Małżeństwo Moniki i Zbigniewa Zamachowskich wciąć budzi wielkie emocje. Prezenterka w wielu wywiadach podkreślała, że była odbierana jako złodziejka cudzego męża. Dziennikarka musiała zmierzyć się z naprawdę ostrą krytyką w środowisku. Przypomnijmy: Richardson: Byłam złodziejką męża, która zabrała dzieciom kochającego ojca

Reklama

Dziś Monika już pogodziła się z takimi opiniami, a w rozmowie z Fleszem opowiedziała m.in. o rozwodzie z poprzednim mężem, Szkotem Jamie Malcolem. Gwiazda przyznała, że ciągłe podróże stawały się bardzo męczące, a mieszkając w Anglii za bardzo tęskniła za Polską. Brakowało jej polskich specjałów i rodziny:

Już nie myślę o sobie tak jak kiedyś: "Jestem obywatelką świata, mogę żyć, gdzie chcę i z kim chcę". Głównym powodem mojego rozwodu z ojcem moich dzieci było to, że nie mogłam, po prostu nie umiałam żyć za granicą. W Anglii zaczęło mi brakować pierogów babci Ziuty. Stuknęłam się pewnego dnia w głowę: "Co ja tutaj robię?". Chciałam być w Polsce, z moją polską rodziną, pracować w polskiej telewizji. Pragnienie inności i nowości się we mnie wyczerpało [..] I mnie, i Jamiemu potrzeba zapuszczenia korzeni odebrała chęć ciągłego życia na walizkach. On chciał wić gniazdko w Anglii, coraz trudniej mu się przyjeżdżało do Polski. A ja nie chciał się tam ponownie "przesadzać" - mówi we Fleszu

Zamachowska opowiedziała również o sytuacji, kiedy po raz pierwszy raz zaprosiła Zbigniewa do siebie. Nie była przygotowana:

Gdy przestaliśmy się umawiać w kawiarniach, zaprosiłam go do domu i dostał to, co akurat było w lodówce. Chyba miałam kilka zwiędłych marchewek, jakaś cebulę. Zrobiłam na szybko warzywny sos do makaronu. Największe wrażenie zrobiło na nim to, że wyczarowałam coś z niczego. - przekonuje Monika

Cała rozmowa z gwiazdą - tylko we "Fleszu".

Zobacz: Richardson nie może przestać mówić o Zamachowskim. Pokusiła się o kolejne wyznanie

Zobacz także

Reklama

Zakochani Zamachowscy w Gdyni:

Reklama
Reklama
Reklama