Beata Tyszkiewicz (82 l.) to chyba ulubiona była jurorka programu "Taniec z Gwiazdami" (na wizji od 2005 roku, początkowo w TVN). Aktorka zawsze swoimi trafnymi ripostami, mimo że nie znała się na tańcu, wiedziała jak rozbawić publiczność lub czasem wbić szpilę uczestnikom czy to jurorom... Głównie Iwonie Pavlović! Mało kto jednak wie, że historia potoczyłaby się zupełnie inaczej i w jury nie zobaczylibyśmy Beaty Tyszkiewicz, gdyby nie pewne... oszustwo, które wypłynęło dopiero po latach. Wszystko za sprawą książki "Beata Tyszkiewicz. Portret damy", która dostępna jest na rynku od ponad miesiąca.

Reklama

Zobacz także: Taniec z Gwiazdami. Julia Wieniawa o przegranej: "Nie jestem idiotką, czytam te komentarze! Spodziewałam się tego"

W książce "Beata Tyszkiewicz. Portret damy" znalazła się wyjątkowa opowieść Wojciecha Iwańskiego, producenta i reżysera „Tańca z gwiazdami", który zdecydował się opowiedzieć o tym, jak Beata Tyszkiewicz została jedną z jurorek tanecznego show:

Głowy nie dam, ale chyba to Edward Miszczak wymyślił. Pamiętam, że długo mieliśmy problem z obsadą. Sędziowie międzynarodowi tańca towarzyskiego, z którymi się spotykaliśmy, byli jacyś smutni, a musieliśmy kogoś wybrać, bo program był na licencji BBC i wymagano od nas, byśmy zatrudnili specjalistów od tańca. A przecież warunkiem dobrego programu jest osobowość, atrakcyjność jego uczestników. Krótko mówiąc: była bryndza, jedna Pavlović nam się trafiła z biglem, no i Galiński, znany nam wcześniej choreograf. Wciąż jednak brakowało pozostałej dwójki. Z rozpędu, jako że Zbyszkowi Wodeckiemu kończyły się jakieś programy w TVN-ie i był wolny, wzięliśmy Zbyszka. Ale kto czwarty? W kontrze do ruchliwej, przebojowej, wyrazistej Iwony Pavlović szukaliśmy kogoś łagodzącego, takiej postaci, jaką w „Idolu” był mój przyjaciel Jacek Cygan: kulturalnej, ujmującej się za uczestnikami. Beata była idealna - można przeczytać w książce.

Okazuje się, że na początku stacji BBC, licencjodawcy, niespecjalnie do gustu przypadła postać Beaty Tyszkiewicz. Nie wierzyli, czy ma ona na pewno jakiekolwiek pojęcie o tańcu. Jak wybrnięto z tej sytuacji?

Choć początkowo mieliśmy kłopot, bo Brytyjczycy, licencjodawcy, kręcili nosami i pytali nas podejrzliwie, czy aby na pewno ta pani ma jakiś związek z tańcem. Skłamaliśmy, że owszem, Beata jest bardzo znaną w Polsce primabaleriną.

Mało brakowało, a Beata Tyszkiewicz nie zostałaby jurorką w "Tańcu z Gwiazdami"!

Zobacz także
East News

Wyobrażacie sobie jury "Tańca z Gwiazdami" bez Beaty Tyszkiewicz? Bo my absolutnie nie! Zwłaszcza, kiedy przypomnimy sobie jej słowne "przepychanki" z Iwoną Pavlović!

ONS
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama