Teatralna zamieściła na swojej stronie oficjalne oświadczenie, w którym władze uczelni zapewniają ochronę studentom: "Największym wyzwaniem, przed jakim stoimy obecnie, jest odzyskanie zaufania studentów".

Zobacz także: Adam Zdrójkowski podczas wakacji uległ poważnemu wypadkowi. Jak się czuje gwiazdor serialu "Rodzinka.pl"?

Zofia Wichłacz zachwyciła polską scenę swoimi rolami u Komasy czy Holland. Mówiła jednak, że wciąż wymaga się od niej wykształcenia aktorskiego.

East News

Oświdczenie Zofii i innych studentów AT spowodowało warszawską szkołę do reakcji.

W obliczu pojawiających się szeroko relacji moich koleżanek aktorek na temat przemocy, mobbingu, nadużyć w szkołach...
Opublikowany przez Zofię Wichłacz Czwartek, 18 marca 2021

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama